#7

1.2K 89 73
                                    

/No dalej, żyj. Dla mnie T/I, dla Orochimaru/

- Kabuto i co z nią? - zapytał Orochimaru, podchodząc do mnie.

- Nic się nie dzieje, nie wraca do nas. - odpowiedziałem.

- Cholera... - wymamrotał Orochimaru, po czym dodał - Weźmy ją do nas... Tam są lepsze warunki. - przytaknąłem, biorąc dziewczynę na ręce. Była taka zimna, gdy tuliłem ją do swojego ciała. Miałem wrażenie, że serce mi pękło.

****

- Weź T/I do mojego gabinetu. - rozkazał Orochimaru.

- Ale Orochimaru-sama, przecież tam nikt nie może wchodzić.

- No i? Chyba ważniejsze jest jej życie od tej zasady, prawda?

- No tak, ale...

- Nie ma żadnego "ale", marsz do gabinetu! - rozkazał Orochimaru, a ja wykonałem polecenie.

****

Po długich i męczących godzinach ratunku, odpuściłem wyczerpany. Otarłem łzę, która zabłąkała się gdzieś na moim policzku i wyszedłem z gabinetu.

- T/I.... już nie wróci. - powiedziałem ze spuszczoną głową.

- JAK TO?! JESTEŚ PIERDOLONYM NINJA MEDYCZNYM CZY NIE?! - krzyknął Orochimaru, a ja stanąłem jak wryty. Dlaczego aż tak bardzo chciał by żyła?

- No tak, ale T/I została zapieczętowana w nie znany mi sposób, a tylko odpieczętowanie może ją przywrócić do żywych.

- Cholera... A jakby tak jej duszę przełożyć do innego ciała?

- Mistrz chyba oszalał.

- Ja zaraz oszaleje jak ona nie będzie stać obok mnie. - powiedział mistrz i ruchem ręki wskazał miejsce obok siebie.

- A co mistrzowi tak na niej zależy? - zapytałem podejrzliwie.

- Nieważne.

- Mhm. - wymamrotałem i spojrzałem na niego z uniesioną brwią.

Reader

Znajdowałam się w lesie. Wstałam z zimnej ziemi i ruszyłam przed siebie, wchodząc coraz głębiej w puszczę. Usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi i przyśpieszyłam kroku. Po chwili przed sobą zobaczyłam jak coś gigantycznego pełza pomiędzy drzewami i natychmiastowo się zatrzymałam.

/CO TO JEST?!/ - pomyślałam, czując jak coś zaczyna mnie owijać. Odruchowo chwyciłam za kunai, znaczy chciałam, ale nie było kabury, w której powinien być. Wystraszona zaczęłam składać pierwszą lepszą defensywną pieczęć.

- Chakrę tylko marnujesz. - usłyszałam i przed sobą spostrzegłam oczy w kolorze bursztynu z bardzo wąskimi źrenicami, które analizowały mój każdy kawałek ciała.

- KIM TY JESTEŚ?! - krzyknęłam, próbując się wyrwać.

- Wężem o imieniu Tamashī no kui. A ty jesssteś moją jinchūriki. Miło cię w końcu poznać, T/I. - patrzyłam na niego, próbując zrozumieć co się dzieje.

- Gdzie jestem? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia.

- W ssswojej podświadomości.

- Ale przecież... Walka... Mężczyzna... Ból... Ciemność... JAK?!

- Jak już wcześniej wssspomniałem, jesssteś moją jinchūriki, więc kiedy jessstem przy tobie muszę dbać o twoje zdrowie i życie. Znaczy nie muszę, ale chcę.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now