#25

206 16 1
                                    

- W... W ciąży? - wydusił, skacząc wzrokiem raz na mnie raz na T/I. [Kolor]włosa opuściła pomieszczenie bez słowa.

- T/I! - krzyknąłem za nią z nadzieją, że może się zatrzyma i wróci, ale nic z tego. Ciężko westchnąłem, trzymając palce na kącikach oczu.

- Orochimaru-sama... - zaczął, zbierając naczynia z ziemi.

- Wiem, Kabuto... Ale to moje dziecko i to jeszcze z kobietą, którą kocham. Nie widzę innego wyjścia niż zajęcie się nimi.

- Nie chcesz widzieć. - powiedział podnosząc się, spojrzałem na niego, zastanawiając się nad tym.

- Może i nie chce. Szczerze, nie potrafię sobie nawet wyobrazić porzucenia jej, a co dopiero pozbycia... - wstałem, po czym wyszedłem. Kroki skierowałem do pokoju T/I, ale po bezskutecznej próbie uzyskania pozwolenia na wejście zrezygnowałem.

/Co zrobiłem nie tak? Dlaczego ona jest taka skomplikowana...?/ - myślałem, powoli odchodząc. Wróciłem do swoich obowiązków.

****

Przeszły mnie dreszcze i poczułem niepokój. Coś musiało się stać. Odłożyłem probówki i szybko zdjąłem z siebie kitel.

- Co się stało, Orochimaru-sama? - zapytał zdezorientowany Kabuto.

- Mam złe przeczucie, coś stało się T/I. - powiedziałem, po czym usłyszałem westchnięcie chłopaka, nieco mnie to zirytowało, ale nie dałem tego po sobie poznać.

- Pójdę jej poszukać, proszę tu zostać. - wymruczał wyraźnie niezadowolony.

- Zostań i dokończ badania, ja się tym zajmę. - powiedziałem, a następnie czym prędzej poszedłem do pokoju T/I. Nikogo w nim nie było. Przeleciał mnie zimny dreszcz, miałem coraz gorsze przeczucie. Szybko opuściłem kryjówkę, ale nie za bardzo wiedziałem, gdzie mogła pójść.

/Dlaczego z nią są same problemy?/ - pomyślałem, idąc tam, gdzie kieruje mnie intuicja.

Dochodziłem do skraju lasu, gdzie niedaleko płynęła rzeka. Jednak nie dostrzegłem T/I, przez co do głowy zawitały czarniejsze scenariusze. Podbiegłem do brzegu, szukając wzrokiem zwłok, na szczęście ich nie było.

- Gdzie poszłaś, T/I? - wymruczałem, kontynuując poszukiwanie. Dotarłem do miejsca, gdzie rzeka spadała w dół, tworząc całkiem ładny wodospad. Szybko zbiegłem w dół i wyczułem chakre, ale dwóch osób. Jedna silna, bez wątpienia należąca do uciekinierki, a druga nieco słabsza. Schowałem się za kamieniem, obserwując sytuację. Mój niepokój pogłębił się, gdy spostrzegłem czerwone chmury na ubiorze tajemniczego człowieka.

Obserwowałem ich z ukrycia dość długo i przez cały ten czas tylko rozmawiali. Poczułem ukłucie zazdrości, gdy członek akatsuki bezwstydnie objął ramieniem T/I. Już miałem zamiar zareagować, gdy nagle kobieta sama zrzuciła jego ramię z siebie. Mimo, że moje obawy się nie spełniły i nic nie wskazywało na to, że będzie inaczej, to wolałem zostać i pilnować T/I. Po jakimś czasie mężczyzna odszedł, a ja postanowiłem się ujawnić. Powoli zacząłem podchodzić do siedzącej na skale kobiety.

- Naoglądałeś się? - zapytała. No tak, to było aż zbyt oczywiste, że zorientuje się co do mnie.

- Martwiłem się... - powiedziałem, siadając obok. - Ładnie tu, zawsze miałaś nosa do takich miejsc.

- Wiem... Potrzebowałam pobyć sama... - wyszeptała, zanurzając nogi w wodzie.

- Sama, powiadasz... - powiedziałem bardziej do siebie, ponownie czując ukłucie zazdrości.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now