#12

770 62 15
                                    

- Ja pierdole... nienawidzę słońca. - wysyczałam i przewróciłam się na drugi bok. Próbowałam się zmusić do ponownego zaśnięcia, ale wyszło jak zawsze. Wstałam zirytowana i zaczęłam krążyć po pokoju, próbując przyzwyczaić się do światła. W końcu trafił mnie szlag i zasłoniłam okno.

/No i chuj, no i cześć/

~ Co ci? ~

- A co ma być?

~ Mnie się pytasz? Jestem tylko demonem. ~

- Ta, widać.

~ Wredna jesteś. ~

- Fajnie. - przewróciłam oczyma i podeszłam do szafy po ubrania.

~ Ja pierdole... Jaka sssuka. ~

- Norma... - wymamrotałam do siebie i wyciągnęłam o dwa rozmiary za dużą koszulkę. Rzuciłam ją na łóżko i zaczęłam poszukiwania spodenek.

~ A może bez? ~

- W sumie czemu nie... I tak mam ją jak sukienkę. - podeszłam do łóżka i ściągnęłam koszulkę, w której spałam.

- Zaraz będzie śniadanie. - usłyszałam za sobą głos Orochimaru.

- Zero kultury... - wymamrotałam i narzuciłam na siebie koszulkę.

- Odezwała się. - zaśmiał się i wyszedł, oczywiście nie zamykając drzwi.

/Idiota.../ - pomyślałam, wychodząc z pokoju. Poszłam prosto do jadalni i usiadłam na przeciw Kabuto. Spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem, a ten mi posłał uśmiech. Nie odwzajemniłam gestu, tylko odwróciłam wzrok.

- Ktoś tu chyba nie w sosie. - powiedział i delikatnie kopnął mnie pod stołem.

- Ty mnie wczoraj zaniosłeś do łóżka, ta?

- Spałaś mi na ramieniu, znowu. Co miałem niby zrobić? - zapytał, poprawiając okulary.

- Nic, spokojnie. Dzięki... - podziękowałam, delikatnie się uśmiechając.

- Nie ma sprawy. Podobno masz swoją drużynę. - powiedział, opierając się na łokciach.

- Ona nie jest moja... - wymamrotałam i oparłam się o krzesło, krzyżując ręce na piersiach.

- Oi, rozchmurz się, kwiatuT/I. - powiedział i znowu mnie kopnął pod stołem.

- Nie ma potrzeby. - oddałam mu nieco mocniej.

- O TYYY! - "zbulwersował się" i obchodzą stół podszedł do mnie, po czym zaczął łaskotać.

- Kabutoooo. - powiedziałam, próbując go powstrzymać.

- Coooo? - ewidentnie się ze mną droczył.

- Skooończ, proszę.

- Bo cooo? - wciąż nie przestawał.

- Bo cię o to prosi. - powiedział dość oschle Orochimaru, który właśnie wszedł.

- Tak jest. - odpowiedział szybko Kabuto i usiadł na swoje miejsce. Posiłek zjedliśmy w ciszy, a potem wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.

Nudziło mi się, więc ubrałam jakieś spodenki oraz maskę i wyszłam do wioski. Krążyłam tak bez celu aż nogi doprowadziły mnie pod mój stary dom. Stałam przed nim wpatrując się w niego, ale po chwili postanowiłam tam zajrzeć. Drzwi były otwarte, więc problemu z wejściem nie było. Dom był w takim stanie jak go zostawiłam. Meble na miejscu, ściany i podłogi czyste, a w niektórych pokojach wciąż unosił się zapach moich perfum.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderOnde as histórias ganham vida. Descobre agora