52. Półprawda

633 49 8
                                    

- Jak się dziś czujesz? - uśmiechnięty lekarz wszedł do sali i zaczął przeglądać kartę wiszącą w nogach szpitalnego łóżka. - Nadal jest ci niedobrze?

- Jest już trochę lepiej.

Lekarz pokiwał głową ze zrozumieniem. Zapisał coś na karcie i spojrzał przenikliwie na pacjenta półleżącego na łóżku.  

- Zmniejszymy dawkę morfiny, więc może cię nieco mocniej boleć, ale powinieneś niedługo się lepiej poczuć.

- Dziękuję.

- Po południu przyjdą policjanci. Obudziłeś się niedawno, więc jeśli nie będziesz mieć sił odpowiadać na ich pytania, to nie krępuj się i ich stąd wywal.

Yoongi skinął głową i lekko się skrzywił, gdy gwałtowny ruch wywołał ból mięśni. Zeszłej nocy obudził się ze śpiączki i wciąż czuł się jak jedna wielka kupka nieszczęść. Wszystko go bolało, czuł bezustanne zawroty głowy i cały czas było mu niedobrze.

Matka ciągle siedziała przy nim i mu usługiwała, ale brakowało mu Jimina. . Minęło już dobrych kilka godzin odkąd się obudził, więc Min zaczynał naprawdę martwić się o młodszego, który do tej pory nie przyszedł do niego, ale lekarze nie chcieli nic mu powiedzieć, bo "nie był rodziną".

- Nie martw się tak. Nic mu nie jest. Pewnie jest na jakichś badaniach albo coś i nie pozwalają mu przyjść.

- Przecież nic nie mówiłem.

- Ale marszczysz czoło, a robisz to tylko kiedy się martwisz.

- Nie znoszę tego, że tak dobrze mnie znasz.

Kobieta uśmiechnęła się szeroko i pocałowała syna w czoło.

- Jaką matką bym była gdybym nie wiedziała? Idę coś zjeść. W razie czego jestem pod telefonem.

Nie odpowiedział tylko zamknął oczy. Mimo, że spał kilka dni, nadal był potwornie zmęczony. Mogła to być wina leków przeciwbólowych, które strasznie go otępiały, więc miał nadzieję, że po zmniejszeniu dawki wróci mu też energia. Choć na razie się na to nie zapowiadało. Może po prostu był śpiochem?

Z płytkiego snu wyrwało go pukanie do drzwi. Otworzył zaspane oczy i rozejrzał się szybko po pokoju, ale nikogo w nim nie było, więc jego drzemka musiała być na tyle krótka, że matka nie zdążyła wrócić z obiadu.

Zachrypniętym głosem powiedział "proszę", choć nie był pewien, czy osoba po drugiej stronie go usłyszała. Nie musiał jednak długo czekać, by przekonać się, że goście jednak go usłyszeli.

Do sali wszedł Jungkook, a zaraz za nim Taehyung i jakaś kobieta, którą pierwszy raz widział na oczy. Jeon trzymał w ręku dużą paczkę ze słodyczami i posłał w kierunku Yoongiego równie słodki uśmiech. Tae uśmiechnął się do niego lekko, ale po kilku sekundach powaga wróciła na jego twarz. Cała trójka zatrzymała się przy jego łóżku i skłoniła się delikatnie na przywitanie.

- Cześć Hyung, jak się czujesz? - głos Jungkooka był pogodny, ale słychać było w nim zmęczenie. Na jego twarzy z resztą też było je widać.

- Z każdą godziną coraz lepiej - skrzywił się słysząc jak jego głos jest słaby i chrapliwy. Naprawdę musiał napić się wody.

Jungkook uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi i odczytując jego niemą prośbę podał mu butelkę z wodą. Min przyjął ten gest z wdzięcznością i przez słomkę upił łyk, który choć na chwilę złagodził ból w wyschniętym gardle.  Taehyung, stojący do tej pory w ciszy, odchrząknął głośno by zwrócić na siebie uwagę dwójki przyjaciół.

To nie jest miłość || YoonminWo Geschichten leben. Entdecke jetzt