29. Dzieciństwo I

827 68 8
                                    

12.07.1999 

Czarnowłosa kobieta weszła do supermarketu, trzymając małego chłopca za rączkę. Dziecko miało na sobie lekko podarte spodnie i za dużą bluzkę z uśmiechniętym słonkiem. Chłopczyk co chwilę pociągał nosem i próbował zapanować nad lecącymi z jego oczu łzami. Kobieta westchnęła i kucnęła przed synem. Wytarła płynące po jego policzkach łzy i uśmiechnęła się do niego.

- Jiminie~ Nie płacz słońce. Przecież nic się nie stało.

Jimin rozpłakał się jeszcze bardziej i wtulił się z całej siły w swoją mamę. 

- Ja nie chciałem. Ale Jisung mnie popchnął. On zawsze mi dokucza. 

- Powiedziałeś o tym pani w przedszkolu?

Chłopiec pokręcił szybko głową i wytarł rękawem swoją mokrą i zasmarkaną twarz. 

- Porozmawiam z nim jutro. Co ty na to? 

- Naprawdę?

- Pewnie. Zrobię dla ciebie wszystko co będziesz chciał. A teraz chodź, kupimy ci nowe spodnie.

Jimin kiwnął głową i pocałował mamę w policzek. Znów trzymając ją za rękę wszedł wraz z nią do sklepu. Szybko zapomniał o wcześniejszym płaczu i zaczął biegać po całym sklepie, jak to mają w zwyczaju czteroletnie dzieci. Kobieta uśmiechnęła się na ten widok i zabrała się za szukanie odpowiednich spodni. Nie miała zbyt wiele pieniędzy, dlatego wybór też nie był zbyt duży, nie mogła jednak pozwolić by jej syn chodził w podartych ubraniach. Gdy znalazła już te w odpowiednim rozmiarze zawołała Jimina i poszła do kasy. Miała szczęście, ze dwa dni wcześniej dostała wypłatę, bo inaczej nie byłoby jej stać na ten zakup. Dała torbę z zakupami do wyciągniętych dłoni czterolatka, który skakał z radości. 

Gdy wrócili do domu kobieta zajęła się szykowaniem obiadu, a Jimin zamknął się w pokoju. Wyciągnął z szafki kredki i kartki papieru i zaczął rysować laurkę dla mamy. Nie było żadnej specjalnej okazji. Po prostu chciał podziękować swojej mamie, za to że jest. Gdy był już wystarczająco zadowolony ze swojego dzieła, podskoczył radośnie i zaklaskał w dłonie. Schował przybory na miejsce i szeroko uśmiechnięty, trzymając dumnie laurkę, poszedł do kuchni. Szybko podbiegł do mamy, stojącej tyłem do wejścia, i wtulił się w jej nogi, bo przez swój niski wzrost sięgał jej raptem do połowy ud. Kobieta odłożyła na blat nóż, którym kroiła właśnie marchewkę, odwróciła się do dziecka i pocałowała je w czubek głowy. 

- To dla ciebie mamo - wyszczerzył się swoim nieco szczerbatym uśmiechem Jimin, wyciągając przed siebie laurkę. 

Kobieta odpowiedziała uśmiechem, wzięła kartkę do ręki i potarmosiła włosy syna. 

- Dziękuję kochanie. Jest śliczna. Jak dorośniesz to pewnie zostaniesz malarzem, co?

- Nie - chłopiec energicznie potrząsnął głową, aż mu grzywka wpadła do oczu. - Jak będę duży to zostanę prawdziwym tancerzem. 

- Tancerzem?

- Tak. Będę tańczył na wielkiej scenie. I będziesz mogła mnie podziwiać, tak jak ja ciebie.

Kobieta zaśmiała się głośno i uściskała synka z całej siły.

- W takim razie, ja już jestm twoją największą fanką. A tera leć umyć rączki, za dziesięć minut obiad.

Kiedy siadali do stołu, w mieszkaniu rozległ się odgłos trzaskajązych drzwi i głośne wołanie z korytarza: "Wróciłem!". Mężczyzna wszedł do kuchni, gdzie czekała na niego reszta domowników. Usiadł przy stole i bez słowa zaczął jeść. Pozostała dwójka poszła jego śladem i posilała się w ciszy. 

To nie jest miłość || YoonminWhere stories live. Discover now