4. Śmieć

1.3K 115 24
                                    

- Przepraszam Hyung - powiedział cicho Jimin patrząc w podłogę po czym szybkim krokiem oddalił się od stolika, kierując się w stronę kuchni.

Miał cichą nadzieję, że Suga przez ten krótki moment go nie rozpoznał. Po drodze zawołali go inni klienci, więc poszedł ich obsłużyć, ciągle jednak ukradkiem zerkając na stolik tamtej dwójki. Zdawało się, że tamci dobrze się znają, ponieważ jak tylko Suga przysiadł się do młodszego ten od razu się rozweselił i zaczął z blondynem ożywioną rozmowę. Widok ten z dwóch powodów zranił Jimina.

Po pierwsze skoro Suga trzymał się z tamtym chłopakiem było duże prawdopodobieństwo, że jest taki sam jak tamten, w końcu ciągnie swój do swego. Choć w głębi naprawdę pragnął, by blondyn okazał się inny starał się nie mieć złudnej nadziei. Zbyt wiele razy zawiódł się na ludziach.

Po drugie ciężko mu było zrozumieć jak młodszy mógł tak diametralnie się zmienić w obecności swojego hyunga. Gdy tak na niego patrzył nigdy by nie uwierzył w to, do czego ten słodki chłopiec był zdolny. Ciężko było mu pojąć dlaczego tak zachowywał się w stosunku do niego, jeśli w stosunku do Sugi potrafił być przyjacielski.

Po tym, jak obsłużył klientów i nie miał już nic do roboty, musiał niestety podejść do tej dwójki by przyjąć zamówienie. Ruszył w ich kierunku czując się jak skazaniec idący na ścięcie. Nic nie mógł poradzić na trzęsące się nogi i pocące się ze strachu ręce. Choć strasznie go to irytowało, nie był wstanie tego powstrzymać. Zaklął cicho pod nosem i już po paru sekundach stał przy stoliku.

- Czy mogę przyjąć już państwa zamówienie? - cholerny głos też nie chciał przestać się załamywać. Nie był nawet w stanie wymówić normalnie tego jednego, głupiego zdania.

- ChimChim już się zdążyłem za tobą stęsknić.

Znów ten okropny uśmiech pełen kpiny. Jimin przełknął gulę w gardle. Wiedział już, że nie ma szans na to by chłopak powstrzymywał się ze względu na blondyna. W tamtej właśnie chwili pożegnał się z myślą o zaprzyjaźnieniu z Sugą. Po tym co prawdopodobnie padnie dzisiaj z ust młodszego nie miał na to najmniejszych szans.

- Chimchim? Nie wiedziałem, że znasz Jimina, Kookie - blondyn ściągnął lekko brwi, przybierając minę naprawdę zdziwionego.

- Och... Chodziłem z Chimem do jednego liceum. Przyznam jednak, że nie spodziewałem się Hyung, że ty też go znasz. Mój mały ChimChim robi się sławny. Choć w sumię muszę przyznać, że było to do przewidzenia - wyraz jego twarzy znów się zmienił. Uśmiech pogardy zamienił się w uśmiech osoby, która planowała coś naprawdę złego i już na samą myśl nie mogła się doczekać, by patrzeć jak świat płonie. Zdaje się jednak, że Suga nie zauważył tej zmiany i wciąż przyjaźnie patrzył na Jungkooka. - Wiedz Hyung, że Jimin był całkiem popularnym chłopcem w naszej szkole.

Jiminowi zrobiło się nagle słabo. Domyślał się co młodszy zaraz powie i wiedział, że po tym będzie skończony w oczach Sugi. Jednak przez swój strach nie był nawet w stanie wykrztusić słowa by przerwać Jungkookowi. Wiedział, że to żałosne nie mógł jednak nic z tym zrobić. Rany jakie młodszy zadał na psychice Parka nie wyleczyły się jeszcze i podejrzewał on, że w najbliższym czasie do tego nie dojdzie.

- Naprawdę?

- Oczywiście! Jimin był najlepszym uczniem w całej szkole. Dosłownie wszyscy go uwielbiali. Szczególnie nauczyciele. Wiesz Hyung jak to jest. Najmądrzejsi są zawsze pupilkami nauczycieli. Zdaje się, że nawet jeden z nich upodobał go sobie szczególnie. Prawda Chimchim?

Oczy Jimina delikatnie zaszkliły się. Pokręcił przecząco głową i spojrzał błagalnym wzrokiem na Suge mając nadzieję, że mu pomoże i przerwie ten cyrk. Przeliczył się jednak. Blondyn tylko przelotnie na niego spojrzał po czym wzrok skierował w stronę Kooka i kiwnął głową na znak, że ma kontynuować.

- No coś ty Chimchim! Nie musisz być taki nieśmiały. Przecież romans z nauczycielem to żaden wstyd. Wiesz naprawdę dużo dziewczyn do niego wzdychało. To normalne, że ktoś taki jak ty go uwiódł. Przecież plotki chodzące po szkole na twój temat, nie mogły być całkowicie bezpodstawne.

- Przestań, proszę - z ust Jimina wydobył się cichy szept, którego zapewne przez hałas jaki panował w restauracji nikt po za nim samym nie usłyszał. Podejrzewał zresztą, że nawet gdyby dotarł on do uszu Jungkooka nic by to nie zmieniło. Nadzieję, że błagania coś zdziałają stracił już dawno temu.

- Zdradzić ci sekret Hyung? - szeroki uśmiech wstąpił na twarz najmłodszego, gdy skierował pytanie do blondyna. Ten tylko uniósł brew w geście przyzwolenia i zaciekawienia. - Nasz mały Chimchim nie był znany w szkole tylko i wyłącznie dzięki swoim wynikom w nauce. Wszyscy wiedzieli, że Jimin za pieniądze dawał każdemudupy i podobno był w tym całkiem niezły. Romans z nauczycielem zresztą to chyba potwierdza, skoro ten był w stanie zaryzykować swoją karierę dla takiego śmiecia. No ale cóż, patrząc gdzie wylądował to raczej nie wystarczyło by zrobić karierę jaką wszyscy mu wróżyli - nastąpiła chwila ciszy. Jimin myślał, że Jungkook skończył już go poniżać. Największy cios miał jednak dopiero nadejść. - Nawet ostatnio zastanawialiśmy się z Yungiem gdzie się podziewasz. On obstawiał, że skończyłeś w burdelu, a tu taka niespodzianka, nawet tam cię nie chcieli. Yung się ucieszy jak się dowie, że tu pracujesz. Pamiętasz może jeszcze Yunga?

Pamiętał. Pamiętał aż za dobrze. On był początkiem wszystkich jego kłopotów. Był człowiekiem, którego nienawidził, nawet bardziej niż Kooka, za to co mu zrobił. Znów poczuł te ohydne palce na swoich ramionach i ten okropny oddech na szyi. Zaczął powoli tracić oddech. Jungkook wciąż coś do niego mówił, ale jego słowa nie docierały do uszu Parka. Powoli zaczynał cofać się do przeszłości, którą tak usilnie starał się wymazać z pamięci. Wszystkie szczegóły tamtego deszczowego dnia wróciły do niego ze zdwojoną siłą. Wiedział, że nie powstrzyma już ataku paniki. Jego jedyną szansą teraz była ucieczka. Ostatkiem sił zerwał się z miejsca i najszybciej jak potrafił udał się za restaurację.

Jak tylko poczuł na twarzy zimne powietrze zaczął liczyć do dziesięciu starając się odzyskać oddech, co nie było łatwe zważywszy, że kolejne przykre wspomnienia napływały do jego głowy. Jak tylko mu się to udało zwrócił całą zawartość żołądka. Dreszcz przeszedł całe ciało Parka. Wiedział, że nie może już tam wrócić, nie teraz kiedy Yung mógł dowiedzieć się o tym miejscu. I nie po tym jak został upokorzony na oczach osoby, na której ostatnio mu bardzo zależało.

Poszedł szybko do szatni dla pracowników, zabrał swoje rzeczy i jak najprędzej oddalił się od lokalu. Błąkał się przez kilka godzin, nie mogąc wciąż dojąć do siebie po wcześniejszych wydarzeniach. Kilkukrotnie przeszedł przez most myśląc o tym jednym skoku, który rozwiązałby jego wszystkie problemy. Ostatecznie jednak usiadł na ławce w parku, wyciągnął telefon z kieszeni i wykręcił numer do jedynej osoby, która byłaby wstanie mu w tamtej chwili pomóc.

- Halo? - męski głos odezwał się z głośnika telefonu - Hyung co jest? Czemu dzwonisz o tej porze? Nie powinieneś być teraz w pracy?

- Tae potrzebuję cię teraz. Przyjedź po mnie... Ja ...Boję się, że zrobię coś głupiego...


~*~

Przepraszam za długą nieobecność ale nie miałam możliwości napisać tego rozdziału wcześniej. Mam nadzieję, że jednak warto było czekać i rozdział wam się spodobał. Zachęcam do komentowania i głosowania :D do następnego rozdziału ^^

To nie jest miłość || YoonminWhere stories live. Discover now