23. Walka

860 78 2
                                    

W szpitalu zjawili się trzydzieści cztery minuty później. Szybko podeszli do recepcjonistki i zapytali o numer sali w której leżał chłopak.

- Państwo są z rodziny?

- Tak. Jestem bratem.

- Pan Jeon Jungkook leży w sali 127. Jeśli chciałby Pan porozmawiać z lekarzem znajdzie go pan w sali 130.

Recepcjonistka uśmiechnęła się miło i wróciła do przeglądania swoich papierów.

Yoongi pociągnął Jimna w stronę windy i już po chwili znaleźli się na pierwszym piętrze skąd skierowali kroki do wskazanego przez kobietę pokoju. Park stanął pod drzwiami i zawahał się.

Choć wcześniej był w pełni przekonany, że musi sprawdzić czy z Jongkookiem wszystko w porządku, tak teraz zaczął się bać tego spotkania. Jeon zapewne wścieknie się gdy go zobaczy. W dodatku ostatnio to właśnie z jego powodu pokłócił się z Yoongim, który był dla niego bardziej jak brat niż Jimin. Z każdą kolejną myślą Jimin przekonywał się, że nie powinien był tu przychodzić. Miał już się odwrócić by stamtąd uciec, gdy poczuł na ramieniu dłoń Mina.

- W porządku Jiminie?

Park głośno przełknął ślinę i delikatnie pokiwał głową. Musiał to zrobić. Nawet jeśli nie dla siebie to dla Yoongiego. Bez pomocy Jimina chłopak, jako że nie jest z rodziny, nie mógłby dowiedzieć się o stanie zdrowia przyjaciela. Wiedział, że mimo iż mężczyźni byli obecnie skłóceni, to byli dla siebie bardzo ważni. Przez chwilę Jimin pomyślał jak on by się czuł gdyby Tae lub Hobi trafili do szpitala, a on nie mógłby dowiedzieć się czy wszystko z nimi w porządku, bo byłby "tylko" ich przyjacielem. To byłoby z pewnością okropne, dlatego mimo strachu sięgnął do klamki i otworzył drzwi.

W środku pomieszczenia światło było przyciemnione. Łóżko stało na środku sali, a na nim leżał nieprzytomny chłopak. A może tylko spał?
Jimin starając się być jak najciężej podszedł do Jeona i spojrzał na niego. Jego twarz była cała poobijana. Oko zaczynało już puchnąć, a policzki i część czoła przybierać brzydki odcień siniaków. Wargę miał rozciętą, tak samo z resztą jak nos, czoło, brodę i prawy policzek. Wyglądał naprawdę okropnie. Lewa ręka, która ułożona była na kołdrze, była zabandażowana. Reszty ciała nie widzieli, ale podejrzewali że wygląda nie wiele lepiej.

Yoongi wsunął dłoń do tej Jimina i mocno ją ścisnął. Park odwzajemnił ten gest, chcąc dodać otuchy chłopakowi.

Będąc ze sobą szczerym, Jimin już od dawna marzył by ktoś wreszcie dołożył Jongkookowi. Zasłużył sobie, za te wszystkie lata podczas których zmienił życie Jimina w piekło. Park sądził, że gdy to się w końcu stanie będzie mógł odetchnąć z ulgą i cieszyć się, że jego brat poniósł w końcu zasłużoną karę. Teraz jednak, stojąc przed nieprzytomnym i rannym chłopakiem nie potrafił się cieszyć. Wręcz przeciwnie. Jego serce ogarnął wielki smutek i strach. Bał się, że Jungkookowi mogło stać się coś naprawdę złego. Że doznał urazu głowy i tak jak ojciec zapadnie w śpiączkę lub co gorsza, że jego rany były na tyle poważne, że chłopak mógłby umrzeć. Cierpiał widząc jego pobitą twarz. Zdawał sobie sprawę jak to potrafi boleć. Bolało go, że nawet nie jest w stanie mu teraz pomóc. W tamtym momencie, stojąc przed nieprzytomnym ciałem brata, cała nienawiść Jimina zniknęła. Chłopak westchnął ciężko i opadł na krzesło stojące przy łóżku.

- Co oni ci zrobili?

Jimin pokręcił smutno głową i spojrzał na Yoongiego.
Chłopak stał zgarbiony wpatrując się tępo w przyjaciela. Do jego oczu napłynęły łzy i już po chwili pierwsze krople spłynęły po policzkach kończąc swój żywot na jego koszuli i podłodze. Min płakał nie wydając z siebie żadnego dźwięku. W tamtym momencie przypominał Jiminowi rzeźbę. Piękną i pełną rozpaczy. Park pierwszy raz widział jak jego chłopak płacze. Na ten widok, jego serce po raz kolejny tego dnia rozpadło się na miliony kawałków.

To nie jest miłość || YoonminWhere stories live. Discover now