64

696 87 19
                                    

Znów będę się rozpisywać! Jeeeeej! Tak, też się z tego cieszę. 

To:

Nie, nie będę pastwić się nad Natashą i jej super-hiper-ekstra walką trwającą siedem sekund, bo bym znowu wyszła na podłą seksistkę z wąsem, a nad super-duper-hiper-ekstra walką Steve'a. Ale tak na poważnie. Poważnie.

Jestem zdania, że CA:WS zaserwowało nam niesamowitą choreografię walk, najlepszą w całym MCU. Dlatego, że była tak... realna. Scena walki zaprezentowana powyżej toczyła się w plenerze, w prawdziwych lokacjach, nie na tle green screenu (choć tak właśnie wyglądało późniejsze starcie na Helicarrierze i wciąż było rewelacyjne), ale była tak prawdziwa przez to, że naprawdę czuło się ciężar wymierzanych ciosów. 

Głównym choreografem aka  fight coordinatorem scen walk w CA:WS był James Young, który tę samą funkcję pełnił w GotG czy CA:CW - choć tutaj do spółki z Samem Hargravem i Aaronem Toney'em, co moim zdaniem scenom walk wręcz wyszło jednak na gorsze... W AoU czy IW pan Young pełnił tylko rolę asystenta. I wyszło jeszcze gorzej, więc wniosek jest jasny - dajta temu człowiekowi stery, a jakość podskoczy kilkukrotnie. O temu panu, który do spółki z Samem Hargravem odwalił zdecydowaną większość pracy przy scenach walki w CA:WS, gdzie pełnili także rolę dublerów WS i Capa:

Jako ciekawostkę przed przejściem wreszcie do sedna, powiem wam, że jeśli wyłapiecie różnice między profilem pana Stana i pana Younga, zaczniecie dostrzegać, w jak wielu scenach pojawia się ten drugi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jako ciekawostkę przed przejściem wreszcie do sedna, powiem wam, że jeśli wyłapiecie różnice między profilem pana Stana i pana Younga, zaczniecie dostrzegać, w jak wielu scenach pojawia się ten drugi. Ale nie polecam. Bo już zawsze będziecie to widzieć. I to koszmar, bo ta scena nigdy nie będzie taka sama :))) Odkąd zobaczyłam screen zza kulis kręcenia sceny upadku Bucky'ego, na którym Stan po prostu leżał na materacu i machał nogami... To już też nie to samo :P

Ale przechodząc wreszcie do tematu: Sceny walk w CA:WS są naprawdę rewelacyjne i od samego początku bardzo konsekwentnie budują obraz Steve'a jako człowieka, który jest nie do powstrzymania. On nie ma sobie równych w walce wręcz, co pokazywał już we wcześniejszych filmach, ale teraz wspina się na jeszcze wyższy poziom. Steve bez problemu powala na łopatki niemal całą załogę, która przejęła Lemurian Star. Steve ucieka z Triskelionu przez okno. Okno znajdujące się, ile, dobre dwadzieścia pięter nad ziemią? Jeśli nie więcej. Steve bez problemu pokonuje piętnaście osób w małej przestrzeni, przez część walki będąc częściowo obezwładnionym. Steve pokonuje Jeta za pomocą swojej tarczy.  

Wielu ludzi zarzuca scenie pomiędzy Steve'm i Batrockiem, że jest niedorzeczna, nie na miejscu, że co to ma niby być, że Steve sobie z nim nie daje rady. Ależ Steve daje sobie z nim radę i to doskonale. I właśnie to ta scena miała pokazać - że ludzie sądzą, że są w stanie mierzyć się z Kapitanem Ameryką. Ale nie są. Steve nie ma godnego siebie przeciwnika, aż na scenę nie wchodzi Zimowy Żołnierz.

Wcześniej widzieliśmy jego atak na Fury'ego, jego mistrzowski strzał w mieszkaniu Steve'a (mało kto zauważa, że Bucky postrzelił go niemal w serce PRZEZ ŚCIANĘ, nie przez okno - przez ścianę, tuż po tym, jak ocenił jego położenie przez to, w którym kierunku patrzył Steve przez te kilka sekund, kiedy światło było zapalone!), ale to wciąż były rzeczy, które po podobnym treningu byliby w stanie zrobić zwykli ludzie, jak Sam czy Natasha. Ale oni nie mieliby żadnych szans w starciu ze Steve'm.

A Zimowy Żołnierz pozbawia Steve'a jego jedynej broni, jego ochrony w niecałe dwadzieścia sekund. Tyle czasu zajęło mu rozbrojenie Steve'a i użycie jego własnej broni przeciwko niemu. To Bucky dyktuje warunki w tej walce. To on atakuje, a kiedy Steve próbuje odpowiedzieć tym samym, bez problemu unika jego ciosów. 

I zwróćcie uwagę na mimikę Steve'a podczas tej walki. Steve doskonale wie, że ma - bardzo kolokwialnie mówiąc - przewalone. My, jako widzowie, także wiemy, że oto pierwsze starcie w tym filmie, tak właściwie we wszystkich trzech, w których Steve pojawił się do tej pory, w którym Steve jest w prawdziwym niebezpieczeństwie. Czujemy jego adrenalinę, jego zawzięcie, bo oto pojawił się wreszcie przeciwnik, który dotrzymuje mu kroku, który walczy z nim jak równy z równym.

A jedyną osobą, która dotrzymuje mu kroku, okazuje się być Bucky.

Wiele o Stevie mówi też to, że chociaż wytrącił przeciwnikowi broń czy nóż, to wciąż walczył z użyciem pięści. A przecież mógł wziąć nóż WS i to nim walczyć, prawda? (To teraz wyobraźmy sobie, że to robi, co skończyłoby się najpewniej śmiercią Bucky'ego i Steve'm, który ściąga maskę dopiero z trupa...) W końcu to samo zrobił na Lemurian Star, gdzie przybił facetowi rękę do ściany. Dlaczego nie zrobił tego teraz? Bo mimo wszystko Steve wciąż nie chce zabijać, jeśli to nie jest konieczne. Steve nie chwyta noża, Steve chwyta tarczę i to tak wiele mówi o tej postaci, że nie pozostaje nic innego, jak tylko rozpływać się nad tym, jak znakomite to jest.

StuckywostkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz