Jak wiadomo, ze Steve'a Rogersa artysta dobry był. I nadal jest, choć w czasach kapitanowania i emanowania wpędzającą innych w kompleksy doskonałością, nie bardzo miewa czas na wyżycie się w bardziej artystyczny sposób.
Ale Bucky też miał w sobie coś z artysty. Tak jakby. Każdy grający w "Avengers Academy" wie, jak Bucky jest tam przedstawiony - ciężko zrozumieć cokolwiek z jego wypowiedzi, które bardziej przypominają teksty z emo-piosenek niż zwyczajną rozmowę, a gitara jest jak jego trzecia ręka. I Bucky z 616 także na gitarze zagrać potrafił. Ba, śpiewał nawet. Przemilczmy jednak to, z jakim efektem.
To co, czas na jakieś AU z Bucky'm-rockmenem z posępną grzywką i mejkapem, i nerdowskiego artystę Steve'a?
CZYTASZ
Stuckywostki
RandomNiepodważalnym faktem jest to, że ta para starych durni się kocha. Dyskutować można jedynie o rodzaju tej miłości, a tych jest przecież wiele. Ale nieważne jak bardzo Marvel będzie krzyczał "no homo!", my i tak wiemy swoje. A tak całkiem na poważni...