Prawdziwy pocałunek

1K 35 2
                                    

Ada zakradła się na podwórko Młynarczyków. Zza altanki obserwowała Bartosza, Aleksa i Oliwera układających deski na samochodowej przyczepce.
Zagwizdała. Bartek przetarł ręką czoło, po czym rozejrzał się wokół.
- Nie wiem, jak wy, ale ja mam już dość tej roboty... Ręce mnie bolą - odezwał się Aleks.
- Aleks, nie przesadzaj... - rzekł Bartek strącając bratu czapkę z głowy.
- Cicho, tata idzie - odezwał się Oliwer.
Chłopcy wzięli się do pracy. Żaden z nich nie śmiał odezwać się do Janka. Mężczyzna od samego rana czepiał się o wszystko i łatwo wpadał w złość.
- Bartek, chodź, pomożesz mi wynieść z garażu tarczówkę... - odezwał się mężczyzna.
Bartosz poszedł za wujkiem. Ada obserwowała jak obaj niosą metalowy stół przecinającą go wielką tarczą.
- Wujku, tą tarczówkę też trzeba zawieźć na łąkę? - spytał.
- A jak myślisz? Po co ją wyciągamy, co? - skwitował go. - Chłopaki, wsiadać do auta, a ty Bartek, uszykuj trójnik, przedłużacz i idź do cioci, niech ci da jakieś radio.
- Dobrze, wujku...
- My rozładujemy te deski i za parę minut wrócimy.
- Okej.
Janek wsiadł do jeepa. Wyjechał z podwórka. Gdy tylko zniknął za zakrętem, Ada wyszła zza altanki.
- Siema - odezwała się.
- Ada? Siema... Mam dzisiaj robotę... Muszę pomagać wujkowi. Remontuje dla nas ten dom, o którym ci mówiłem...
- Super - szepnęła. - Bartek, twój wujek tak zaraz nie wróci... Przejdźmy się, co?
- Ale Ada... Ja nie mogę. Chciałbym, ale serio nie mogę. Mam robotę...
- Bartek, proszę cię tylko o pięć minut...
Chłopiec spojrzał na zegarek. Przetarł ręką spocone czoło.
- No okej. Ale tylko pięć minut, Ada...
Czternastolatka podskoczyła. Chwyciła chłopca za obydwie ręce, po czym zaciągnęła go w stronę jeziora.
- Spotkajmy się dzisiaj w nocy... Przyjdziesz do mnie?
- Nie, chyba nie... Wujek ma mnie na oku. Jest na mnie zły, bo nie złożyłem dokumentów do żadnej szkoły. No i wkurza się, że znikam na całe dnie. Powiedział, że jeśli chcę mieć nowy dom, to muszę mu pomagać...
- Też mi coś. Ma dwóch pomocników. Niech zatrudni sobie pracowników jak należy, a nie, zmusza do pracy nieletnich. To przestępstwo.
- Bez przesady. Wujek nie musiałby robić dla nas domu. To, że mu trochę pomożemy to nic wielkiego.
- No, nie wiem... Ja widzę to inaczej.
Bartek zamyślił się. Oparł się plecami o drzewo.
- Tata przyszedł tu wczoraj... Wujek nie chciał go wpuścić do domu i mama wyszła z nim pogadać...
- Co chciał?
- Powiedział, że samochód mu się popsuł i nie ma czym dojeżdżać do roboty... Mama dała mu mój rower.
- Żartujesz! Ja bym mu dała kopa w dupę.
- Ada, nie mów tak... To mój tata...
Dziewczynka usiadła na trawie tuż przy Bartoszu. Przeczesała ręką grzywkę.
- Bartek, wymyśl coś, żebyś nie musiał tu być... Chodź ze mną na stóg, albo nad jezioro... Bartek, no!
- Ada, chciałbym serio, ale naprawdę nie mogę - odparł spuszczając głowę na dół. - Ale wiesz, co? Jak wszyscy pójdą spać, to wymknę się z domu... Moglibyśmy pojechać do starego młyna, ale nie mam roweru... Chyba, że wezmę rower Oliwera...
Dziewczynka podniosła się z trawy. Obkręciła się wokół drzewa, do którego oparty był Bartosz. Nieoczekiwanie chłopiec chwycił ją za rękę. Pociągnął do siebie.
- Jesteśmy parą? - spytał.
Ada zarumieniła się. Uśmiechnęła się do chłopca.
- Jesteśmy - przytaknęła.
Chłopiec spojrzał jej w oczy. Delikatnie zwilżył wargi. Ada uczyniła to samo.
- Pocałujemy się? - spytał nie odrywając wzroku od Adriany. Ta, skinęła głową. Po chwili poczuła, jak Bartek dotyka jej ust swoimi ustami. Chłopiec delikatnie wsunął swój język do jej ust. Ada przestraszyła się. Odepchnęła go.
- Jesteś walnięty! - krzyknęła wycierając twarz ręką.
- Przecież chciałaś - odparł zmieszany.
Czternastolatka odwróciła się, po czym zaczęła biec w stronę domu. Bartek ruszył za nią. Dogonił ją kilkanaście metrów dalej. Chwycił ją za rękę.
- Ada! Czekaj! - zawołał. - Przepraszam, ale myślałem, że chcesz... Ostatnio sama mówiłaś, że chciałabyś całować się tak, jak robią to dorośli - zaczął się tłumaczyć.
- Robiłeś to już kiedyś? - spytała zmieszana.
- Nie... Pierwszy raz, teraz, z tobą - odparł zgodnie z prawdą. - Ada, ja cię naprawdę przepraszam...
- Spoko. To ja niepotrzebnie spanikowałam... Nigdy dotąd żaden chłopak mnie nie całował, a już na pewno nie tak, jak ty teraz - wyznała uśmiechając się w końcu.
- Jeśli nie chcesz, nie musimy się w ogóle całować... Ja to zrobiłem, bo myślałem, że ty tego chcesz...
- Powiem ci, czego chcę... Chcę, żebyś przyszedł po mnie dzisiaj w nocy...
- Okej. Będę na pewno - odparł.
Ada spojrzała chłopcu w oczy, po czym cmoknęła go w usta.
- W rowie za altanką leży mój rower - powiedziała. - Możesz nim przyjechać...
- Okej. Będę na pewno - powtórzył wpatrując się w błękitne oczy Ady.
Dziewczynka odwróciła się, po czym pobiegła w stronę domu. Bartek przetarł twarz w bluzkę, po czym podskoczył w górę. Patrzył na Adę dopóki ta, nie zniknęła z jego pola widzenia. Dałby wszystko, by móc za nią biec, ale wiedział, że za chwilę nadjedzie wujek...
Pobiegł w stronę domu na skarpie. Auto Janka stało przy garażu.

Ojczym od matematyki 4Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang