Łańcuszek z sercem

1.1K 36 13
                                    

Była godzina szósta rano, gdy Bartek rzucił kamykiem w okno pokoju, w którym spała Adriana. Dziewczynka zwlekała się z łóżka. Włożyła ulubioną szarą bluzę, po czym wyszła na korytarz.
Zdziwił ją widok Marcela leżącego w przedpokoju. Chłopiec spał przytulony do poduszki. Dziewczynka ominęła go, po czym zbiegła na dół po schodach.
Misiu i Monster stali pod drzwiami. Ada wypuściła je na dwór. Wyszła na taras.
- Hej Bartek - odezwała się. - Tak myślałam, że to ty...
Chłopiec usiadł na schodach. Adriana spoczęła przy nim. Przytuliła się do jego ramienia.
- Chciałem się z tobą pożegnać... Kiedy się następnym razem zobaczymy? - spytał chłopiec.
- Serio, nie wiem - wyznała. - Za parę dni szkoła... Jakaś masakra... Co teraz z wami będzie?
Bartek wzruszył ramionami. Łzy stanęły mu w oczach.
- Mój tata nie był idealny, ale teraz, gdy go nie ma, nawet nie wiesz, jak bardzo mi go brakuje... Chciałbym pójść do niego... Pogadać z nim... Przytulić go... Ale nie mogę...
Ada spojrzała na Bartka ze współczuciem. Pogłaskała go po włosach. Chwyciła za rękę.
- Wiem Bartek... Jak moja mama umarła czułam to samo...
Wtem uchyliły się drzwi. Daniela wyszła na taras. Przeciągnęła się.
- O, Bartek - szepnęła podchodząc do chłopca. Bartek wstał. Schylił lekko głowę.
- Tak mi przykro z powodu twojego taty... - powiedziała Jasińska. Nieśmiało przytuliła chłopca.
- Dziękuję... - odparł smutno. - Pójdę już... Chciałem się tylko pożegnać z Adą... - dodał wsuwając rękę do kieszeni. Wyjął z niej złoty łańcuszek z otwieranym serduszkiem. - Proszę...
- Bartek, no co ty?! - zawołała onieśmielona wartościowym podarunkiem. - Przecież to musiało być mega drogie!
- Ty jesteś mi droga... - odparł.
- Nie mogę tego przyjąć...
- Nie możesz a musisz... Spójrz, to serce się otwiera...
- Włożyłeś tu nasze wspólne zdjęcie! - zawołała z błyskiem w oczach.
- Żebyś o mnie nie zapomniała, kiedy będziesz już we Wrocławiu - rzekł uśmiechając się do Ady.
- Nigdy o tobie nie zapomnę - powiedziała.
- Pójdę już... - rzekł Bartek po chwili.
- Czekaj. Odprowadzę cię... - odparła. Tylko włożę jakieś buty na nogi.
Adriana wbiegła do domu. Bartosz oparł się plecami o balustradę. Czuł wielki żal z powodu wyjazdu Ady. Łzy cisnęły mu się do oczu.
Nie minęło wiele czasu, gdy dziewczynka wyszła z domu. Chwyciła Bartosza za rękę. Oboje poszli w stronę jeziora.

Ojczym od matematyki 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz