Nowy rok, nowe postanowienia

1K 31 0
                                    

Szymon pogłaskał żonę po policzku. Daniela momentalnie otworzyła oczy. Przeciągnęła się.
- Już jesteś? - spytała.
- Jestem... Kupiłem ci wszystko... chyba wszystko...
Daniela podniosła się na łóżku. Zajrzała do plastikowej torby. Uśmiechnęła się.
- Kupiłeś mi skarpetki pod kolana? Szymon, przecież jest lato...
- Nie chcę, żebyś zmarzła.
- I krem pod oczy? Coś mi sugerujesz?
Szymon podrapał się z tyłu głowy.
- No, ostatnio nie najlepiej wyglądasz...
- Dziwisz się? Mam trzydzieści pięć lat i jestem w bliźniaczej ciąży. Do tego dochodzą zmartwienia...
- Jakie ty masz zmartwienia? - spytał natychmiast.
Daniela spuściła wzrok na dół. Po chwili skierowała go na męża.
- Szymon, po jutrze szkoła... Boję się, jak to będzie, kiedy zostaniesz z Marcelem i Nikodemem sam w domu...
Szymon uśmiechnął się.
- No przecież będzie dobrze... Dam radę.
- No, w to akurat nie wątpię... Tylko powiedz mi co, jak Marcelowi nie bedzie wychodziło to jego bycie grzecznym? Szymon, nie bij mi go... Proszę cię...
- Okej...
Daniela uniosła w górę brwi. Z powagą spojrzała na męża.
- Co powiedziałeś?
- Lusia, przecież Marcel jest grzeczny. Wciąż to powtarza... A teraz serio... Przemyślałem sobie wszystko. Miałaś rację, kiedy powiedziałaś mi, że jestem zbyt surowy dla Marcela... Zmienię się. Daję ci na to słowo.
- Chciałabym uwierzyć w to twoje słowo.
- To uwierz. Przyznaję, nierówno traktowałem chłopaków. Nie wiem, z czego to wynikało, bo obydwu kocham ponad życie. Ale daję ci słowo, że od teraz wszystko się zmieni... Pasek idzie w odstawkę.
- Nie wierzę ci.
- To uwierz. Nowy rok szkolny. Nowe postanowienia. Ty możesz sobie tu spokojnie wracać do zdrowia, a ja zajmę się resztą.
Daniela wzięła głęboki oddech.
- Będziesz mnie tu odwiedzał z chłopakami codziennie po szkole. Zrozumiałeś?
- Jasna sprawa - rzekł krótko.
- No, okej... To skoro wyjaśniliśmy sobie wszystko, pomóż mi wstać... Pójdę się przebrać w nową piżamkę.
- No, okej... Masz tu jeszcze laczuszki.
Daniela uśmiechnęła się. Wsunęła buty na nogi. Wstała, ale wówczas zakręciło jej się w głowie. 
- Czekaj moment. Muszę pooddychać...
Szymon ścisnął dłoń żony. Uśmiechnął się do niej.
- Lepiej? - spytał.
- Tak - odpowiedziała. - To idę...
- Zaprowadzę cię...
- Bez przesady... Czekaj tu na mnie... Albo postaraj się o kawę dla nas...
- Okej. Jak wrócisz, kawa będzie na ciebie czekała - odparł.
Daniela pogłaskała męża po włosach, spojrzała mu głęboko w oczy. Po chwili wyszła z sali.

Ojczym od matematyki 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz