Zerwanie 3

1.1K 33 0
                                    

Krótko po obiedzie Szymon, Daniela i Nikodem wyruszyli na poszukiwania Marcela.
Chłopiec znalazł się już po kilku minutach. Siedział na ziemi, oparty o pień drzewa. Misiu lizał go po rękach.
- Marcel! - zawołała Daniela podbiegając do synka. Przytuliła go mocno. - Tak się z tatą o ciebie martwiliśmy... Marcelek...
Chłopiec otarł ręką łzy.
- Co się dzieje? Chodzi o tą sprawę z Amelią i z Nikolą? - spytała.
Malec kiwnął głową.
- Bo ja nie wiedziałem, że Nikoli będzie przykro... Miałem dwie dziewczyny, a teraz nie mam żadnej...
- Skarbie, głowa do góry... To naprawdę nie koniec świata...
Wtem do Marcela i Danieli podeszli Szymon z Nikodemem. Mężczyzna uśmiechnął się do chłopca. Wziął go z objęć matki i przytulił po ojcowsku, pogłaskał po włosach.
- Co szkrabie? Dziewczyny złamały ci serce? - spytał z uśmiechem na twarzy.
- Nie one mi, tylko ja im... Jestem okrutnikiem...
Szymon popatrzył na chłopca z niedowierzaniem. Marcel zrobił tak wiele okrutnych rzeczy - zniszczył lalkę Julii, torturował ją i Amelię, i to niejednokrotnie... Nigdy jednak nie powiedział o sobie, że jest okrutnikiem. Czyżby w Marcelu coś pękło?
- Nie przejmuj się głupią Nikolą - odezwał się Nikodem. - Nigdy jej nie lubiłem. Jest zarozumiała i zachowuje się, jakby zjadła wszystkie rozumy...
- Ale płakała przeze mnie... - szepnął Marcel.
- No, jak jej powiedziałeś, że było miło, ale się skończyło, to się nie dziw...
Szymon spojrzał na Marcela ze zdumieniem.
- Tak jej powiedziałeś? - spytał.
Dziesięciolatek kiwnął głową.
- Tak mi się jakoś samo powiedziało...
- Ja jakbym był na twoim miejscu - kontynuował Nikodem - to bym przeprosił Amelię a Nikolę miałbym głęboko w dupie.
- Nikodem! - krzyknął Szymon. - Mądry doradca się znalazł! Nie słuchaj Nikodema... Chodź do domu... Najesz się i porozmawiamy na spokojnie... Tak?
Marcel kiwnął głową. Jeszcze raz przytulił się do mamy. Pociągnął nosem.
- No, już dobrze... - szepnęła głaszcząc syna po plecach. Ucałowała go w czubek głowy.
Nikodem wziął Misia na ręce, po czym wspólnie z bratem i rodzicami ruszył w stronę domu.
Marcel poraz kolejny pociągnął nosem.
- Ciekawe, skąd mama z tatą wiedzieli, że Nikola i Amela się na mnie obraziły - westchnął spoglądając na Nikodema.
- No, ode mnie... Ale to był ostatni raz, kiedy coś wypaplałem...
- Ta, jasne... - rzekł Marcel.
- Serio. Przysięgam na życie Monsterka.
- To coś czuję, że ten twój Monsterek za długo nie pożyje...
Szymon uśmiechnął się do żony. Objął ją ramieniem. Po chwili cała rodzina ruszyła w stronę domu.
Gdy tylko Jasińscy weszli na podwórko, ich oczom ukazała się Amelia. Dziewczynka siedziała na tarasowych schodach z głową spuszczoną na dół. Na widok Marcela, jego brata i rodziców, podniosła się.
- Dzień dobry - powiedziała.
Szymon i Daniela odpowiedzieli na jej przywitanie. Z kolei Marcel ukrył się za ojcem. Obawiał się, że Amelia zacznie na niego krzyczeć albo kopnie go w to miejsce, w które kopnęła go Nikola.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech.
- Marcel, Niko, idziemy się bawić w żaby? - spytała zaciskając powieki.
- No! - zawołał Nikodem.
Marcel kiwnął głową.
- Amelka, Marcel zje obiad i zaraz do ciebie wyjdzie. Chyba, że chcesz zjeść razem z nim... Mamy leczo.
- Nie, dziękuję - odpowiedziała. - Poczekam tutaj - dodała siadając z powrotem na schodach.
- A ja poczekam z tobą - rzekł Nikodem. - Słyszałem, że zerwałaś z Marcelem... Może chcesz ze mną chodzić? Mam dzianego tatę...
- Który za moment da ci szlaban na kieszonkowe... - rzekł Szymon.
Amelia uśmiechnęła się.
- Chodź, Marcelek... Obiad zjesz - odezwała się Daniela.
- No, dobrze... - szepnął malec. - Melka, ja szybko zjem. A ty popilnuj w tym czasie Misia. Okej?
- Okej - odparła Amelia.
- A ja popilnuję Monsterka - rzekł Nikodem.
- No, spoko!

Ojczym od matematyki 4Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα