54

1.6K 114 13
                                    

"Amor es abrazar el caós de alguien"

× Alexia ×

Punkt godzina siedemnasta, tuż po moim powrocie od fizjoterapeuty, w domu Neymara rozległ się dzwonek. Nim nacisnęłam na otwarcie bramy, spojrzałam na kamerkę, by upewnić się, że nadchodzącym gościem jest Iris. Zmrużyłam brwi, dostrzegłszy, że nie jest sama. 
- Cześć kochanie, jak się masz? - przywitała się, jak tylko otworzyłam drzwi i uścisnęła mnie delikatnie. 
- Nieźle - skupiłam wzrok na kobiecie, która jej towarzyszyła. Wyglądała bardzo elegancko i schludnie, miała brązowe włosy upięte w zgrabnego koka i niebieskie oczy, dziwnie znajome. Iris, widząc moją ciekawość, od razu zareagowała. 
- To jest Ivette. Jesteśmy troszkę zmęczone po podróży, mogłybyśmy napić się kawy? 
- Alexia - wyciągnęłam dłoń jako pierwsza, a kobieta uścisnęła ją, uśmiechając się delikatnie. - Jasne, zapraszam do salonu, rozgośćcie się. 
Powolnym krokiem udałam się do kuchni. Cieszyło mnie, że nareszcie pozbyłam się usztywnienia z kolana, przez co mogłam poruszać się już dużo swobodniej. Niestety czekały mnie jeszcze nudne ćwiczenia i rehabilitacje. Ten uraz, choć na pierwszy rzut oka nie wyglądający poważnie, wyeliminował mnie z gry przynajmniej na miesiąc. 
- A więc teraz przeniosłaś się tutaj? - Iris przejęła ode mnie filiżankę i upiwszy maleńki łyk, uniosła znacząco brew. - Widziałam zdjęcia. No ładnie się porobiło. 
- Jakie zdjęcia?
- Ktoś udokumentował wasz romantyczny taniec, wrzucił w czeluść internetu i się rozeszło - zachichotała, zauważając rumieniec malujący się na mojej twarzy. Szczerze mówiąc, nawet nie przeglądałam mediów społecznościowych, bo nie miałam do tego głowy. - Ale chyba się na to zapowiadało, co?
- Oj, zdziwiłabyś się - prychnęłam, przypominając sobie te wszystkie chwile, które ja i Neymar razem przeszliśmy, począwszy od naszego pierwszego spotkania, kiedy to potraktował mnie z góry. 
- No dobrze - Iris spoważniała nagle i dała mi do zrozumienia że już za moment zamierza zmienić temat, i coś mi mówiło, że nie miała to być milutka pogawędka. Przeczesała ręką włosy i spojrzała ukosem na swoją towarzyszkę. Nie miałam pojęcia co jest zgrane, ale jak tylko pojawiły się w domu, zaczęłam wyczuwać napiętą atmosferę. W dodatku ten wczorajszy sms, że musimy się spotkać, utwierdzał mnie w przekonaniu, że w powietrzu wisiało coś dziwnego. - Wiem, że ostatnio dużo się u Ciebie dzieje, ale... Cóż, to nie może czekać. Mamy Ci coś ważnego do powiedzenia.
- Mam się bać? - to nie był żart, ironia, sarkazm, ani nic z tych rzeczy. Naprawdę bałam się, że po raz kolejny usłyszę coś, co wywróci mój świat do góry nogami, i nie byłam pewna, czy tym razem będę potrafiła to znieść.
- Nie będę owijać w bawełnę, bo to nie ma najmniejszego sensu - miałam wrażenie, że tych słów już nie kierowała do mnie. - Alexio, Ivette to moja starsza siostra. 
Trzydzieści osiem długich sekund zajęło mi przetworzenie informacji, którą przed chwilą usłyszałam. Wiem, bo tyle właśnie wskazał mi zegar wiszący na ścianie, kiedy utkwiłam na niej wzrok. 
- Bardzo mi przykro, że dowiadujesz się o tym dopiero teraz - Ivette przerwała ciszę, odezwawszy się po raz pierwszy. Słysząc jej głos, ciarki przeszły mi po plecach. 

××× 

- Hej, spójrz na mnie - Neymar ukucnął przy mnie, dłonią unosząc mój podbródek. Zmusił mnie, bym otworzyła zaciśnięte powieki, chociaż wcale nie miałam na to ochoty. Miałam już dość coraz to nowszych wieści z przeszłości, które godziły mnie w serce za każdym razem, kiedy jakoś powoli zaczynało mi się układać. - Wróćmy tam, porozmawiaj z nią. 
- Była starszą siostrą mojej matki i po jej śmierci wyjechała sobie za granicę, wiedząc, że trafię do domu dziecka! - zawołałam z kuchni, nie tłumiąc już w sobie żalu i wściekłości. Wiedziałam, że mnie usłyszy, chciałam, żeby mnie usłyszała. - Moja jedyna rodzina, jedyna szansa na to, żebym zachowała własną tożsamość!
- Wiem - ścisnął mocno moje dłonie. - Wiem, i uwierz mi, że żałuję równie silnie jak ty. Ale nie znamy całej historii, poznajmy jej wersję zdarzeń. Proszę - to ostatnie słowo wyszeptał niemalże błagalnie, patrząc mi prosto w oczy. Nie dałam się tak łatwo przekonać. Czułam wewnętrzną blokadę, miałam ochotę wyprosić je stąd, pójść do pokoju i jakoś poukładać to sobie w głowie. Jeszcze do niedawna myślałam, że jestem na tym świecie zupełnie sama. Sama, zabłąkana dziewczyna nieznanego pochodzenia, która cudem trafiła w ręce dobrych ludzi. Kiedy w moim życiu pojawiła się Iris, myślałam, że to tylko jakiś żart, lub kłamstwo, tym bardziej wtedy, gdy dowiedziałam się jak naprawdę zginęli moi rodzice. A teraz nagle, jak gdyby nigdy nic, wpada tutaj na kawkę i mówi, że prócz niej przez cały ten czas miałam także inną rodzinę. Ivette wiedziała o tym, gdzie trafię, jak będzie wyglądał mój los, ale mimo to nic z tym nie zrobiła. Nigdy mnie nie szukała.
- Dlaczego? - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć, kiedy ponownie wróciłam na taras, gdzie obie kobiety stały pogrążone w głębokiej zadumie. 
- To wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili dowiedziałam się, że moja siostra i jej mąż zostali zamordowani, a w drugiej Iris powiedziała mi, że będą nas szukać - przemówiła cichym głosem. - Uwierz mi, nie chciałam tego robić, ale... musiałam - spuściła wzrok i po raz pierwszy zobaczyłam jak jej idealna, nieskazitelna twarz wyraża jakąś głębszą emocję. Do tej pory zachowywała się nienagannie i profesjonalnie, jak gdyby przybyła tu z jakichś służbowych powodów. - Miałam maleńkie dziecko, półtorarocznego synka, musiałam go chronić - zacisnęłam mocniej dłoń, na ręce Neymara, który stał blisko mnie i wsłuchiwał się uważnie w jej słowa. Ivette odwróciła się od nas tyłem i spuściła głowę, powstrzymując łzy. Iris natomiast, stojąca kilka kroków dalej, spojrzała na mnie wzrokiem, który był współczujący i błagalny zarazem. Ja jednak nie potrafiłam dać jej tego co chciała, nie potrafiłam w tym momencie zrozumieć dlaczego Ivette nie mogła zabrać mnie ze sobą, dlaczego nie mogła po mnie wrócić, albo dlaczego nie mogła pomóc Iris, która była ścigana, a następnie aresztowana. Za dużo pytań i wątpliwości naraz zawisło w powietrzu. Za dużo żalu.
- Musimy odłożyć tą rozmowę, potrzebuję trochę czasu, żeby to przemyśleć. Proszę was o zrozumienie, tylko tyle - powiedziałam jak najspokojniejszym tonem, na jaki było mnie stać i zaczęłam wycofywać się w kierunku domu. Jedyne, czego w tej chwili pragnęłam, to tylko spokoju i obecności Neymara. 
- Właśnie o to chodzi, że go nie mamy - powstrzymała mnie Iris, zanim całkowicie zniknęłam za drzwiami. Zatrzymałam się w połowie kroku i odwróciłam ku niej głowę, nic z tego nie rozumiejąc. - Czasu. Nie mamy czasu. Boże, przepraszam, że to wszystko zwala się na Ciebie w jednym momencie, naprawdę przepraszam - pokiwała głową, jakby sama nie mogła uwierzyć w to co mówi. - Niestety obawiam się, że nie jesteś już tutaj bezpieczna, Alexio. Oni nie ustąpili, niedługo zaczną nas szukać. Musisz stąd wyjechać, i to jak najszybciej.
Te słowa, pełne żalu oczy Iris, łzy spływające po policzkach Ivette, nagła cisza, która zapanowała nad nami. Kulminacja wszystkich bodźców, uczuć i gestów uderzyła we mnie i o mało co nie zwaliła mnie z nóg.
Oni. Jacy oni?
Dlaczego zaczną szukać nas?
Wciąż wpatrując się w ciotkę, zaczęłam się powoli wycofywać. Chciałam się znaleźć daleko, jak najdalej od nich i od tych przygnębiających, nienormalnych informacji, jakimi zasypywała mnie Iris, odkąd tylko pojawiła się u progu moich drzwi. Byłam już w salonie, uderzyłam plecami o ścianę, kiedy podszedł do mnie Neymar. Objął mnie mocno, uniemożliwiając drganie mojego ciała. Wstrząsnęły mną tak silne emocje, że nie kontrolowałam już swoich ruchów. Czułam się słaba, zmęczona, wyczerpana, dokładnie tak jak wtedy, kiedy stałam z nożem w ręce i próbowałam odebrać sobie życie. Drżące palce zacisnęły mi się na miejscu, gdzie znajdowały się blizny skryte pod tatuażem. Neymar szybko to zauważył, oderwał je stamtąd natychmiast, tak jak i prędko dostrzegł mój pusty wzrok. I jakby bojąc się, że odlecę, że wrócę myślami do tych depresyjnych dni, zamknął moje zimne dłonie w swoich.
I przyłożył je do ust. 

Oto i po dłuższej przerwie wracam tu z nowym rozdziałem, ciekawa waszej opinii

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Oto i po dłuższej przerwie wracam tu z nowym rozdziałem, ciekawa waszej opinii. Nie wiem dokładnie ile jeszcze mi to zajmie, ale powolnym krokami będziemy zmierzać ku końcowi tej opowieści :)

Tymczasem zapraszam was na Boisko Singli 2 - mimo że nasze orzełki szybują z mundialu w rodzinne strony, my nadal kontynuujemy śmiechową historię o nich :D

Besos kochani, i życzę wam miłych wakacji! xx

EsquirlaWhere stories live. Discover now