17

2.3K 151 11
                                    

"Quédate con quien conozca la peor versión de ti, y en vez de irse, se quede y te ayude a ser mejor"

× Neymar ×

Serce z wysiłku waliło mi jak oszalałe, a rozgrzane ciało aż pulsowało. Chłodny piasek pod stopami i delikatny wietrzyk to najlepsze, co po takim maratonie mogło się nam przydarzyć. Mimo zmęczenia i wciąż buzujących w nas procentach, na twarzach wszystkich malował się uśmiech.
Uniosłem rękę, by zetrzeć pot z czoła i właśnie wtedy dostrzegłem na niej coś dziwnego.
- Czy to krew? - zapytał Arda, zauważywszy to samo, co ja.
- Chyba tak, ale skąd...
- Zdaje się, że to moja sprawka. - odezwała się niepewnie Alexia, podnosząc swoją dłoń do góry. Ku naszemu zdziwieniu, nadgarstek miała mocno przecięty, a zaschnięta krew widniała nawet na jej opasce, którą stale nosiła. Tylko ja wiedziałam co się pod nią skrywało. - Gdy potknęłam się o Rafinhę, zaryłam o jakieś szkło.
- Czemu nic nie mówiłaś? - rzuciłem do niej pełne skarcenia spojrzenie i zacząłem przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu chusteczki. Rakitić jednak mnie ubiegł, uklęknął przed nią i wyczarowawszy małą butelkę wody, poprosił, by podała mu dłoń.
- Lepiej zdejmij tą opaskę, i tak cała się zakrwawiła. - poradził.
Siedząc koło niej, dosłownie aż poczułem, jak na moment wstrzymuje oddech. Podniosła wzrok i odnalazła moje spojrzenie. Po raz pierwszy, odkąd się poznaliśmy, nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Ta decyzja, czy chce to zrobić, należała tylko i wyłącznie do niej.
W ciągu kilku sekund zawahania, które dla nas dwóch znacznie się dłużyły, przez jej głowę musiało przejść mnóstwo myśli. To niesamowite jak wielkim zbiorowiskiem wspomnień i odczuć jesteśmy my sami. We własnym wnętrzu prowadzimy rozmowy o których nikt inny nawet nie ma pojęcia, i to właśnie tam dokonują się najważniejsze decyzje, często mające silny wpływ na przyszłość.
Alexia wzięła głęboki wdech i bez słowa zsunęła maskę, za którą chowała się jej tajemnica. Spojrzałem na chłopaków. Ivanowi, na widok przecinających się blizn, rozszerzyły się źrenice, lecz nic nie powiedział. Digne dźgnął Umtitiego łokciem, zakłopotany Javier podrapał się po głowie, a Pique, zauważywszy niezręczność u Alexii, oderwał od niej wzrok. Pytanie nurtujące każdego z nich, padło z ust tego, który wytrzeźwiał najmniej.
- Co Ci się stało? - Rafinha wychylił się zza mojego ramienia, by przyczołgać się po piasku bliżej niej, ale zatrzymałem go ruchem ręki. Rakitić natomiast dalej wykonywał swoją robotę, wyciągnął chusteczkę i za pomocą wody, przemywał jej ranę.
Alexia przygryzła dolną wargę, zapewne zastanawiając się nad odpowiedzią, choć jeden fakt był trudny do ukrycia. Zapewne każdy podejrzewał o co tak naprawdę chodziło.
- Cóż, kilka lat temu przechodziłam dosyć trudny okres. - powiedziała bardzo powoli, starannie dobierając słowa. - I chciałam odebrać sobie życie.
Reakcje chłopaków, chociaż całkiem różne, były równocześnie do siebie podobne. Każdy z nich poczuł się głupio, nie wiedząc co powiedzieć. Każdy z nich chciał dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej.
Wesoła atmosfera, która wisiała nad nami jeszcze niedawno, teraz zdawała się pęknąć, jak mydlana bańka, lub odlecieć z biegiem wiatru gdzieś wysoko, ponad horyzont.
- Gotowe. - odezwał się Chorwat, przerywając krępującą ciszę, za co byłem mu wdzięczny. Dyskutowanie z chłopakami o prywatnych sprawach tej dziewczyny nie było konieczne, skoro ona sama nie czuła takiej potrzeby. A decydowanie się na ten ruch, biorąc pod uwagę fakt, że towarzystwo nie było do końca trzeźwe, niespecjalnie byłoby właściwym wyborem. - Przecięcie nie jest jakoś strasznie głębokie, ale lepiej będzie jeśli przemyjesz to jeszcze wodą utlenioną i zabandażujesz, żeby nie wdała się żadna infekcja. Na wszelki wypadek obserwuj, czy wokół rany nie dzieje się nic niepokojącego. - blondyn uśmiechnął się uprzejmie do Alexii, która podziękowała i odwdzięczyła się tym samym. Właśnie na widok jej uśmiechu, zrodziły mi się w głowie dwa pomysły. Jeden z nich mogłem zrealizować nawet teraz.
- Luis, skocz po kilka tych patyków, które się tam walają. - rzuciłem do Suareza, który lekko zdziwiony wstał, by spełnić moją prośbę. - Ma ktoś z was zapalniczkę, albo zapałki?
- Ja mam. - Rafa podniósł się, macając po kieszeniach. Gdy znalazł pudełeczko zapałek, podał mi je. Zaczekałem jeszcze na Luisa, będąc obserwowany przez ciekawskie spojrzenia przyjaciół, w tym i samej Putellas.
- Co chcesz z tym zrobić? - zapytał Urugwajczyk, rzucając drewienka na piasek przede mną, ale ja nie odpowiedziałem. Zamiast tego ułożyłem z nich coś na wzór paleniska i podpaliłem go ogniem.
- Wiesz, że tu raczej nie można urządzać sobie ognisk? - odezwał się Pique, na co tylko skinąłem głową.
Kiedy ogień rozniecił się wystarczająco dużo, sięgnąłem po opaskę Alexii, która obnażyła ją ze skrywanego sekretu.
- Kończymy z tym. - powiedziałem, patrząc prosto w jej oczy. Tańczące płomienie odbijały się w jej orzechowych tęczówkach, które wpatrywały się we mnie bez mrugnięcia. - Raz na zawsze. - dodałem, po czym uniosłem rękę i spuściłem skrwawiony materiał prosto w ogień.

EsquirlaWhere stories live. Discover now