53

1.7K 115 9
                                    

"Miro un año atrás y todo era tan diferente."

Na dworze zaczynało już świtać. Poczułam jak kark boli mnie od ułożenia w jednej pozycji, musiałam przysnąć i sama nawet nie wiedziałam kiedy. Rozejrzałam się po pustawym namiocie, ze wszystkich gości pozostali tylko dzielni wojownicy zgromadzeni przy naszym stoliku. Muzyka z głośników cicho przygrywała, zobaczyłam jak Sergi kiwa do niej głową, choć w tym wykonaniu bardziej wyglądało to jak trans. Oczy miał przekrwione ze zmęczenia, ale mimo to nie zasnął, czego nie można było powiedzieć o Rafinhi i Carmen. Alcantara wyłożył się na czterech krzesłach cicho przy tym pochrapując, a ona oparła głowę z burzą napuszonych włosów o stolik i oddychała głośno przez sen. Obróciłam głowę i jak tylko ujrzałam po swojej lewej stronie Neymara, który walczył z opadającymi powiekami, poczułam w sercu przyjemne ciepło. Wciąż nie dowierzałam w to, co właściwie się stało. Powinien być teraz na Sycylii z Bruną, a jednak zostawił to wszystko i wybrał mnie. To było nieprawdopodobne.
- O rany, kocham tą piosenkę - po raz pierwszy od dłuższego czasu, zachrypniętym głosem odezwała się Jenni, gdy w głośnikach poleciała hiszpańska wersja Abby. - Muszę do tego zatańczyć! - wstała nagle, emanując pełnią sił, jak gdyby nieprzespana noc wcale jej nie doskwierała. Próbowała porwać na parkiet Sergiego, ale padnięty, za Chiny ludowe nie chciał dać się jej namówić. Następnie próbowała wyciągnąć Neymara, niestety z marnym skutkiem. Jak tylko podeszła, krzyknął wystraszony, bo właśnie zasypiał. Widząc tą akcję z boku nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem, sprowadzając na siebie jej wzrok. - Tylko ty mi zostałaś, Putellas, i ostrzegam, że nie możesz mi odmówić - podbiegła do swej ostatniej ofiary, czyli mnie, na bosaka i zaczęła pchać na środek razem z krzesłem. 
- Hej, nie jestem niepełnosprawna, mogę wstać, wiesz? - prychnęłam i podniosłam się, pozwalając jej pociągnąć się za rękę. Powoli, bo powoli, ale udało mi się dojść z nią na parkiet. Nie wiem czy to, co robiłyśmy można nazwać tańcem, ale choreografia, która wymyśliła Hermoso była przezabawna. Ja też czułam zmęczenie na całym ciele, ale mimo tego znalazłam jeszcze siły, by o tej porze, na bosaka, wykrzesać z siebie nieco energii. Gdy tak tańczyłyśmy w miejscu do dwóch kolejnych piosenek, Sergi patrzył na nas z taką miną, jakbyśmy były co najmniej obłąkane. - Dobra, wariatko. Ja już pasuję - chwilę później uniosłam dłonie w geście kapitulacji. Trzymając się pod ręce, lekko zasapane wróciłyśmy do stolika. Widząc, że niebo oznajmiało niedługą pobudkę słońca, postanowiłam oficjalnie zakończyć imprezę. Po ówczesnym zamówieniu taksówki, obudziłam dzielne towarzystwo, by mogli przetransportować się do wozu o własnych siłach. Z Neymarem i Carmen nie było większych problemów, czego nie można już było powiedzieć o Rafinhi. Spał jak kamień i dosłownie nic go nie ruszało. Dopiero z pomocą Sergiego udało się go doprowadzić do stanu używalności. Kiedy już podziękowali nam stokrotnie i całą trójką zapakowali się do samochodu, odwróciłam się, by pożegnać Neymara.
- Mogę tu zostać? Nie chcę nawet myśleć o tym, żeby Cię zostawiać - poczułam jak rumieniec leniwie wpełza na moją twarz, kiedy przytulił mnie do siebie. Na dworze było dość chłodno, ale jego skóra była przyjemnie ciepła i cały przesiąknął słodkim zapachem snu. No właśnie, sen. Ja też przez cały czas martwiłam się rozstaniem z nim, w obawie, że kiedy się oddali, cała ta noc i to wszystko, co się wydarzyło, okaże się jedynie snem. 
- Kuzyni zajęli mój pokój, w salonie śpi ciocia z babcią, a u Sergiego ulokowane są dzieciaki. Obawiam się, że naszą trójkę czeka drzemka pod gołym niebem - powiedziałam, wtulona w zagłębienie jego szyi. Motyle w moim brzuchu chyba ani myślały o tym, by iść spaść. 
- Idealnie - ucałował mnie w czubek głowy i zapłacił taksówkarzowi z góry za całą tą trójkę, która uroczo się w siebie wtuliła. Poczekaliśmy aż znikną za rogiem i wspólnie z Sergim skierowaliśmy się w stronę altany. 
- Czekajcie, chyba mam pomysł - stanęłam nagle w miejscu i zerknęłam na nich z błyskiem w oku. Niespełna kilka minut później ulokowaliśmy się na naszej wielkiej, ogrodowej trampolinie, która okazała się być dużo wygodniejszym posłaniem, niż twarda podłoga. 
- Jesteś genialna - mruknął Sergi i nie minęło nawet pół minuty, kiedy zachrapał. Neymar uśmiechnął się, utulił twarz w moich włosach i odetchnął głęboko. 

EsquirlaWhere stories live. Discover now