37

1.8K 123 9
                                    

"Deja que el tiempo pase y ya veremos lo que trae"


Alexia

- Przepraszam, nie bardzo rozumiem – zmrużyłam brwi, wpatrując się w szatynkę. Jej włosy, gęste i lekko pofalowane, sięgały do połowy pleców, usta miała pełne i malinowe. Wyglądała na zadbaną i młodą, choć podejrzewałam, że miała koło czterdziestu lat, zapewne niejedna rówieśniczka chciałaby wyglądać tak w jej wieku.
- Mam na imie Iris, jestem twoją ciotką – na te słowa serce stanęło mi na moment, a po chwili powróciło do bicia ze zdwojoną siłą. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu kogoś jeszcze, kogoś, kto celowo mógłby stroić sobie ze mnie żarty. Ale prócz niej nikogo w pobliżu nie było.
- To chyba jakaś pomyłka – pokiwałam głową, cofając się o krok. Jej duże, zielone oczy wpatrywały się we mnie uważnie, powodując dyskomfort. – Ja nie mam żadnej rodziny, jestem...
- Adoptowana, wiem – przerwała mi, po czym szybko zaczęła szperać w torebce, w poszukiwaniu czegoś. Znad jej ramienia dostrzegłam nadjeżdżający samochód i westchnęłam z ulgą na widok Sergiego, wysiadającego z niego i zmierzającego w naszą stronę. Ktoś musiał powiedzieć mi, że nie zwariowałam.
- Co jest? – stanął obok mnie, wpatrując się w nowo przybyłego gościa.

- - -

Sergi

Mimo że ta kobieta chciała pomówić z Alexią sam na sam, koniec końców w salonie wokół niej zgromadziliśmy się wszyscy. Znienacka puka do drzwi i mówi, że jest z nią spokrewniona, choć przez całe życie Alexia nie dostała żadnych informacji o swojej biologicznej rodzinie? Nie mogłem zostawić ich samych, musiałem wiedzieć co jest tutaj grane. Podobnie stwierdził Neymar, który nawet nie pytał się, czy może zostać, i Carmen, również z intrygą badająca ją wzrokiem.
- Wiem, że to wszystko może wydawać się dziwne i podejrzane, ale proszę, zobacz – pochyliła się nad Alexią z dowodem osobistym. – Nazywam się Iris Segura, Segura tak jak ty i twoja mama, która była moją siostrą.
Wziąłem dowód w swoje dłonie, jakbym chciał zbadać jego autentyczność, ale i tak nie potrafiłbym odróżnić prawdziwego dokumentu od falsyfikatu. Istotnym pytaniem było zatem, kto, lub po co, chciałby w ogóle coś w tej sprawie fałszować? Alexia wyglądała tak, jakby ktoś rąbnął ją czymś ciężkim w głowę. Spoglądnęła to na mnie, to na Neymara z nadzieją, że odezwiemy się za nią. Tyle, że my też nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
- Przez długi czas mojego życia przenosiłam się z miejsca na miejsce, ale nigdy o tobie nie zapomniałam – kontynuowała swoje wyjaśnienia, coraz bardziej nas intrygując. - Próbowałam Cię odszukać, kilkakrotnie wracałam do Barcelony, by odnaleźć jakiś ślad, ale zawsze wracałam z niczym. Dopiero niedawno zobaczyłam w którejś z gazet twoje nazwisko i twoje zdjęcie. Od razu wiedziałam, że to Ty! – zawołała, uśmiechając się delikatnie, a w jej głosie można było dosłyszeć ulgę. – A dzięki internetowi i twojemu sławnemu przyjacielowi – tu zerknęła na Neymara, który obserwował ją w pełnym skupieniu, drapiąc się po brodzie. – udało mi się dotrzeć pod ten adres.
- Nie chcę żeby to zabrzmiało niegrzecznie, ale jaką mamy mieć pewność, że mówi Pani prawdę? – odezwałem się, skupiając na sobie jej wzrok.
- Potrzebujecie dowodów, jasne – powiedziała jakby sama do siebie. – Alexio, twoja mama, Isabel była moją starszą o dwa lata siostrą. Wyszła za mąż za Diego Putellas Cardonę, a równy rok po ich ślubie, na świecie pojawiłaś się Ty. Byłaś ich oczkiem w głowie, nie widzieli poza tobą świata, zresztą jak my wszyscy – uważnie śledziłem każdy jej gest, każde skinienie. O ile dziwne to wszystko było, o tyle Iris autentycznie emanowała emocjami. Jej ręce drżały, nerwowo poprawiając spódnicę, jej oczy zaszkliły się na wydźwięk własnych słów, jej czoło ozdobiło się w trzy równoległe zmarszczki. Siedząc koło siostry, momentalnie poczułem jak na te słowa, jej ciało całe sztywnieje i obrasta w gęsią skórkę. – Jestem twoją matką chrzestną, w dniu twoich pierwszych urodzin odkryłam na twojej lewej nóżce małe, jasnobrązowe znamię - słysząc tę uwagę, oczy Alexii rozszerzyły się. Odruchowo sięgnęła ku spodniom i podwinęła nogawkę, choć wiedziała, że to prawda, wiedziałem to także i ja, bo jako dzieciaki wielokrotnie zastanawialiśmy się co to jest i dlaczego ja tego nie mam. Wymyślaliśmy różne teorie, że może pewnego razu prosto z kosmosu przybyli kosmici i naznaczyli ją w ten sposób, by kiedyś po nią wrócić. Iris na widok znamiona, pełna ulgi pokiwała głową. – To chyba niepodważalny dowód.
- Chciałabym dowiedzieć się więcej, ale... chyba potrzebuję trochę czasu. Muszę to sobie jakoś poukładać – po raz pierwszy od dłuższej chwili przemówiła Lexia, łapiąc się za głowę. Wyciągnąłem rękę i objąłem ją ramieniem, dodając otuchy. Wszyscy potrzebujemy czasu, by pomyśleć o co w tym wszystkim chodzi.
- Naturalnie! Wiem, że wpadłam tu z tymi wiadomościami jak grom z jasnego nieba – spojrzała na nas przepraszająco. – Ale nie mogłam przegapić takiej okazji. Bardzo chciałabym się z tobą wkrótce spotkać – sięgnęła do torebki, wyciągając z niej kawałek papieru i długopis, na którym coś nabazgrała. – To mój numer telefonu, zatrzymałam się aktualnie w jednym z hoteli. Powiedziałabym, byś się nie spieszyła, ale... - urwała nagle. Rozejrzała się dookoła, jakby w poszukiwaniu pomocy, lecz cała nasza czwórka bacznie ją obserwowała. W końcu westchnęła głośno i poprawiła torbę na ramieniu. – Nie, nie mogę być nachalna. Zadzwoń, kiedy będziesz gotowa na spotkanie, dobrze?
- Postaram się – tylko tyle Lexia wydobyła z siebie w odpowiedzi. Neymar, wciąż ze zmrużonymi brwiami, wstał i odprowadził niespodziewanego gościa do drzwi, pozostawiając nas samych z wymownymi wyrazami twarzy.

EsquirlaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt