47

1.5K 119 34
                                    

"A veces, sabiendo que dolerá, seguimos luchando"

Już dawno nie czułam się taka wypoczęta i beztroska, a minął dopiero drugi dzień naszego pobytu na Sycylijskiej wyspie. No dobra, przyznam, że trochę mnie wkurzyło, jak spostrzegłam się, że lecimy w to samo miejsce, o którym mówiła mi Bruna. Mimo iż Neymar chciał po prostu rozejrzeć się i pomyśleć nad niespodzianką dla niej, miałam czasami wrażenie, że jej duch jest przy nas obecny. Ale o czym my w ogóle mówimy, on i ja jesteśmy tylko dwójką znajomych, nie powinnam mieć wobec niego żadnych oczekiwań. Żadnych.
- No no, widziałam na insta, że zadzieranie z mafią Ci służy! - tymi słowami przywitała się ze mną Carmen, do której dzwoniłam wylegując się na słonecznej plaży.
Obiecałam sobie, że nie będę się przyznawać publicznie do wyjazdu z Neymarem, wystarczyło tylko, że byliśmy narażeni na jakieś zdjęcia z zewnątrz. Jednak kiedy on nie opuszczał swojego telefonu, robił zdjęcia i filmiki wszystkiemu co się rusza, ze mną na czele, poddałam się i sama też wrzuciłam jedną fotografię.
- Ja z nikim nie zadzieram - westchnęłam głośno, kładąc się na leżaku i zakładając okulary na nos. - A propos, jeszcze raz przepraszam Cię za to całe zamieszanie. Przeze mnie musiałaś wynieść się z własnego domu.
- Nie przez Ciebie, tylko przez jakichś parszywych sukinsynów. Nie powiem, żeby było mi źle u rodziców, chociaż z chęcią wróciłabym już na nasze śmieci. Moja wyprowadzka tylko ich nakręciła, mama jest aż nadopiekuńcza - uśmiechnęłam się, słysząc jej wywodów, które trwały jeszcze przez kolejne dwadzieścia minut, dopóki Neymar nie oderwał się od robienia zdjęć z ludźmi, którzy go wyhaczyli.

Po obiedzie udałam się na zakupy, bo przez pośpieszne zorganizowanie wyjazdu nie miałam nawet okazji zabrać z domu tych rzeczy, które zazwyczaj zabiera się ze sobą na wakacje. Dos Santos upierał się, by iść ze mną i obruszył się, gdy mu zabroniłam, ale jego znana twarz tylko by mnie spowolniała. Generalnie nie przepadałam za kupowaniem ciuchów, ale tak dawno nie byłam na wczasach, że wybieranie strojów kąpielowych i lekkich bluzeczek sprawiło mi dziwną przyjemność. Skusiłam się nawet na kilka zwiewnych sukienek, podejrzewałam więc, że słońce dzisiaj zbyt mocno mi przygrzało. Sama nie wiem kiedy minęły dwie godziny, odkąd wyszłam, ale kiedy zorientowałam się, że jest już po osiemnastej, wróciłam do hotelu. Ku mojemu zaskoczeniu Neymara nie było w naszym apartamencie, nie było go też na tarasie, ani w hotelowej restauracji. Dopiero, kiedy kierowałam się do łazienki, zobaczyłam na stoliku karteczkę.

"Przyjdź o 19 na tą plażę, którą zaznaczyłem kółeczkiem na mapce. Tylko nie każ mi długo czekać, bo sam wszystko zjem!"

Przy kartce rzeczywiście była mapa ze wskazówkami jak mam tam dotrzeć. Serce od razu szybciej mi załomotało, ale gdy napotkałam w lustrze swoje spojrzenie, w duchu szybko się skarciłam.
By odświeżyć się po męczących zakupach, wzięłam szybki prysznic, a potem owinięta hotelowym ręcznikiem nałożyłam delikatny makijaż. Jedynie usta postanowiłam przejechać czerwoną szminką, która dobrze komponowała się z pierwszymi śladami opalenizny. Długo zastanawiałam się, czy włożyć zwykły podkoszulek i szorty, czy może jedną z sukienek, które dziś kupiłam. Z jednej strony nie chciałam, żeby Neymar coś sobie pomyślał, z drugiej jednak... byłam na wakacjach, kupiłam sobie coś ładnego, a w głowie zahuczały mi słowa, które kiedyś powiedział do mnie po pijaku. Zaczął sugerować, że brakuje mi kobiecości, że wyglądam jak chłopak, że brakuje mi tego i owego... Każda dziewczyna po usłyszeniu takich słów, nieważne od kogo, nieważne w jakim stanie, wzięłaby je sobie do serca, chcąc tego lub nie chcąc. To wspomnienie ostatecznie sprawiło, że wsunęłam na siebie luźną, czarną sukienkę z dosyć dużym wycięciem i dekoltem, choć Carmen zapewne od razu by mnie za tę myśl schrzaniła. "Jak ktoś ciągle chodzi zakryty po samą szyję jak w kaftanie bezpieczeństwa, to nie dziwne, że potem ma takie odczucia." - powiedziała kiedyś i nie pozwoliła mi się już przebrać.
- O cholera! - zawołałam sama do siebie, widząc która już godzina i czym prędzej założyłam sandałki, wzięłam niewielką torebkę i wybiegłam z hotelu.

EsquirlaWhere stories live. Discover now