24.Gaz do dechy, skarbie

20.8K 624 21
                                    

Wróciliśmy do domu, jakby nigdy nic i rozdaliśmy zamówione jedzenie.
- Zimne? - zdziwił się Ethan, na co się zarumieniłam.
- Tak wyszło, stary. - zaśmiał się Matt.
Po zjedzeniu kanapek udałam się pod prysznic, aby przemyśleć wszystko, co się dzisiaj wydarzyło. Nie mogę uwierzyć, że straciłam dziewictwo z mężczyzną, który kilka minut wcześniej spełnił moje największe marzenie, którym był występ na Broadway'u. Jestem cholerną szczęściarą.
Ciepłe strumienie wody spływały po moim nagim ciele. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Melanie, jesteś tam? - usłyszałam.
- Tak.
- Mogę wejść? - zapytał mój chłopak.
Cholera, co mam odpowiedzieć? Może wejść? A może jednak lepiej nie. Kurwa, przecież widział mnie już nago... i to jakieś dwie godziny temu...
- Tak, wejdź. - powiedziałam niepewnie.
Drzwi się otworzyły, a do dużej łazienki wszedł Matt. Stałam pod prysznicem całkiem goła. Mój mężczyzna spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Jesteś piękna. - stwierdził, a ja się zarumieniłam. Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Położył swoje ręce na mojej talii i wlazł pod prysznic w ubraniu. Mi osobiście byłoby szkoda koszuli Armaniego, ale to jego wybór.
Całowaliśmy się zachłannie. W pewnym momencie oderwaliśmy się od siebie, mój chłopak uśmiechnął się i bez żadnego słowa wyszedł z łazienki.
Po zakończeniu prysznica przebrałam się w jedwabną koszulę nocną i udałam się do sypialni, w której zapadłam w głęboki sen.

***

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu.
- Halo? - zapytałam zaspana, jednak odpowiedziała mi głucha cisza.
- Kto mówi? - zaniepokoiłam się. Słyszałam ciężkie sapanie. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam telefon. Była godzina trzecia w nocy.
- Co się stało? - zapytał brunet śpiący obok mnie.
- Pomyłka. - wyjaśniłam próbując sama w to uwierzyć. Przytuliłam się do chłopaka i usiłowałam zasnąć. Niestety tej nocy mi się to już nie udało.

***

O godzinie szóstej zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę i stwierdziłam, że skoro Matt zrobił mi wczoraj śniadanie do łóżka to nie pozostanę mu dłużna. Przygotowałam mu omleta z musem truskawkowym i razem z sokiem pomarańczowym zaniosłam na tacy do sypialni.
- Kochanie, obudź się. - powiedziałam szturchając Matthew'a w ramię.
- Co się stało? Która godzina? - zapytał zaspany.
- Siódma. - uśmiechnęłam się i podałam mężczyźnie tacę z jedzeniem.
- Ranyy... mam najlepszą dziewczynę na świecie. - uśmiechnął się szeroko, po czym dał mi buziaka w usta. - Co dzisiaj zamierzasz robić?
- Miałam w planach odwiedzić Kate.
- Zawiozę cię. - uśmiechnął się. Jest cudowny.
Po śniadaniu ubrałam się w jeansową spódniczkę i białą bluzkę na długo rękaw z odsłoniętymi ramionami. Całość dopełniłam sandałkami na obcasie. Wykonałam lekki makijaż i rozczesałam brązowe włosy, które już powoli zaczęły mi odrastać.
- Ślicznie wyglądasz, mała. - usłyszałam głos Matt'a, który czekał na mnie na dole. Wzięłam torbę i razem z nim poszłam do samochodu.
Po dojechaniu na miejsce mój chłopak powiedział, żebym zadzwoniła jak będę chciała już wracać i wyszłam z Mustanga.
Zapukałam do drzwi, które otworzyła trochę grubsza ode mnie blondynka.
- O mój Boże, Mel! - krzyknęła i mnie przytuliła.
- Hej, Kate. - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
- Co ty tu robisz? Myślałam, że mieszkasz w Waszyngtonie.
- Bo mieszkam, ale miałam tu do załatwienia kilka spraw. - wyjaśniłam. - Przy okazji uznałam, że warto odwiedzić swoją siostrę.
Kiedy weszłam do domu od razu podbiegł do mnie mały Mikey.
- Ciocia! Ciocia! - przytulił moje nogi. Podałam siostrzeńcowi wcześniej zakupiony prezent w postaci zabawkowego, sterowanego auta. Maluch podziękował i poszedł do swojego pokoju się bawić.
- Co słychać? - zapytała, gdy siedziałyśmy w kuchni pijąc kawę.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam standardowo.
- To super. Wiesz, ustaliliśmy datę ślubu z Eric'em. - uśmiechnęła się lekko.
- Oh, to super. Kiedy? - zapytałam szczerze zadowolona.
- Ostatni tydzień ostatni tydzień sierpnia. Melanie, chciałam cię jeszcze o coś poprosić. - zawahała się. - Zostałabyś moją druhną?
- Kate, jeszcze pytasz? - zaśmiałam się. - Oczywiście, że tak.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę, ale kiedy wrócił Eric chciałam już wracać do domu. Miałam do niego żal za to, że byłam niewolnicą za jego długi, lecz z drugiej strony jestem mu tez wdzięczna, bo dzięki temu związałam się z Matt'em.
- A kto to? - zapytała moja siostra, gdy podjechał po mnie brunet swoim czarnym, sportowym Mustangiem.
- Mój chłopak. - puściłam jej oczko, po czym wsiadłam do auta i przywitałam się buziakiem z mężczyzną siedzącym za kołkiem.
- Maaaaaatt. - przeciągnęłam.
- No co tam?
- Mogę poprowadzić twoje auto? - zapytałam robiąc słodkie oczka.
- No nie wiem... - zawahał się.
- Prooooooszę. - położyłam mu rękę na kolanie.
- Ehh, ty kusicielko. - westchnął i zatrzymał auto na poboczu. Zamieniliśmy się miejscami. Zapiekam pasy i odpaliłam silnik. Nie bałam się kierować jego skarbem. Wcisnęłam gaz i ruszyłam leśną drogą. Nie jechałam wolno.
- Melanie, przyspiesz. - powiedział poważnie Matt patrząc się w lusterko.
- Co się stało? - zapytałam zwiększajac prędkość.
- Widzisz ten czerwony samochód? - zapytał, a ja spojrzałam w boczne lusterko. Moim oczom ukazał się błyszczące BMW.
- Widzę.
- Śledzi nas. Gaz do dechy, skarbie. - rozkazał, a ja uśmiechnęłam się cwanie. Czas zacząć wyścig.
- Matt, kto to jest? - zapytałam.
- Pierdolony Tracelli Junior... - warknął. To koleś, którego ojciec zabił rodziców Matthew'a.
Czego ten skurwiel chce?!
Przyspieszyłam i gwałtownie skręciłam w piaskową drogę. Samochód za nami zniknął. Jechałam jeszcze trochę, aż dojechaliśmy do rezydencji Matt'a.
- Melanie, gdzie ty się tego nauczyłaś? - zapytał. - Tylko nie mów, że w Idaho. - uśmiechnął się mój chłopak.
- Nie wiem. - zaśmiałam się i razem udaliśmy się do domu.

/
Każde stylizacje Melanie znajdują się na samej górze, w mediach <3

Love on a gangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz