14.Oddawaj moją bluzkę

25.9K 781 57
                                    

-Ja chcę to zrobić. - powtórzyłam. Marco i Matt popatrzyli na mnie dziwnie.
- Daj jej pistolet. - powiedział Matthew, po czym grymas na jego twarzy przeobraził się w cwany uśmiech. Po jego słowach blondyn podszedł do mnie i podał mi broń cały czas trzymając Kevina na muszce. Przejęłam przedmiot od mojego przyjaciela i podeszła do tego sukinsyna. W jego oczach widziałam strach.
- Taki z ciebie mężczyzna? Damski bokser? Chciałeś mnie zabić? - warknęłam groźnie. Nie czułam strachu, tylko gniew. Wycelowałam mu w głowę.
- Nie wiem, czy zasługujesz na to, aby zginąć, czy aby żyć z uciążliwym urazem do końca życia. - uśmiechnęłam się złośliwie i wycelowałam w jego krocze. - Myślę, że to będzie odpowiednia kara, skurwielu. - rzekłam i bez wahania pociągnęłam za spust pakujące trzy kule w jego kutasa.

***

MATT

Melanie wpakowała mu w jaja prawie cały magazynek. Kurwa, nie sądziłem, że pociągnie za spust. Zaskoczyła mnie, kurwa kolejny raz. Jestem w pierdolonym szoku. Ta dziewczyna jest wspaniała. Ona kurwa musi być moja. Musi.
Po tym, jak Melanie spakowała swoje rzeczy w walizki udaliśmy się w stronę wyjścia. Kiedy mieliśmy już zamykać drzwi piękna brunetka zatrzymała się.
- Poczekajcie. - powiedziała i wróciła do domu, a my poszliśmy za nią. Weszliśmy do pokoju, w którym leżał wykrwawiający się kutas, nad którym stała Żary Zana blond cizia trzymająca w ręku telefon w celu wezwania pomocy. Melanie wzięła ponownie pistolet od Marco i wycelowałam w blondynkę.
- Oddaj moją bluzkę. - powiedziała nieziemsko spokojnie.
- Co?
- Oddzwaj. Kurwa. Moją. Bluzkę. Dziwko. - warknęła sylabizując, na co ta w pośpiechu ściągnęła ciuch i podała go pięknej brunetce, która zadowolona wyszła z mieszkania. Podeszłem jeszcze do Kevina i powiedziałem na tyle głośno, aby usłyszała mnie też ta blond cizia:
- Jeśli nakablujecie glinom, znowu się zobaczymy.

***
- Melanie, co to było? - zapytałem radośnie, kiedy siedzieliśmy już w moim Mustangu.
- Sama nie wiem. Przesadziłam?
- Nigdy w życiu. - uśmiechnąłem się i wcisnąłem gaz. Przez dłuższą chwilę jechaliśmy w ciszy, którą przerwała Mel.
- Dziękuję.
- Nie ma o czym mówić, ślicznotko. - puściłem jej oczko, na co ona się zarumieniła i... pocałowała mnie w policzek. O kurwa. Dostałem od niej buziaka. Czy ona dalej chce ze mną być? Po tym, jak bardzo ją skrzywdziłem ?

MELANIE

Co ja zrobiłam? Dlaczego dałam mu buziaka? Kurwa mać, to było silniejsze ode mnie. Ale przecież jeden mały buziak nikomu nie zaszkodził. Takie daję rodzicom, babci lub dziadkowi.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam radośnie widząc, że nie jedziemy w stronę hotelu.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się łobuzersko. Ten uśmiech jest nieziemski.
- No powiedz. - rozkazałam.
- To niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek. - fuknęłam, na co Matt i Marco się zaśmiali.
- To polubisz. - powiedział brunet zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.

Po półgodzinnej podróży Matthew wreszcie zatrzymał pojazd. Znajdowaliśmy się na parkingu obok sklepu z bronią. Wysiadłam z auta i powolnym krokiem ruszyłam za mężczyznami.
- Nie bój się. - uśmiechnął się do mnie blondyn. Otworzył drzwi, a zaraz po tym poczułam dziwny zapach.
- Witaj, Andrew. - powiedział uśmiechnięty Matt.
- A niech mnie, Matthew Jeffrey we własnej osobie. - powiedział starszy mężczyzna wstając z krzesła i gasząc papierosa. - Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałbym wynająć strzelnicę.
- Myślałem, że masz już wprawę.
- Ja tak, ale ona nie. - wskazał na mnie, a staruszkowi zaświeciły się oczy.
- Pieprzony Jeffrey wreszcie znalazł porządną dziewczynę. - powiedział sam do siebie.
- Melanie. Nie jestem jego dziewczyną. - podałam mu rękę, na co ten ochoczo ją przyjął.
- Andrew. Nawet nie wiesz, jak miło cię poznać. Chodźcie za mną. - powiedział i razem z Matt'em i Marco ruszyłam za dopiero co poznanym staruszkiem. Przeszliśmy przez szklane drzwi, po czym Andrew podał mi pistolet.
- Miłej zabawy. - rzekł i wyszedł.
Wydaje się być bardzo miły.
Chwilę później stałam i wpatrywałam się w Matt'a, który zawzięcie tłumaczył mi zasady strzelania. Kiedy skończył swoje przemówienie przyszedł czas na praktykę. Ustawiłam się tak, jak kazał brunet i pociągnęłam za spust.
- Ja pierdolę... - podsumowali chórem Matt i Marco.
Przyjrzałam się planszom w kształcie ludzi, w które przed chwilą strzelałam.
Z czterech strzałów, które oddałam trzy były strzałem w sam środek głowy.
-Cholera, Mel. Gdzie ty uczyłaś się strzelać?! - zapytał blondyn.
- W Idaho, u dziadka. - uśmiechnęłam się szeroko.

Love on a gangsterWhere stories live. Discover now