4.Kramarok

33.7K 1K 60
                                    

- Mel, wstawaj, jesteśmy na miejscu. - usłyszałam ciepły głos Matt'a.
- Szesnaście. - wydukałam.
- Co?
- Nie wiem. Co to za miejsce? - zapytałam wysiadając z samochodu. Moje oczy widziały duży, pięciogwiazdkowy hotel z basenem i stokiem narciarskim. Kiedy Matthew mówił, że pojedziemy w góry wyobrażałam sobie jakąś drewnianą chatkę, a nie tak luksusowy budynek.
- Hotel Vespucci. Pięć gwiazdek. - wyszczerzył się. - Chodź do recepcji. - powiedział biorąc nasze walizki z bagażnika jego czarnego Mustanga.
W środku budynku było po prostu bajecznie. Marmurowa podłoga, białe kanapy, drewniane stoły i przepiękny, pozłacany kominek. Naprawdę, jest na czym zawiesić oko.
- Nazwisko? - powiedziała recepcjonistka zalotnie uśmiechając się do Matt'a.
- Jeffrey. Zabukowałem apartament z dwoma sypialniami. - powiedział bardzo oficjalnie, za nieco zgasiło zapał kobiety stojącej za ladą, która wstukiwałam coś w klawiaturę komputera.
- Niestety, tu pisze, że zamawiali państwo apartament małżeński.
- Cholera, Marco... - powiedział sam do siebie. - Dobrze, jakoś sobie poradzimy. - dodał po chwili, po czym odebrał klucze do naszego luksusowego apartamentu. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że spędzę weekend w pięciogwiazdkowym hotelu z moim porywaczem. Co ja pieprzę... nigdy w życiu nie pomyślałabym, że zostanę porwana. A co więcej, nie jest tak źle.
Matt otworzył drzwi, do których dostał klucz, a moim oczom ukazał się luksusowy apartament. Salon, w którym znajdował się ceglany kominek, szklany stolik kawowy, biała sofa i puchaty dywan był trafieniem w sedno mojego gustu. Całość dopełniały okna rozciągające się na całych ścianach dające widok na całe miasto. Oprócz salonu w apartamencie znajdowała się też sypialnia z wielkim łożem małżeńskim i łazienka, w której dominował marmur. Wszystko najwyższej klasy.
- Mel, wypakowałabyś nasze bagaże? Muszę jeszcze coś załatwić.
- Pewnie. - odpowiedziałam, po czym posłał mi uroczy uśmiech i wyszedł z pokoju.
Zawlekłam walizki do sypialni i zaczęłam układać nasze ubrania na półkach. W pewnym momencie do głowy wpadł mi pewniej pomysł, który tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął. Pomyślałam o tym, aby uciec. Uciec z pokoju i poprosić o pomoc w recepcji. Wróciłabym do domu, ale... nie byłoby już Kate. Mojej kochanej Katie. Siostry i przyjaciółki.
Dogoniłem szybko myśli i zajęłam się układaniem ciuchów. Nagle do pokoju wszedł czekoladowooki brunet, który zasiadł na łóżku i zaczął przyglądać mi się bez słowa.
- Co? - zapytałam zarumieniona.
- Nic. Po prostu jesteś piękną kobietą. - uśmiechnął się.
- Mówisz to chyba setny raz, Matt. - zarumieniłam się jeszcze bardziej. Umieszczając ostatni t-shirt w szafie kątem oka zobaczyłam, że Jeffrey wkłada coś do szafki nocnej. Coś metalowego i ciężkiego. Kiedy się odwróciłam dostrzegłam srebrny pistolet, na którego widok zapuszczałam. Brunet odwrócił się w moją stronę.
- Ciii. Spokojnie, nie zamierzam ci nic zrobić. - powiedział spokojnie.
- Mam ci zaufać? Matt, porwałeś mnie! - wrzasnęłam.
- Melanie, musisz mi uwierzyć. Jestem jebanym gangsterem, nie mogę siedzieć bezbronny w hotelu i popijać drink za drinkiem. Moi ludzie stoją na straży, a pistolet służy mi wyłącznie do samoobrony. - wyjaśnił, co mnie nieco uspokoiło. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. - Idę wziąć prysznic. Zamów coś na kolację.
Tak jak rozkazał mi Matt zadzwoniłam do recepcji i wybrałam makaron z krewetkami, a do tego czerwone wino. Czekając na pożywienie odpaliłam telewizor i włączyłam kanał informacyjny.
- Nowe dowody w sprawie zaginięcia Melanie Tibbets. Dzisiaj rano jej siostra, Katerina Tibbets wycofała zeznania. Jej siostra zadzwoniła do niej z informacją, że nic jej nie jest. Sprawę Melanie policja nowojorska uważa za zamkniętą.
- Co oglądasz? - zapytał brunet wchodzący do salonu. Szybko przełączyłam kanał i spojrzałam na mężczyznę, który stał przede mną w samym ręczniku owiniętym wokół pasa. Jego kaloryfer był wprost idealny. Nic dodać, nic ująć. Mięśnie napinały się z każdym ruchem. Z jego włosów kapały kropelki wody, które zjeżdżały po jego klacie.
- Nic takiego. - wydukałam zapatrzona w jego ciało.
- Wszystko dobrze? - zaśmiał się.
- Nie. Znaczy tak. - otrząsnęłam się. W tym samym momencie do drzwi zapukała obsługa hotelowa z jedzeniem. Kocham ich za przerwanie tej niezręcznej sytuacji. Normalnie darze niewyobrażalnym uczuciem osobę, która stoi za tymi drzwiami. Mogłabym ją teraz pocałować.
- Co zamówiłam? - powiedział czekoladowooki z seksowną chrypką.
- Kramarok... znaczy makaron z krewetkami. - strzeliłem sobie mentalnego facepalma. Kurwa mać, Mel ogarnij się i przestań ulegac jego pieprzonym urokom.
Po mojej wspaniałej wpadce ja, Matt i moje rumieńce na polikach zasiedliśmy do stołu, aby wspólnie zjeść tak zwany „kramarok".
Melanie, jesteś idiotką.
Nienawidzę swojej podświadomości.

/
Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie, ale stopniowo akcja zaczyna się rozwijać, co idzie za tym, że rozdziały zawierały będą więcej słów :p Jeśli się podoba, możesz zostawić gwiazdkę, bardzo mnie ona ucieszy :D
Buziaki, do następnego :*

Love on a gangsterWhere stories live. Discover now