Mały aniołek

641 26 3
                                    

  Proszę, zerknij na moją notatkę, jest króciutka, a teraz serdecznie zapraszam.
Miasto upadło.

Upadło miasto aniołów.

Teraz to już tylko miasto upadłych.

Dookoła przyprószone sadzą pióra wznoszą się ku górze i upadają naokoło jeziora głębszego niż wszystkie.

Toną zmoczone lustrzanym odbiciem zielonej wody, a kiedy już spotykają się z dnem głębszym, niż najgłębsze oceany, mienią się złotą poświatą, zmieniając się w błyski przecinające niebo. A każda urojona przez aniołka małego łza zmienia się w kolejną kroplę, która spada na zwyczajny pozbruk Nowego Jorku. Proszą jedynie o wysłuchanie, lecz giną bez odpowiedzi, wsiąkając w ziemię, przytłumione zuchwałymi ludźmi i wszechogarniającą hipokryzją, która spadła na Nowy Jork jak kolejny błysk przecinający niebo.

Z pewnością nie umarłam, bo wszystko wokół jaśniało rażącą bielą. Słyszałam też jakieś dźwięki, łagodne i przejrzyste, jak szelest anielskich skrzydeł. Czułam spokój i bezsilność, poczuwałam się wolna. Wolna od wszelkich rozterek i problemów. Uwolniona od całej złości kierowanej na ojca, która z dnia na dzień, starała się przejąć nade mną kontrolę. Nie czułam żadnego bólu ani właściwie żadnej części własnego ciała. Właśnie dlatego wiedziałam, że wciąż żyję.
Żyłam, bo nie pogodziłam się z płynnym, aksamitnym szczęściem dookoła mnie. Wiedziałam, że to, co mnie otaczało, nie miało w sobie nic z prawdy, która czekała na mnie zza zamkniętymi oczami.
Wtedy zakaszlałam.
Przede wszystkim nie byłam bezsilna i wolna, bo lewy bok wciąż dawał o sobie znać. Spazmy drgawek spowiły moim ciałem na samą myśl o okropnym bólu, który doświadczyłam.
Gdy otworzyłam oczy, wokół mnie zawirowała biel i migoczące światło. Za oknem słońce z wysoka okalało Nowy Jork i moje gołe stopy z resztkami piachu pod paznokciami.
Przed łóżkiem zamajaczyła mi postać, lecz dopiero po wielokrotnym zmrużeniu oczu, rozpoznałam w niej Magnusa ze ściągniętymi brwiami i rękoma wyciągniętymi ku górze.
- Odprawiasz modły? - wychrypiałam.
Wtedy zwątpiłam, czy jednak nie trafiłam do piekła i umarłam po drodze.
Wyprowadził mnie z tego błędu w rzeczy samej czarownik, podchodząc bliżej.
- Otwórz buzię, biszkopciku.
Kiedy tego nie zrobiłam, ktoś siedzący za moimi plecami poklepał mnie po policzku.
Dostrzegłam w nim pięknego chłopca z mokrymi, przyklejonymi włosami do czoła i szyi.
- Jace - wymówiłam jego imię, aż zgarbiłam się na łóżku, czując szorstkość gardła.
Jakby ktoś posypał je toną gruzu i piachem, pomyślałam.
Chłopak pokiwał głową - Nic nie mów - i pogłaskał mnie po wilgotnych włosach.
Uchyliłam swoje usta. Magnus obejrzał gardło z każdej strony, podświetlając je swoim własnym palcem - Twoje struny głosowe, to wielkie dno, kochaniutka.
- Dlacz...
- My mówimy, ty kiwasz, rozumiesz - przerwał mi stanowczy głosy Sebastiana, który opierał się o okno, po czym prychnął pod nosem.
Poderwałam się z miejsca, próbując wstać, lecz smukłe ręce ze zdrapanym czarnym lakierem przytrzymały moje ramiona.
Syknięcie zgubiło się w moim głośnym, charkotliwym oddechu.
- Jak na aniołka, to świetnie wychodzą jej te moce, nie uważacie? - sarknął chłopak.
Widząc zrywającego się z miejsca Jace'a, chuchnął na swoje paznokcie, uprzednio ocierając je o sweter i rzekł wyniośle - zanim cokolwiek poczniesz - wskazał na blondyna sztyletem trzymanym w drugiej ręce - to skoro ona - zakreślił koło w powietrzu, podrzucając swój motylkowy nóż - raczyła już wrócić do nas z zaświatów, niech czarownik kontynuuje, proszę - wyższość w jego głośnie igrała ze spinającą się skórą na karku, stojącego do mnie tyłem Jace'a.
Wiedziałam o tym, nie musząc słyszeć jego głosu.
Podrzucając w ręce czerwone jabłko, Jace westchnął przeciągle - Szkoda mi cię kochanie, na tego wyrachowanego przestępcę - i całując uprzednio owoc, wgryzł się w nie, z głośnym mlaśnięciem, odgryzając sporej wielkości kawałek.
Odwracając się w naszą stronę, w ostatniej sekundzie dostrzegłam spływającą kroplę soku z jego wargi, zanim przelatując przeze mnie wzrokiem, nie oblizał jej obscenicznie.
Odwróciłam głowę zamaszystym ruchem, starając pozbyć się wielkiego rumieńca, który odział moja twarz i usilnie starając się pozbyć z głowy zbreźnych myśli.
- Wystarczy, warknął ociężale Magnus, widząc naburmuszonego Sebastiana - Och mój aniołku - westchnął pochylając się nade mną.
- Dosłownie i w przenośni - mruknęła Isabelle, przysiadając się na brzegu mojego łóżka.
- Co się dzieję - wychrypiałam łamiącym się głosem, nad którym nie miałam kontroli.
- Dobre pytanie - westchnął Alec.
- Jesteście wspaniałymi znajomymi - rozbrzmiał głos z końca pokoju - Nawet nie zapytaliście, jak się czuje.
Rozłożony na fotelu Nathan uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.
Kiwnęłam w jego stronę głową, podziwiając widoczne aż stąd obijające się słońce w jego oczach.
- No tak, słuszna uwaga. To jak się czujesz kochaniutka.
- Wszystko już w porządku? - Isabelle położyła rękę na moim chłodnym ramieniu.
- Nie mów! - uprzedził mnie Jace, strasząc mnie srogim spojrzeniem. - Bardzo boli? - zapytał łagodnie.
Pokęciłam głową, czując tylko delikatny ból w lewym boku.
- A plecy? - zagaił Magnus, mrużąc oczy. - Widziałem, jak krwawią z... - zawahał się na moment - różnych tam miejsc - dodał.
Znów zaprzeczyłam. Czułam tylko pobolewania, uznałam więc za stosowne nie wspominać o tym, skoro nie było to żadnym utrudnieniem w moim funkcjonowaniu.
Podwinęłam koszulkę, widząc czerwoną bliznę, w miejscu uprzedniej otwartej rany.
Podniosłam wzrok i uniosłam brwi zdziwiona.
Popatrzyłam na Jace'a, pamiętając, że jego Iratze uprzednio nie podziałały na moją ranę.
Ten pokiwał jednak głową - To - przejechał palcem po różowawej bliźnie - To nie my.
- Co? - niemalże krzyknęłam, gdyby nie moje gardło.
- Clary - Magnus rozejrzał się po pokoju, jakby unikając mojego wzroku - Pamiętasz, co się stało przed twoją utratą świadomości?
Przytaknęłam.
Wydarzenia minionego dnia obezwładniły moje zmysły. Wszystkie zdarzenia po mojej i Jace'a misji znalezienia sygnetu, uratowanie Magnusa i Sebastiana, jezioro...
Pochwyciłam swoje gardło jedną ręką, by kontrolować swoje dźwięki, czując, że mogłam usłyszeć zaraz dużo, na prawdę dużo ciekawych rzeczy.
- No więc to...
- Ile będziesz jeszcze przeciągał, nie sądzisz, że długo już czekaliśmy - warknął Sebastian.
- To trudniejsze niż myślisz, Sebastianie - oburzył się czarownik.
- Myślimy, że jesteś aniołem - wydusiła Isabelle na jednym wydechu.
- No to poszła.
- Z grubsza - przytakną Alec.
Ledwie powstrzymałam się od ponownego pisku.
- Zaczekaj. - zahamował mój popęd Jace, widząc mój sprzeciw - Posłuchaj Magnusa.
Ten, zanim zaczął opowieść, wyczarował mi pewną miksturę, mówiąc - powinno pomóc na struny.
- Nie uleczyliśmy cię runą - zaczął Bane - Jace wspomniał też coś o jakiś ruina, tam też runy na ciebie nie działały.
Uspokoiłam swój oddech. Zamrugałam dla pewności oczami. Rozejrzałam się po zgromadzonych, którzy z zaciekawieniem wyczekiwali kolejnych słów Magnusa.

Nawet wcześniej niewzruszony Sebastian, teraz spokojnie opierał się o parapet, w skupieniu obracając sztylet.
Za każdym razem musiałam szczypać się w kostkę, czy delikatnie ciągnąc za włosy, by nie pisnąć, kiedy Magnus opowiadał najdokładniej jak potrafił, część układanki, która nawiedzała go w snach i widniała na ścianach groty pod jeziorem Broceling.
- Rzecz w tym, że całe to przejście, które znaleźliście, naprawdę było ukryte.
- Dlaczego, skoro było tak proste do odnalezienia - Jace po raz pierwszy przerwał Magnusowi.
- Mówiłeś, że znaleźliście jakieś mapy? - dopytał Magnus.
- Tak, tam doszukaliśmy się tego przejścia.
- A to miejsce, w którym... - przerwał mężczyzna, dobierając odpowiednio słowa - się znaleźliście, znałaś je Clary?
Chwile zajęło mi spostrzeżenie, że kieruje to pytanie do mnie, bo dotarło do mnie, że... Magnus, przez całą rozmowę nie wspomniał nic o moich zdolnościach tworzenia run.
Dotychczas usuwał ten szczegół z każdej opowieści.
Zaprzeczyłam skinięciem głowy.
- Ciekawe - mruknął pod nosem.- No dobrze, dobrze. Sama moja droga widzisz, że... kiedy wypływałaś na brzeg, coś poszło nie tak - Magnus przerwał, jakby próbując zataić kolejny szczegół układanki. - Taak, coś nie tak, hmm - dziwnym sposobem wyczułam aluzję w jego wzroku, który mi posłał. - Taaak.
Czarownik rozejrzał się po pokoju. Widocznie nasłuchiwał. Nasłuchiwał, aż w końcu, głośny łoskot starej windy rozniósł się echem po pokoju.
- Jest tu kto? - Potężny kobiecy głos spowił wszystkie ściany instytutu.
Stukot wysokich szpilek odbijał się od posadzki.
- Mama?! - nie dowierzyła Isabelle i zerwała się z miejsca, wybiegając z sali.
Za nią popędził Alec. Nathan wstał skołowany, wychodząc do kobiety, która sprawowała pieczeń nad jego domem.
Magnus w mgnieniu oka znalazł się przy moim łóżku.
- Nikomu nie ufaj, słyszysz? Dokończymy tę rozmowę w trójkę, zrozumiano!? - spojrzał na stojącego za mną Jace'a. - Clary - zwrócił się ku mojej osobie - Pamiętaj - szepnął, nachylając się nad moim uchem - cokolwiek się stanie, będę na ciebie czekać. Skontaktuj się ze mną, a zabiorę cię stąd.
Chciałam zapytać, dlaczego miałabym chcieć stąd się wydostać, ale ten po prostu... zniknął.
Potężny, niski głosy odbił się w naszych uszach - Gdzie Jace i Clarissa? Muszę z nimi natychmiast porozmawiać
Spojrzeliśmy po sobie niepewnie. Przełknęłam nerwowo ślinę. Jace mruknął pospiesznie, zanim stukot obcasów zawitał w naszym pokoju.
Spojrzałam na Sebastiana, ale zniknął bez śladu.
- Clary - pochwycił moje ramiona - Nie możemy powiedzieć jej o niczym. Pamiętaj, że jesteśmy poszukiwani. Pamiętaj o tym. - wypowiadał słowa szybko i niechlujnie, po czym schował kawałek pergaminu starej mapy do tylnej kieszeni spodni. 
Merice Lightwood znów zawitała w Nowojorskim Instytucie, zamaszystym ruchem otwierając drzwi pokoju.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Witaaaam! Dziś krótszy, ale obiecuję, że NAPRAWDĘ niedługo pojawi się druga część. 

Co sądzicie? Boję się, że przez te moje straszne przerwy wychodzę z wprawy i to jest po prostu nudne. Staram się dodać dynamiki, ale nie mnie oceniać, jak mi poszło :/ 

Nawet nie wiecie, jak kocham każdego z was z osobna, że wciąż tu ze mną jesteście <3

NOWA CZĘŚĆ, PRAWDOPODOBNIE W NASTĘPNYM TYGODNIU, BISZKOPCIKI!  



















Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz