Skrywana złość

2K 111 7
                                    

***tydzień później***

Po ponad dwugodzinnym bieganiu wróciłam do instytutu przywitana przez piękny zapach wskazujący drogę do jadalni, w której siedzieli już wszyscy moi rówieśnicy.

- Dzień dobry! - Przywitałam się.

Nie doczekałam się jednak przyjaznej odpowiedzi.

- Gdzie byłaś? - Wyrwało się mojemu bratu po chwili.

W jego oczach można było dostrzec iskry złości.

- Poszłam pobiegać. Stało się coś?

- Nie, po prostu twój brat prawie nas pozabijał. - Naszą spiętą atmosferę postanowił przerwać Alec, krztusząc się przez śmiech.

Zdławiłam w sobie okrzyk niepochamowanego niepokoju.

- Oczywiście, żartowałem... - dodał po chwili przyjaciel.

Przymknęłam oczy i odezwałam się do wszystkich przepraszająco -Tak, pewnie się zamartwiał. A ty uspokój się, umiem o siebie zadbać do cholery

- Martwiłem się - odwarknął cicho.

- Śniadanie gotowe - krzyknęła Isabelle.

Dobrze, że Merice i Robert wyjechali w odwiedziny do Clave* pomyślałam, nawiązując do ostatniego niezwłocznego wezwania przez rząd. Przynajmniej mieliśmy więcej luzu.

- Nie jestem głodna - Zabrałam głos, przerywając niezręczną ciszę pełna podziwu, że reszta zaczęła nakładać sobie zatrute jedzenie Isabelle.

Chciałam już wstać od stołu, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i ujrzałam blondyna z kpiarskim uśmiechem.

- Chińszczyzna, Izzy nie gotowała - zapewnił cichaczem.

Nie zastanawiając się dłużej usiadłam na swoim miejscu, pomiędzy bratem a Alec'iem, mimo iż, miałam ochotę uciec od Sebastiana, jak najdalej to możliwe.

- Clary, może pójdziemy dzisiaj do Pandemonium*? Zabawimy się trochę - zapytała Isabelle i puściła do mnie znaczące oczko, które spowodowało nasz nagły i niekontrolowany wybuch śmiechu.

- No, to może dziewczyny „zabawimy się" razem. Pójdziemy z wami, no, bo po co mamy się nudzić?

Z przestrachem przeanalizowałam słowa Jace'a. Znałam zwyczaje własnej przyjaciółki. Zamierzała świetnie się bawić, zapominając o całym otaczającym ją świecie.

- Dobrze, w sumie czemu nie. - przytaknęłam zdawkowo.

- Clary? - oburzyła się Isabelle, najwidoczniej nie spodziewając się takiej odpowiedzi - Myślałam, że zrobimy sobie babski wieczór.

- Isabelle, dobrze wiesz jak kończą się nasze „babskie" wieczory... Mamy dużo czasu. Będzie fajnie, przynajmniej zabijemy więcej demonów i nie zanudzimy się na śmierć.

- No nie wiem, a co jeśli oni zepsują zabawę?

Chciałam się już poddać nie widząc sensu wykłócać się z osobą, która nie dopuszcza do siebie innych zdań niż swoich.

Po prostu musiałam pogodzić się z faktem, że czeka mnie pilnowanie mojej nieodpowiedzialnej przyjaciółki na imprezie...

Jace szybkim krokiem przeskoczył przez stół i znalazł się obok mnie. Objął mnie ramieniem w pasie przyciągając do siebie. Byłam tak zaskoczona, że moje mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Co prawda, przez ostatni tydzień zdarzało nam się zamienić parę słów, jednakże wciąż nie mogłam w pełni się do niego przyzwyczaić. Jego dotyk był miły... Inaczej mówiąc nie przeszkadzał zanadto  w zaistniałej sytuacji.

Nasze oczy się spotkały. Zdezorientowana automatycznie zaczęłam się czerwienić mając nadzieje, że blondyn tego nie dostrzegł. Cała złość na niego przez wcześniejsze zachowanie pod pokojem uciekła, kiedy zobaczyłam dziwne, nieznane mi do tej pory iskry w jego złotych oczach. Porozumieliśmy się wzrokiem. To była moja spontaniczna i jedyna szansa na w miarę udane popołudnie.

- Izzy... nie odmawiaj nam zabawy. - zaczął rozbawiony Jace.

Zaśmiałam się, przez co chłopak zacisnął nasz uścisk jeszcze bardziej idealnie wyważonymi ruchami, będąc wciąż bardzo delikatny.
Jego ciepło wyczuwalne było nawet przez warstwy naszych ubrań. Wciąż śmiejąc się delikatnie krzyknęliśmy - Proooosiimmmmyyy!

- Dobra! Ale jeśli oni popsują mi zabawę, to ty będziesz za to odpowiedzialna! - Powiedziała wysilając się na poważny ton, co definitywnie jej nie wyszło wywołując przy tym kolejną salwę śmiechu. Rozluźniając panującą wokół nas atmosferę strzeliłam strzałkę bratu w ramię i wtedy coś zauważyłam... Jace. Nadal podtrzymywał mnie w pasie, co także nie umknęło uwadze Sebastiana.

- Nie Clary, myślę, że to nie jest dobry pomysł. - Odezwał się Sebastian.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

*Clave - to wspólna nazwa dla organu politycznego złożonego z wszystkich aktywnych Nocnych Łowców. Organizacja przechowuje i interpretuje prawo, decyduje o ważnych sprawach, które mają wpływ na Nocnych łowców.

*Pandemonium - Club gdzie podziemni (wilkołaki, czarodzieje, wampiry) mieszali się z Nocnymi łowcami, którzy przychodzili do klubu, aby polować na demony, które także tam przychodziły.

Witam biszkopciki! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

Czytałeś? Zostaw po sobie ślad! ♣

Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz