Ruiny Zamku

1K 47 3
                                    

***Clary***

- Jace, gdzie ona jest? Gdzie jest ta pieprzona mapa?!

- O Razjelu, dzięki ci! - westchnął - Właśnie dlatego się tu cofnąłem, mam ją w kieszeni - powiedział, wyciągając zwinięty zwój pergaminu z kieszeni bluzy.

- Na szczęście, niech cię ucałuje Jace! - szepnęłam uradowana.

- Następnym razem, kiedy postanowisz wynająć włamywaczy, żeby przyciągnąć moją uwagą, pomyśl, że czułe słówka działają cuda.

- Zabawne.

Widząc jego natarczywy wzrok, szepnęłam, kucając przy przewróconej rzeźbie - to nie miejsce i czas, kochany. Musimy pomyśleć, co się tu właściwie stało?

- To musiał być, ktoś, komu bardzo na czymś zależało. - dodałam po chwili milczenia. - Czego mogliby szukać w Nowojorskim Instytucie? Tylko tej mapy, nie widzę innej opcji. Oczywiście to musiał być Nefilim... nikt inny bez zaproszenia, nie wszedłby tutaj, prawda? - zapytałam.

- Naturalnie - przytaknął, pomagając mi podnieść przewróconą rzeźbę anioła.

- Powinniśmy obudzić Aleca. Sami tego nie uprzątniemy, a utajnienie tak poważnej sprawy, mija się z celem- zauważył.

- Mhm - mrugnęłam.

Zbierając dwie zagradzające mi przejście księgi, spojrzałam na mapę leżącą na stole.

- Co robisz? - zapytał, kiedy zaczęłam rozwijać zwój spowity Adamasowym kurzem.

- Pomyśl trochę Jace, pomyśl - zachęciłam chłopaka.

Blondyn westchnął w odpowiedzi.

- No przecież już się domyślałeś. - zaczęłam posępnie - Dlatego cofnąłeś się do biblioteki i zagarnąłeś mapę, bym nie dostała jej w swoje ręce. - oskarżyłam go, widząc, jak nie przejmując się moimi słowami, podszedł do mnie, przyciągając za szlówki spodni.

- Czy to miejsce i czas, na zachwalanie się sprytem MOJEJ DZIEWCZYNY? - zapytał z uśmiechem.

- Mamy spryt, widzę, na równym poziomie - pochwaliłam go, wtuliwszy twarz w jego tors. - Kiedy się domyśliłeś? - zapytałam, ciekawa kiedy odkrył mój przyszły, niedoszły plan.

- Kiedy na korytarzu wspomniałem, o potrzebnym czarodzieju, który przeteleportowałby nas do Walii. - odezwał się, wzruszając ramionami. - A więc Jeremiasz, tak?

- Nie mogłam czekać, aż Sebastian wróci z Magnusem. Kto jak nie ty powinien zrozumieć mnie najlepiej. Ta gra jest na czas, a my nie znamy dokładnego licznika. W każdej chwili nasz oprawca, może teleportować się do Saundersfoot i próbować wykraść kolejny sygnet, nie możemy na to pozwolić!

- No dobrze... Jaki miałaś plan? - zapytał zamyślony.

- No więc miałam tu przyjść niepostrzeżenie i ukraść mapę, po wcześniej wysłanej ognistej wiadomości do Jeremiasza:

Jeremiaszu!

Z uszanowaniem... Niezwłocznie potrzebuję twojej pomocy w Nowojorskim Instytucie. TO WAŻNA SPRAWA. Proszę cię o jak najszybszy odzew.

Twoja przyjaciółka, Clary.

- Jeremiasz miał pomóc mi w przeteleportowaniu na Walię, potem przy użyciu mapy, miałam nadzieję, że powiodę samotnie. Zobacz - powiedziałam, pochwyciwszy mapę.

Rozwinąwszy ją po brzegi, rozłożyłam ją na stole, przytrzymując rękoma.

Mapa była przestarzała, szorstka w dotyku, pióro, którym została narysowana, musiało być bardzo cienkie, a ręka autora wprawiona, zważywszy na idealne ujęcie wszystkich detali precyzyjnymi ruchami, pomyślałam. - W dolnym rogu widnieje podpis... szkoda tylko, że zamazany, spójrz - wskazałam palcem na róg płótna, gdzie widniał kreskowany podpis. - Widziałam, jak chłopak uważnym wzrokiem skanował mój wskazujący palec, kiedy opowiadałam mu, którymi podziemnymi przejściami trzeba byłoby się przedostać. - Myślę, że to gdzieś tutaj - wskazałam na zwężający się podziemny korytarz. - W tym miejscu moglibyśmy znaleźć pierścień, co o tym myślisz?

Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz