Ciepła ciecz zalewająca oczy

1.3K 85 11
                                    

Nie mogąc się na niczym skupić, cudem poruszałam się po sali treningowej. W mojej głowie siedziały pytania, na które za nic nie znałam odpowiedzi. Po co Jace tyle ze mną siedział? Skoro już to robił, to dlaczego po przebudzeniu zaczął mnie unikać? Od samego mojego pojawienia się na sali, nawet na mnie nie zerknął. Kiedy chciałam do niego podejść, ten wyszedł z sali i już nie wrócił.

Nakazałam sobie spokój ducha i opanowanie umysłu.

Kiedy moja rutynowa rozgrzewka dobiegała końca, przebiegając ostatnie kółko, zatrzymałam się raptownie, kiedy ktoś zaszedł mi drogę.

- Część! My się jeszcze nie znamy. Jestem Nathan. - powiedział chłopak, wyciągnąwszy dłoń w mym kierunku.

Oczarowana jego wyglądem, przystanęłam, podziwiając ostre rysy twarzy oraz odsłonięty tors.

- Słyszałem, że ładnie malujesz, jeśli to nie przelewki, to do dzieła, na co czekasz, namaluj mnie, starczy na dłużej. - odparł z lekkim uśmiechem.

Moja twarz automatycznie oblała się rumieńcem, a myśli nieznacznie to podjuszały.

- CLARISSA, dla przyjaciół Clary. - oddałam uścisk dłoni. - Nie powiem, oryginalny tekst na podryw - sarknęłam.

- Tak, zdecydowanie słynę z oryginalności - rzekł wyniośle, posyłając mi triumfalny uśmiech, wciąż lekko ściskając moją dłoń.

- Clary!

- Hodge, jak miło Cię widzieć - odkrzyknęłam do mężczyzny.

Wyciągnął ręce w moją stronę, przyczyniając się do krótkiego uścisku.

- Wyrosłaś! No dobrze pogadałbym, lecz powinniśmy niezwłocznie zacząć trenować.

-Tak jest, trenerze! - zasalutowałam, podchodząc tuż obok Isabelle.

*****

Dumna z siebie, starałam się opanować wyniosłe myśli. Miałam pokonać tor przeszkód oraz zmierzyć się z przeciwnikiem, którym okazała się Isabelle.

Nie obyło się także na samym początku od pytań, gdzie podziewał się jaśnie Pan, Jace, na które nikt nie kłopoczył się z odpowiedzią.

Moje przekomarzania z bratem, na temat - kto wygra - przerwał odmienny trzask drzwi.

Milknąc, zerknęłam w tamtą stronę. Wtem Jace odwrócił wzrok, byle dalej ode mnie. Stanął w kącie sali. Blond barbie (Ambar) podbiegła do niego, stając na palcach, by dorównać mu wzrostu, choć wcale dużo jej nie brakowało, była długonogą pięknością. Nie zdołałam nawet nic poczuć, gdyż moją uwagę skutecznie odciągnął trener.

- Skoro wszyscy się już zjawili - (w tym momencie obdarzył blondyna karcącym spojrzeniem) mogę ogłosić wyniki. W tym roku wyniki były cięższe do zweryfikowania.

Pierwsze miejsce zajmuje: Jace oczywiście... echem gratuluję.

Drugie zajmują: Clary i Sebastian, gratuluję.

Trzecie miejsce: Nathan, gratuluję - rzekł bez ogródek, nie zaszczycając nas gromkimi brawami.

Opętana myślą, iż nie zwykłam do zajmowania drugich miejsc, ku własnej ucieszy, czułam znacznie wyraźniej radość, niż samą porażkę.

Jak mną ponosiły emocji, tak Jace stał niewzruszony, z zawieszoną blondynką na szyi, nie poświęcając jej nawet najmniejszej uwagi, wgapiając się w jeden punkt. A raczej w jedną osobę, jedno istnienie i jeden oddech. Mnie.

- Clary! - ktoś warknął mi do ucha.

- Co? - spotkałam się z karcącym spojrzeniem Isabelle.

Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz