Prolog

68.3K 1.4K 160
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Nie chciałam marnować dnia, co i tak zrobiłam spiąć do dwunastej, wiec wstałam z miękkiego łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, aby zjeść śniadanie. Niestety, zapomniałam wczoraj zrobić zakupów i nie miałam zbyt wiele do wyboru.
-Szlag. - westchnęłam.
Wypiłam kawę i przyszykowałam się do wyjścia. Dzięki Bogu, że mam wolne weekendy. Malując się poczułam wibracje mojego telefonu. Na wyswietlaczu pojawiło się zdjęcie mojej starszej siostry.
- Hej Kate. Co tam? - przywitałam się.
- Melanie? Mam problem. Przyjechałabyś do mnie? - zapytała niepewnym głosem.
- Jasne, będę niedługo. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Pół godziny później siedziałam już w swoim aucie i zamiast jechać do sklepu, byłam w drodze do mieszkania mojej siostry. Parkując na podjeździe zauważyłam Kate, która wyglądała przez okno.
- Ciocia Mel! - usłyszałam głos swojego siostrzeńca po przekroczeniu progu domu.
- Hej Mikey. Gdzie mama?
- W kuchni. Pobawisz się ze mną? - zapytał przeuroczym głosem.
- Za chwilkę. Muszę porozmawiać z mamusią. - przytuliłam go i udałam się do wskazanego przez pięciolatka miejsca.
Przy stole stała zapłakana Kate.
- Co się dzieje? - zapytałam podchodząc do siostry.
- Erick. - wydusiła.
- Co z nim? - przestraszyłam się.
- Nie wrócił do domu od dwóch dni. Pokłóciliśmy się.
- O co?
- Hazard. Wrócił do tego. - spuściła wzrok na podłogę.
Erick to chłopak mojej siostry. Kiedy zaczęli się spotykać był uzależniony od hazardu. Po narodzeniu Mikey'a chodził na terapię. Później już nigdy nie wspomniał nawet o pokerze, czy ruletce. Najwidoczniej problem wrócił.
- Sprawdzałaś w kasynach?
- Tak. We wszystkich. Melanie, mam prośbę. Zostałabyś godzinkę z moim synem? Pojeżdżę po okolicy i poszukam Erica.
- Oczywiście. Nie śpiesz się Kate. - powiedziałam i przytuliłam siostrę.
Kiedy blondynka opuściła dom zaczęłam bawić się z siostrzeńcem.
-Ciociu? - zapytał patrząc w okno. - Kto to jest?
Spojrzałam tam, gdzie pięciolatek, lecz niczego nie widziałam. Za chwilę po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i powoli podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i dostrzegłam dwóch wysokich mężczyzn w garniturach. Otworzyłam drzwi.
- Słucham.
- Pani Tibbets? - odezwał się ten po prawej.
- Tak. O co chodzi?
Fececi spojrzeli na siebie i pokiwali głowami. Jeden z nich wyciągnął chusteczkę nasączoną jakimś płynem, zaś drugi złapał mnie w talii skutecznie obezwładniając. Chwilę później leżałam w bagażniku czarnego jeep'a śpiąca przez zapach substancji na chusteczce. Chloroform.

Love on a gangsterWhere stories live. Discover now