56.

1.6K 73 6
                                    

Jedna uwaga: rozdział niesprawdzony. No i gif z SPN, bo tak.


Ludzie mają dziwny zwyczaj decydowania za innych, czy coś jest dla nich dobre, czy złe. Chcą układać im życie tak, by nie dotknęło ich żadne zło, nie cierpieli, nie ronili żadnych łez. Nie widzą, że to brak możliwości decydowania o sobie sprawia, że cierpią najbardziej. Nie dostrzegają, jak brak kontroli nad własnym życiem powoli pozbawia ich szczęścia. Ja tylko chciałem cię chronić – mówią, kiedy w końcu dostrzegają, jak wielką krzywdę wyrządzili.

Michał zrobił dokładnie to samo. Odsunął mnie od siebie w momencie, w którym rozpaczliwie go potrzebowałam. Zrobił to, bo się bał. Bał się, że Bartman będzie mnie bardziej gnębił. Bał się, że spadną na mnie ciosy, po których nie będę w stanie się pozbierać. I one na mnie spadły. I ciężko było mi się pozbierać, tak. A to wszystko dlatego, że brakowało mi ramienia Michała, otaczającego moją talię i chroniącego przed upadkiem. Brakowało mi jego uśmiechu, który kazał mi ciągle o nas walczyć. Brakowało mi jego głosu, słów, jakimi motywował mnie do działania. Brakowało mi jego ciepła i bezpieczeństwa, jakie roztaczał wokół siebie i którymi się dzielił również ze mną.

Wychodziło na to, że chcąc mnie chronić, uczynił mnie jeszcze bardziej bezbronną. Zabrał swoją miłość i pozostawił mnie bardziej podatną na zranienie.

Ale nawet to nie sprawiło, że się poddałam.

Bo kiedy walczysz o miłość, potrafisz dokonać niemożliwego. Potrafisz pokonać każdą przeszkodę. Potrafisz brnąć przed siebie, choćby wszyscy kazali ci zawrócić.

Michał nadal stał blisko. Nadal zabierał mój tlen, którym ja z przyjemnością się dzieliłam. Nadal powodował, że moje serce biło w szaleńczym rytmie. I nadal patrzył nieruchomym wzrokiem w okno, choć tak rozpaczliwie potrzebowałam, by spojrzał na mnie. By powiedział mi, że to już koniec tej farsy. Jego miłości potrzebowałam bardziej niż tlenu.

- Bądź ponad tym. Zostaw przeszłość za sobą, w miejscu, gdzie powinna pozostać. Stamtąd już cię nie dosięgnie. Zostaw Bartmana razem z nią.

- Nie wiem, czy potrafię – wyszeptał po przeciągającej się chwili milczenia.

- Potrafisz. Ja wiem, że masz w sobie dość siły.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Bo cię kocham. Bo twoje serce bije z wielką siłą, a ty jedynie musisz w to uwierzyć.

- Ja też cię kocham – szepnął.

Złapał moją twarz w swoje wielkie dłonie. Kciukami gładził moje policzki, a potem przesunął je niżej, na moje wargi. Chwilę później zastąpił palce ustami. Suchymi, spękanymi ustami, które mimo to smakowały tak samo zachwycająco jak zawsze. Zachłanność tego pocałunku była porównywalna z tęsknotą, jaką oboje odczuwaliśmy, trzymając się z dala od siebie.

- Przepraszam – sapnął Michał gdzieś pomiędzy pocałunkami.

- Nie przepraszaj. – Odsunął się na kilka centymetrów, by móc spojrzeć w moje oczy, a kiedy jego wzrok spotkał się z moim, między nami przepłynęły słowa, niewypowiedziane, chowane w tajemnicy, ledwo szeptane i dopiero co pomyślane. – Kochaj mnie.

Oparł swoje czoło o moje, biorąc w płuca kilka drżących oddechów. Jego dłonie odnalazły drogę pod moją koszulkę i teraz powodowały dreszcze na moim ciele. Przesunęłam swoje własne ręce z jego ramion ku głowie, wplatając palce w przydługie włosy. Przeczesywałam je i ciągnęłam za nie, czekając na jego ruch.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now