40.

1.5K 84 4
                                    

Obudziłam się, kiedy dotarł do mnie dźwięk budzika. Sięgnęłam po telefon i wyłączyłam go, zauważając, że Michała już nie było obok mnie. Może to i lepiej. Zabrałam swoje ubrania do łazienki, gdzie się przebrałam i opłukałam twarz wodą. Miałam zamiar wrócić do siebie i tam wziąć prysznic, dlatego odłożyłam ubrania Michała na łóżko, które wcześniej pościeliłam i wyszłam z sypialni. Od razu do mojego nosa dotarł zapach kawy i naleśników. Zdziwiona ruszyłam do kuchni, widząc tam Michała, który odwracał naleśniki na patelni, stojąc do mnie tyłem. Oparłam się o drzwi i przyglądałam mu się z uśmiechem, dopóki mnie nie zauważył.
Podszedł do mnie, bez słowa atakując moje usta swoimi. Uśmiechnęłam się krótko, a potem oddałam pocałunek. To było idealne rozpoczęcie dnia. Do tego również mogłabym się przyzwyczaić.

- Masz już sukienkę? – zapytała Ida zaraz, jak tylko mnie zauważyła.

Przyjrzałam się jej badawczo, ale wyglądała zupełnie normalnie. Ale nie miała na twarzy tego szczęśliwego uśmiechu, który umiał wywołać jedynie Kuba, a to oznaczało, że nadal się nie pogodzili. Westchnęłam w duchu i powstrzymałam się od jakichkolwiek komentarzy.

- Nie.

I ponownie westchnęłam w duchu. Podczas ostatnich zakupów żadna sukienka nie wpadła mi w oko, ale byłam spokojna, bo było jeszcze dużo czasu do studniówki. Teraz było go znacznie mniej, a ja nadal nie wiedziałam, w czym pójdę. Oczywiście w razie czego mogłam ubrać sukienkę, w której byłam na zabawie sylwestrowej, ale Michał mnie już w niej widział. I chociaż nadal nie wiedziałam, czy uda mu się wyrwać tego dnia, to wolałam być przygotowana na każdą ewentualność.

- A wiesz w ogóle, jak ona ma wyglądać?

- Zaskoczę cię, ale tak. Chciałabym, żeby to była długa sukienka. Może odsłaniać nogi przez rozcięcie. I nie chcę, żeby była jakoś bardzo rozkloszowana na dole. Wolę, żeby delikatnie spływała.

- To całkiem dużo, jak na ciebie – zaśmiała się.

I miała rację, bo moja zwykła odpowiedź na podobne pytanie brzmiałaby ‘nie wiem’. Ale wszystko się zmienia. Ja sama chyba również. Mój gust i styl także. Chyba powinnam się z tego cieszyć.

- Ale wątpię, że znajdziemy tutaj taką.

- Co proponujesz? – zapytałam, patrząc na nią z uniesionymi brwiami.

- Szalony zakupowy wypad do Katowic! – czułam, że za tym kryje się coś jeszcze. – No i może przy okazji pomogłabyś mi rozeznać się na Uniwersytecie? Miałam jechać z Kubą – jej humor pogorszył się znacznie, kiedy wypowiedziała jego imię – ale to już chyba nieaktualne.

I to był taki moment, w którym zdałam sobie sprawę, że to już ostatnia prosta do egzaminów. Szkoła skończy się za około dwa miesiące, potem matura i… witaj dorosłe życie. Szybko zleci. A ja w dalszym ciągu nie czułam się na to przygotowana.

- To może być ciekawe – powiedziałam z uśmiechem, bo nie byłam w stanie jej teraz odmówić. Nie puściłabym jej samej do obcego miasta, a faktycznie szanse znalezienia sukienki w Katowicach były dużo większe.

Ida z wielkim uśmiechem na ustach rzuciła się, by mnie przytulić.

Wypad do Katowic zaplanowałyśmy na sobotę. Wtedy też odbywał się jeden z wielu dni otwartych na Uniwersytecie Śląskim, gdzie Ida chciałaby studiować. Wydział prawa i administracji. Moim skromnym zdaniem naprawdę się tam nadawała. Już wyobrażałam sobie ją w przyszłości w sali sądowej, gdzie walczy o sprawiedliwość. To było jej miejsce.
Damian zgodził się mi pożyczyć samochód, choć dość sceptycznie podchodził do naszego pomysłu. Ciągle powtarzał, że jestem niedoświadczonym kierowcą i nie powinnam się zapuszczać w takie wycieczki. Sama się obawiałam, że pogubię drogę, ale w razie czego miałam Idę, która zobowiązała się być wspaniałym pilotem i doprowadzić nas na miejsce najkrótszą drogą. Wkrótce przyzwyczaił się do tego pomysłu, a w sobotę rano powiedział mi tylko, bym uważała na drogach, bo różni idioci się nimi przemieszczają, a potem pocałował mnie w czoło i wyszedł na trening.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now