25.

2.3K 93 8
                                    


Od samego południa krzątałam się po domu z uśmiechem na ustach. Nie potrzebowałam wiele czasu, by naładować baterię po imprezie sylwestrowej, bo nie wróciłam ani pijana, ani bardzo zmęczona. Tak właściwie, to nie miałam ochoty na sen. Rozpierała mnie energia i raczej ciężko mi się dziwić. Ta noc... Była najpiękniejsza w moim życiu. Weszłam na tę salę jako dziewczyna, lekko zagubiona w tym, co czuje, a wyszłam jako młoda kobieta, żyjąca w zgodzie z własnymi uczuciami.

Łóżko pościeliłam po zaledwie pięciu godzinach snu, a czułam się niesamowicie wyspana. Musiałam zachowywać się cicho, bo Damian nadal odsypiał procenty, zalegające w jego krwi. Wykorzystałam ten czas na lekkie ogarnięcie salonu i swojego pokoju, gdzie, po wczorajszej bieganinie podczas przygotowywania się do wyjścia, pozostał niemały bałagan. Szybko się z tym uwinęłam, umilając sobie ten czas głośną muzyką puszczoną w słuchawkach. Myślami byłam jednak daleko. W głowie raz jeszcze przeżywałam wszystko to, co wydarzyło się dnia wczorajszego, a miałam dużo materiału do analizy. W końcu jednak doszłam do momentu, w którym Michał, robiąc za kierowcę, odwiózł nas wszystkich do mieszkania. Najpierw oczywiście pomógł Damianowi znaleźć się w swoim łóżku, bo mój brat na sam koniec pozwolił sobie na więcej luzu, źle oceniając swoje możliwości. Ja sama szłam z tyłu, nie spiesząc się nigdzie. Stanęłam w drzwiach mieszkania akurat w momencie, w którym Kubiak z niego wychodził. Pamiętam bardzo dobrze tę niepewność, co powinnam zrobić, jak się zachować. Nie wiedziałam, czego oczekiwał Michał, ale on chyba nie liczył na zbyt wiele. Przygarnął mnie w swoje ramiona, tuląc mnie do siebie i dziękując za cudowną noc. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy pocałował mnie w czoło, trzymając dłonie na moich policzkach. Wtuliłam się w jego dotyk, a kiedy odsunął się odrobinę, ja pocałowałam go czule w policzek, szepcząc życzenia dobrej nocy. Chwilę jeszcze patrzyliśmy sobie w oczy, a w następnej już zamykałam za sobą drzwi. O które się od razu oparłam, mając wrażenie, jakby serce chciało opuścić moje ciało i pobiec za Michałem. A może to nie było pragnienie serca, a każdej mojej komórki ciała? Ciężko to stwierdzić.

Przerwa świąteczna już się właściwie kończyła, a na jej miejsce miały wrócić treningi, szkoła, sprawdziany i nauka do matury. Nie miałam nic przeciwko temu, ale rozleniwiłam się przez te kilkanaście dni. Zaparzyłam sobie ciepłą herbatę i usiadłam w salonie, rozkładając obok siebie stertę książek, zeszytów i notatek. Skoncentrowałam się na czytanych formułkach i informacjach, nie zauważając jak czas biegnie dookoła mnie. Dopiero kiedy naszła mnie niepohamowana chęć na herbatę, którą już dawno wypiłam, zrobiłam sobie małą przerwę. Weszłam do kuchni i zatrzymałam się zdumiona widokiem, jaki zastałam. Damian siedział razem z Michałem przy stole. I czy to, że nie zauważyłam, kiedy mój własny chłopak przyszedł, czyniło mnie okropną dziewczyną?

Otrząsnęłam się szybko, podchodząc do przyjmującego i składając na jego policzek mały pocałunek na powitanie. Damiana zignorowałam, co oczywiście zaraz mi wypomniał, i postawiłam sobie wodę na kolejną herbatę.

- Ja się naprawdę dziwię, że te książki nie mają cię już dość – dogryzał mi brat. – Gdybym był na ich miejscu, na twój widok uciekałbym ile tylko sił w nogach.

- Widzisz, braciszku, ja mam większe ambicje niż zdać na styk maturę – odparowałam ze słodkim uśmieszkiem na ustach, siadając między nimi. – Długo już tu siedzisz?

Popatrzył na zegar elektryczny na kuchence.

- Tak z pół godziny.

Damian prychnął pod nosem, wywracając oczami.

- Półtorej, chciałeś powiedzieć – dorzucił wyraźnie zirytowany.

Nie spuszczałam wzroku z twarzy Michała, zauważając jak lekko się zmieszał na słowa mojego brata. Pierwszy raz widziałam u niego taką reakcję, nic więc dziwnego, że wpatrywałam się w niego jak cielę w malowane wrota.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now