04.

2.1K 114 16
                                    


- Zasnąłem? – Z powrotem usiadł na kanapie.

- Noo... - powiedziałam i ziewnęłam potężnie, czym rozbawiłam siatkarza.

- Zmywam się już, a ty idź spać. Dobranoc. – Na pożegnanie uśmiechnął się do mnie, po czym zabrał swoje rzeczy i wyszedł.

Wstałam z kanapy, chociaż tak bardzo chciałam się zwinąć pod kocem i zasnąć. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz, a potem poszłam po piżamę. Dzisiaj nie mogłam odpuścić prysznica. Zbyt wiele nowych informacji i innych emocji krążyło po mojej głowie. Rozebrałam się i wskoczyłam do kabiny. Puściłam cieplutką wodę i napawałam się tym uczuciem. Po chwili relaksu dokładnie się wyszorowałam i zakręciłam wodę. Chwilę później już ubrana myłam zęby. Włosy zostawiłam mokre i rozpuszczone. Skierowałam się do kuchni i nastawiłam wodę na jeszcze jedną herbatę. Miałam zamiar jeszcze trochę posiedzieć i powtórzyć lekcje z dzisiaj.

Zdecydowanie byłam dziwna, skoro chciałam w piątkowy wieczór siedzieć nad nauką, ale dzięki temu więcej zapamiętam, więc nie będę musiała potem zakuwać. Co najważniejsze jeśli powtórzę to teraz, to zostanie mi to w głowie na dłużej.

Ułożyłam zeszyty na stoliku w salonie i już miałam wchodzić pod koc, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Byłam przekonana, że to Damian zapomniał wziąć kluczy, więc poszłam otworzyć. Już miałam opieprzyć siatkarza, że nie jestem jego lokajem, by mu drzwi otwierać, ale zauważyłam, że to owszem był siatkarz, ale na pewno nie mój brat.

- Michał? – Wyszedł nie więcej niż pół godziny temu, więc zdziwiła mnie jego wizyta.

- Zapomniałem telefonu wziąć – wytłumaczył szybko.

Wpuściłam go do środka i pozwoliłam mu samodzielnie odnaleźć zgubę. Oparłam się o komodę w salonie i go obserwowałam. Nic lepszego nie miałam do zrobienia. Sprawdził kuchnię, ale widocznie go tam nie było. Stwierdziłam, że mu pomogę. W końcu telefon nie mógł tak po prostu zniknąć. Zebrałam zeszyty ze stolika, ale na nim telefonu nie znalazłam. Popatrzyłam na podłogę, bo może spadł, ale również nic. Mój wzrok skierował się na kanapę, gdzie przecież siedzieliśmy ostatnie dwie godziny, a którą teraz przykrywał koc. Chwyciłam go za róg i pociągnęłam do siebie. I telefon się znalazł. Ale zanim go zobaczyłam, usłyszałam jak spada na podłogę. Skrzywiłam się na ten dźwięk. Bo w końcu takim małym telewizorem, jakiego miał Kubiak, nie powinno się rzucać. Spojrzałam na Michała ze skruszoną miną, podczas gdy on podnosił urządzenie.

- Potłukłam go? – zapytałam z obawą.

Można by powiedzieć, że przecież to tylko telefon. Ale ta mała pierdoła pewnie kosztowała więcej niż trzy pary markowych, sportowych butów.

- Nic mu nie jest – zaśmiał się i schował go do kieszeni.

- Masz szczęście, bo jeszcze chwila i rzuciłabym się całym cielskiem na tę kanapę. Tego mógłby nie przetrwać – wyszczerzyłam się.

- Zamierzasz się uczyć? – wskazał na leżące na stoliku zeszyty. – O tej porze? – Najwyraźniej nie mógł się uwierzyć, że ktokolwiek w piątkowy wieczór myśli o nauce.

- Nie uczyć. Tylko powtórzę sobie dzisiejsze lekcję. Wiesz, szybkie przypomnienie wiadomości pomaga w ich lepszym zapamiętaniu. – Sama nie wiedziałam, ile razy już to komuś wyjaśniałam. Straciłam rachubę.

- Nie wnikam – odparł z uśmiechem. – Ale kończ to szybko i do łóżka, bo za chwilę zaśniesz na stojąco.

Miał rację. Już teraz ledwo na oczy widziałam, ale właśnie po to zrobiłam sobie herbatę. Trochę mnie pobudzi, pouczę się migiem i pójdę spać.

Serca DekalogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz