16.

1.9K 87 7
                                    

- Jesteś masochistką, prawda? - Damian wpatrywał się we mnie w szoku, stając przede mną i krzyżując ręce na piersi.

Przerzuciłam swój wzrok z kanapek, które przygotowywałam dla siebie na lunch, na niego. Nie wiedziałam, o co dokładnie mu chodzi. Ledwo przyszedł z treningu, rzucił torbę gdzieś w salonie i z groźną miną stanął przede mną. Byłam zdezorientowana.

- Po jaką cholerę ją zaprosiłaś? Ja cię dziewczyno naprawdę nie rozumiem. Zamierzasz w ten sposób przekonać samą siebie do tego, że nie możesz się wtrącać?! Myślałem, że jesteś mądrzejsza -pokręcił głową zrezygnowany.

- Zaprosiłam tylko jego. A potem wspomniał, że ona się u niego zatrzymuje na całe święta. Co miałam zrobić? Wyjść na idiotkę i przejść obok tego obojętnie? - odparłam spokojnie, próbując mu przetłumaczyć całą sytuację. - Nie cieszę się z tego. Wolałabym, żeby siedziała sama albo wróciła skąd przyjechała, ale z dwojga złego wolę już, żeby byli oboje tutaj, niż oboje sami w jego mieszkaniu.

Wolałam nawet nie zastanawiać się, do czego by mogło między nimi dojść, gdyby spędzili wigilijny wieczór sami, bo już i tak byłam w cholerę zazdrosna. Spuściłam wzrok na nieszczęsne kanapki, nie chcąc, by Damian zobaczył, jak bardzo przeżywałam tę sytuację.

- Przepraszam - westchnął. - Niepotrzebnie na ciebie naskoczyłem. Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz mu w końcu powiedzieć prawdę. Skoro nie możesz znieść jego widoku z inną...

- Nie zaczynaj znowu, proszę cię - jęknęłam, nie mając ochoty na ponowne wałkowanie tego tematu. Zdanie brat znałam. On znał moje zdanie. Oboje trzymaliśmy się swoich racji. A do porozumienia dojść nie mogliśmy.

Na szczęście temat się urwał. Zjedliśmy razem, a potem zaczęliśmy uzgadniać potrawy na wigilię. Oboje stwierdziliśmy, że najlepiej będzie, jeśli każdy poda jedno danie, które chciałby zjeść. Damian chciał pieczonego karpia z sałatką, ja za to barszcz czerwony z uszkami, a o resztę mieliśmy zapytać Michała i Martę. Damian zadzwonił do dziewczyny, a ja, chociaż nie chciałam, wybrałam numer do przyjmującego.

Odezwał się po trzech sygnałach. Przedstawiłam mu swoją prośbę, a on stwierdził, że to świetny pomysł. Na szybko zdecydował się na pierogi z kapustą i grzybami, co skwitowałam śmiechem. W końcu siatkarz - musiał mieć pewność, że się naje. Poprosiłam również, żeby zapytał przyjaciółkę, bo trochę głupio było mi ją wykluczać z towarzystwa. Po chwili Michał oznajmił, że Monika nie wyobraża sobie wigilii bez jakiejś potrawy na słodko i zaproponowała bułeczki drożdżowe z masełkiem, mlekiem i miodem. U ciotki Krystyny na wigilijnym stole zawsze pojawiały się co najmniej dwa półmiski, więc bardzo dobrze wiedziałam, o co jej chodziło. Lubiłam bułeczki, więc z przyjemnością je zrobię. Podziękowałam Michałowi za tę szybką burzę mózgów, na co się zaśmiał. Pożegnałam się i rozłączyłam, wzdychając z ulgą.

Damian uniósł brew, patrząc na mnie z rozbawieniem.

- Marta zaproponowała, że ona zrobi kompot z suszonych owoców z fasolką i przyniesie do nas. Co ty na to? - zapytał.

- Miło z jej strony - uśmiechnęłam się.

- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że może poznałybyście się przed meczem i potem razem usiadły na hali? Marta stwierdziła, że bardzo chciałaby przyjść, ale nie chce być sama...

- Nie ma sprawy - zgodziłam się bez wahania, kierując się w stronę kuchni. Bułeczki drożdżowe same się nie upieką, a musiały jeszcze stwardnieć. Zarobiłam ciasto drożdżowe, poczekałam aż odpowiednio wyrośnie, po czym uformowałam kilkanaście bułeczek i wstawiłam do piekarnika. Nie zabrało mi to dużo czasu, a skoro miałam wolne popołudnie, stwierdziłam, że dobrze byłoby już ulepić pierogi. Wsadziłabym je do zamrażarki, a w wigilię jedynie ugotowała. Zrobiłam szybko farsz z podsmażanych lekko pieczarek i gotowanej kapusty. Zarobiłam ciasto i zawołałam Damiana, a on o dziwo z chęcią zdeklarował się mi pomóc. Lepiliśmy więc pierogi, rozmawiając przy tym i wygłupiając się jak małe dzieci.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now