23.

2K 100 28
                                    


- Już koniec szaleństw! Za chwilę mi nogi odpadną – jęknęłam, kiedy DJ puścił kolejny szybki kawałek. Damian tylko się zaśmiał, ale zwolnił tempo wbrew muzyce, kołysząc się ze mną delikatnie. Oparłam głowę na ramieniu brata i przez chwilę starałam się unormować oddech. – Nie wiem, kto go wybierał, ale to szatan a nie DJ.

Nie odpowiedział mi, a kiedy uniosłam twarz i spojrzałam na niego, wpatrywał się gdzieś ponad moim ramieniem. Nie dociekałam. Może szukał Marty. W końcu niedługo miała wybić północ i w tym czasie na pewno chciałby być ze swoją dziewczyną. Postanowiłam, że za chwilę zniknę z parkietu pod pretekstem napicia się czegoś. Choć kłamstwem to nie było. W gardle miałam prawdziwą pustynię.

Z rozmyślań wyrwał mnie cichy śmiech Damiana. Nie wiedziałam, co go tak rozbawiło, ale chwilę później zaproponował kilka minut odpoczynku, na co z chęcią przystałam. Zdziwiłam się jednak, kiedy Damian zabrał z oparcia swojego krzesła marynarkę.

- Weź płaszcz, wyjdziemy na chwilę na zewnątrz. Muszę się dotlenić.

Pokręciłam głową rozbawiona, ale perspektywa odetchnięcia mroźnym, zimowym powietrzem była bardzo kusząca. Założyłam płaszcz i ruszyłam za bratem ku wyjściu. Damian zaczął się rozglądać, kiedy tylko zamknęły się za nami drzwi, jakby kogoś wypatrywał. Chwilę później pociągnął mnie w stronę małego ogrodu, który był oświetlony latarniami. Dostrzegłam Martę rozmawiającą z jakimś mężczyzną, stojącym poza światłem lamp, i to w tamtą stronę się skierowaliśmy. Brat od razu przytulił do siebie dziewczynę.

- Nareszcie cię znalazłem – mruknął, po czym pocałował ją w policzek.

Powoli zbliżałam się do reszty, ostrożnie balansując w szpilkach po śliskim chodniku. Mało przyjemne byłoby skręcenie w tym momencie kostki. Kiedy już byłam przy nich, Marta zerknęła znacząco na Damiana, po czym zaciągnęła go do środka, mówiąc, że jest jej już zimno. Zdziwiłam się lekko, ale chwilę później wszystko nabrało sensu.

Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, a ja nawet nie byłam zaskoczona, że okazał się być Michałem. Po prostu stałam i patrzyłam na niego w ciszy, nie potrzebując słów, by wyrazić swoje uczucia, bo one były wiadome. Tętno nieznacznie przyspieszyło, a serce znów zacisnęło się radośnie. Reakcje mojego organizmu mnie przerażały, ale czy to właśnie nie tak wyglądała miłość? Kiedy sama obecność drugiej osoby poprawia nastrój, sprawia, że wszystko inne przestaje się liczyć? Miłości nie odczuwa się jedynie jako uczucia. Ale to oznaczałoby, że naprawdę kochałam Michała. Nie, że darzyłam go uczuciem, którego łatwo się pozbyć, ale kochałam prawdziwie. Całą sobą.

- Zatańczymy? – wyciągnął dłoń w moim kierunku. Pytanie to słyszałam dzisiejszego wieczoru tyle razy, że prawie automatycznie się zgodziłam. Ale to nie była ta sceneria. Brakowało tłumu tancerzy na parkiecie. Brakowało samego parkietu. Muzyki... Chociaż dochodziła do moich uszu przytłumiona melodia.

- Tutaj? – zapytałam zaskoczona, rozglądając się wokół.

Byliśmy sami, a ja byłam przerażona. Nie dlatego, że nikogo wokół nie było, ale dlatego, że tańczenie na oblodzonym chodniczku w butach na wysokim obcasie, nie mogło skończyć się dobrze. Michał jednak się tym nie przejął. Chwycił pewnie moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Niepewnie spojrzałam w jego oczy, wpatrujące się w moje, ale prawie natychmiast się rozluźniłam, kiedy uśmiechnął się lekko i mocniej zacisnął rękę na moich plecach.

To był magiczny taniec. Tak inny od wszystkich, których doświadczyłam dzisiejszego wieczoru, że byłam pewna, że zapamiętam go na długo. Dłoń Michała, spoczywającą na moich plecach, czułam nawet przez materiał grubego płaszcza. Jego oddech uderzał mnie w szyję, powodując dreszcze, przechodzące przez całe ciało. Nie patrzyłam na niego, bo bałam się, że pod wpływem jego niebieskich, jak najczystsze morze, oczu, stracę resztki swojej kontroli i zrobię coś, czego robić nie powinnam. Zamiast tego oparłam policzek na jego ramieniu, wpatrując się w nasze złączone dłonie i wsłuchując się w bicie jego serca. To była melodia, do której tańczyłam. Żadna inna nie była tak piękna i tak stała.

Serca DekalogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz