28

240 14 0
                                    

Emily:

Ciemność, a w niej tylko szepty i złośliwie śmiechy. Gorąco tu niemiłosiernie nie wiem ile jeszcze to zniosę, ile wytrzymam oglądania śmierci bliskich mi osób. Wspomnienia mieszają się z podesłanymi przez Diabła torturami. Nie jestem pewna czy Nick i Agnes wciąż żyją, czy Rick nie był wysłannikiem piekła zamiast Aniołem.
Nadzieja na ratunek rozmyła się już jakiś czas temu, nie wiem ile już  jestem w tym miejscu. Z każdą upływającą chwilą tracę cząstkę siebie, gubię moje człowieczeństwo, tracę tak ważne dla mnie wspomnienia, zapominam twarze ludzi, których kocham. 

Mam ochotę nie wstawać z kamienia, nie reagować kiedy wytwory mojej wyobraźni nabierają realnych kształtów i w mojej celi walczą o życie. Tak chyba powinnam postąpić, odpuścić coś co i tak nie ma najmniejszego sensu ponieważ nie ważne co bym zrobiła, jakich słów bym użyła i tak zawsze kończy się tak samo. Brakuje mi już sił na płacz i domyślanie się dlaczego tutaj jestem. Jak to się stało, że się tu znalazłam? Co takiego zrobiłam, że trafiłam do piekła? Zabiłam kogoś, a teraz najzwyczajniej w świecie o tym nie pamiętam? Czy kiedyś, jeszcze za mojego życia byłam tak bezduszna i przesiąknięta złem, że dopuściłam się haniebnego czynu?  

Kiedy to wszystko się skończy? Czy na zawsze tu zostanę?

Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. 

Tkwię zawieszona między fikcją, a prawdą i nie mogę znaleźć równowagi. Nie potrafię przypomnieć sobie tego kim jestem, kim byłam. 

Gorąco bucha niespodziewanie ze zdwojoną siłą, to znak iż za chwilę zobaczę coś co mi się nie spodoba i będzie nawiedzało mnie we śnie jak i na jawie. 

- Emily dlaczego go zabijasz?- Głos Agnes rozbrzmiewa za mną.

Chociaż nie chcę i tak obserwuje jak wchodzi do celi i patrzy na mnie oczyma pełnymi łez. Widzę, że jest zła i cierpi. Obwinia mnie o coś  czego nie zrobiłam.

- Nie wiem o co ci chodzi.- Odpowiadam spokojnie jakby znieczulona na wszystkie obelgi jakimi byłam obrzucana przez ostatni czas.

- Zostaw go w spokoju! Nie możesz zabić mojego braciszka.- Łka głośno i chowa twarz w dłonie.

- Nicka?- Upewniam się i próbuje przywołać jego twarz, chcę sprawdzić czy pamiętam jeszcze kolor jego oczu, rysy twarzy...

- Zostaw go! Nie możesz mu tego robić wiesz jak cierpi?!- Podchodzi do mnie i uderza mnie pięścią w twarz, potem kolejny i następny.

Nie bronie się kiedy ciosy dosięgają mojego ciała, nie uchylam się, nie oddaje. Przyjmuje ból jako prezent, ponieważ tylko wtedy coś czuje. Strach czy uczucie bezradności opuściły mnie jakiś czas temu, nie pozostawiając po sobie nawet wyblakłych wspomnień.


                                                                          ************************

Nick: 

Mrużę oczy przed oślepiającym blaskiem, zasłaniam twarz rękoma jednak bolesna jasność i tak dosięga moich oczu.

- Co ty robisz Nick?- Donośny głos mężczyzny wypełnia ciszę.

Otwieram oczy i chociaż sprawia mi to ogromny ból patrzę hardo na kłamcę, z którym nie raz już miałem do czynienia.

- Wiesz dlaczego i po co tu jestem.- Odpowiadam nie czując zupełnie nic prócz dyskomfortu piekących oczu. 

- Wiesz, że nie możemy nic zrobić. Nie zejdziemy do piekła dla jednej dziewczyny, którą swoją drogą ty tam zesłałeś. Poza tym nie traktują jej tam najgorzej.- Odpowiada oddalając się.

Anioł StróżWhere stories live. Discover now