15

373 25 6
                                    

Emily:

Rano zjawiłam się u Agnes jak co dzień, jednak nie zastałam Nicka. Nie powiem, wywołało to moje zdziwienie i niemałą troskę. Od razu przypomniał mi się jego stan sprzed paru miesięcy. Jego cierpienie było widoczne gołym okiem, każdy jego ruch był przepełniony bólem, każdy jęk jaki wydawał powodował u mnie gęsią skórkę, a każdy okrzyk bólu wzbierające łzy. 

Ostatnio przez moje codzienne wizyty, mógł żyć normalnie. Ból, który i tak odczuwał kiedy nie było mnie przy nim jak sam stwierdził jest do wytrzymania. Jednak codziennie poświęcałam mu te dwie godziny, lub więcej. 

Od naszego ostatniego spotkania minęło już 29 godzin więc nie mogę pozbyć się obrazu, który podsuwa mi moja podświadomość. Mianowicie wyobrażam sobie co właśnie musi czuć, jak bardzo musi cierpień. Pewnie próbuje nie pokazać tego Rickowi udaje twardego aby mu pomóc. 

Agnes jednak nie podziela mojego strachu, jak sama stwierdziła cieszy się tą chwilą wolności kiedy go nie ma. Myślę, że chodziło jej o to iż jej rodzice praktycznie całą swoją uwagę poświęcają jej bratu, nie mogą oderwać od niego oczu, wciąż chcą go kontrolować i sprawdzać czy to wszystko aby  im się to nie przyśniło. Rozumiem ich, zresztą Agnes też. Co nie zmienia faktu, że potrzebuje ich pewnie jeszcze bardziej od niego.

- Myślami jesteś gdzieś daleko.- Komentuje Paul mocno mnie przytulając.

- Przepraszam, zamyśliłam się ale już jestem do twojej dyspozycji.- Uśmiecham się do niego i spycham moje wciąż rosnące obawy w najdalsze zakamarki mojej głowy.

Przyszłam do mojego chłopaka aby spędzić z nim czas, który swoją drogą mija mi w jego towarzystwie zdecydowanie zbyt szybko. Zamiast tego ja zamartwiam się o anioła. 

Siedzimy w jego pokoju, drzwi oczywiście zostawiliśmy otwarte wedle poleceń jego rodziców. Oboje siedzimy na dużym, wygodnym łóżku. 

- Jakie mamy plany na jutro?- Mówi i całuje mnie w czoło.

Rozczulona tym słodkim gestem na moment zapominam jak się mówi. To co Paul ze mną wyprawia jest nie do opisania. W jego obecności czuje się jak księżniczka, zupełnie jakby karoca miała podjechać lada chwila, a mój piękny książę miał zabrać mnie do swojego królestwa gdzie do końca życia będziemy żyć długo i szczęśliwie. 

Mdleje praktycznie, za każdym razem kiedy się do mnie uśmiecha, czuje się wyjątkowo kiedy mnie dotyka, przy jego boku mogę osiągnąć wszystko.

- Ja spotykam się z Agnes i Kim. Mówiłam ci już tydzień temu. Zaplanowałyśmy sobie babski wieczór. Mamy w planach oglądanie filmów przez całą noc i śpiewanie na całe gardło głupich piosenek.- Uśmiecham się do niego, przekazuje w ten sposób swoją radość, która ogarnia mnie na samą myśl o tym nocowaniu.

Od bardzo dawna nie robiłyśmy nic razem, wciąż było coś ważniejsze. Jak nie szkoła, to chłopacy, a jak nie to jakieś sprawy rodzinne. 

- Ale jutro jest impreza u Christiana. Nie możesz zostać tam na noc. Zaczyna się od 20.- Odsuwa się ode mnie i podchodzi po swój ładujący się na biurku telefon.

- Paul przecież trąbiłam ci o tym od tygodnia. Nie mogę teraz im powiedzieć, że nie przyjdę.- Zaczynam obgryzać paznokcie chociaż tego nienawidzę. Ostatnio weszło mi to w nawyk.

- Trudno, Em przecież nie pójdę na imprezę sam.

- A dlaczego nie? Ufam ci i wiem, że nie zrobisz nic głupiego.- Podchodzę do niego i odkładam jego komórkę, ignorując jego protesty. Obejmuje go w pasie i całuje.

- Po co mi dziewczyna jak nawet nie mogę pokazać się z nią na imprezie?- Pyta odsuwając się ode mnie, co mnie bardzo zabolało.

- Uważasz, że tylko po to funkcjonuje związek, aby nie chodzić samemu na jakieś głupie imprezy?

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz