2

825 56 5
                                    

Emily 

  - Jak już wrócisz do domu koniecznie musisz zdać mi relacje ze wszystkimi szczegółami! - Kim wykrzykuje mi do ucha. 

Przez moment zastanawiam się czy ona nie jest bardziej podekscytowana ode mnie. Analizując to śmiem stwierdzić, że tak chyba jest. Ja nie pałam aż takim entuzjazmem. Gdzieś w głębi mnie czuje, że to nie wypali. Kevina nie znam za dobrze, zamieniliśmy kilka słów na jakiś imprezach, w szkole przechodząc obok siebie mówimy do siebie "cześć", wczorajszej nocy co nieco się poznaliśmy. Nasza rozmowa nie była ani długa ani ciekawa. Przez większość czasu próbował zaprosić mnie na kolacje i żartować. Ani jedno ani drugie nie było jakieś szczególnie oryginalne. Po prostu zwykła rozmowa. 

  - Obiecuje, że zadzwonię. - Uśmiecham się zarażona jej szczęściem. 

Myślę, że nie będę miała o czym opowiadać ale jeśli chce wysłuchiwać to i tak będzie. Opowiem jej wszystko z najdrobniejszymi szczegółami takim jak co jadłam i piłam. Ona zawsze tak robi, rozgaduje się o bzdetach pomijając ciekawe szczegóły. 

Dobry humor mija niespodziewanie. Ogarnia mnie dziwne uczucie smutku, które rozchodzi się po całym ciele, a gdy trafia do stóp stoję w miejscu nie mogąc się ruszyć. 

- Em co z tobą? Czemu tak stoisz jak słup soli? - Nieświadoma tego co przeżywam Kim patrzy na mnie z rozbawieniem. 

Pewnie myśli, że się rozmyśliłam albo jak zwykle czegoś zapomniałam. A ja tu chyba przechodzę zawał serca czy jakieś załamanie nerwowe. Strach przebił przez uczucie smutku, czuje nadchodzącą panikę. 

  - Nie wiem nie mogę się ruszyć... - Mój głos wydaje się być pewny, zupełne przeciwieństwo tego co czuje.

Moje ciało jakby żyło własnym życiem podąża w nieznanym mi kierunku. Odgłos bijącego   szaleńczo serca przyćmiewa dźwięki miasta. Moje nogi wykonują ruchy wbrew mojej woli, za wszelką cenę próbuje się zatrzymać jednak bezskutecznie. 

Zatrzymuje się dopiero po jakiś 5 minutach w samym środku cmentarza. Rozglądam się przerażona, tuż obok mnie stoi zaniepokojona Kim, rękę trzyma na moim ramieniu, jej usta poruszają się wolno. Nie słyszę co mówi. Oddycham głęboko starając się opanować, co jakiś czas ruszając nogami w obawie ponownej utraty kontroli.

- Co to do cholery było? - Mówiąc to przyjaciółka mocno potrząsa mnie za ramiona.

- Ja... Ja nie mam pojęcia... Nie mogłam iść... a potem nagle szłam... nie wiedziałam gdzie... nogi same...

- Siadaj i oddychaj głęboko. Spróbuj się uspokoić bo jak na razie to i tak nic z tego nie rozumiem.

Idąc za radą siadam na ławeczce przy grobie. Uspokajam oddech, lecz wciąż czuje się nie najlepiej. Nie chodzi mi o dolegliwości fizyczne tylko psychiczne. W jednej sekundzie ogarnia mnie smutek, żal, złość, poczucie winy, rozpacz i Bóg wie co jeszcze. 

Czuje, że Kim głaszcze mnie powoli po głowie niczym małą dziewczynkę i mówi spokojnym opanowanym głosem żebym spróbowała się opanować. 

Starsza pani, która stoi sześć rzędów dalej przygląda się nam w skupieniu. Oprócz niej na cmentarzu jest mężczyzna podlewający kwiaty, dwie kobiety w średnim wieku, które gawędzą przyjaźnie i kobieta ubrana cała w czerń o bliżej nieokreślonym wieku trzy rzędy przed nami. 

Klęczy przed świeżym grobem i zanosi się szlochem. Widok rozdzierający serce. Patrząc na nią czuje z nią jakąś więź. Nie wiem jak to możliwe ponieważ widzę ją pierwszy raz w życiu ale czuje się jakby była dla mnie kimś ważny . Niemal czuje jej ból i rozpacz. Mam ochotę podejść do niej mocno ją przytulić i przeprosić. Sama nie wiem za co miałabym ją przeprosić ale te pragnienie jest bardzo trudne do opanowania. 

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz