16

359 29 0
                                    

Nick:

Otwieram oczy nie do końca wiedząc co się dzieje i gdzie ja właściwie jestem. Dopiero po chwili uświadamiam sobie iż leże we własnym łóżku, w następnej zaś dociera do mnie że za moją poduszkę służyła mi Emily, która swoją drogą przygląda mi się z wkurzoną miną.

- Co się stało?- Nie ukrywam iż w mojej głowie zaczynam pisać najgorsze możliwe sytuacje, które mogły się wydarzyć.

A co jeśli powiedziałem coś przez sen? Często mi się to zdarza, nie martwiłbym się gdyby mama nie uświadomiła mi ostatnio iż wyznawałem Emily miłość. Aż mnie dreszcze przeszły na samą myśl. 

A co jeśli to nie było by najgorsze? Może zrobiłem coś wbrew jej woli? Jestem od niej dwa jak nie trzy razy silniejszy, a do tego szybszy. W walce nie miałaby ze mną szans.

A co jeśli...

- Nie ruszaj się bo zaraz do końca ci się zsunie ta kołdra.- Mówi, przez zaciśnięte zęby. Wygląda jak rozzłoszczone dziecko, brakuje tylko płaczu i tupania nogą. - Powiedziałam nie ruszaj się.

- To co mam tak leżeć bez ruchu przez wieczność? Siku mi się chce...

- Wiem, że coś ci się chce ale z pewnością nie jest to siku.- Powstrzymuje wybuch śmiech, który chce przejąć kontrolę nad moim ciałem.

Agnes po wcześniejszym zapukaniu wchodzi do pokoju. Widać, że niedawno wstała, włosy odstają jej w każdą możliwą stronę zupełnie jakby uderzył w nią piorun.

- Dobry. O czym gadacie?- Z kubkiem kawy w ręku, jakby widok nas razem leżących w łóżku nie robił na niej najmniejszego wrażenia siada w fotelu i obserwuje nas zaspanym spojrzeniem.

- Emily odkrywa męską naturę.- Odpowiadam i uchylam się przed ciosem, który Em wymierzył w moje ramię. 

Siostra ignorując nas delektuje się kawą, Emily wściekła zaciska mocno oczy. Ze śmiechem podnoszę ręcznik z podłogi i zakrywam to co trzeba. Znikam w łazience, następnie wracam i ku zadowoleniu naburmuszonej dziewczyny ubieram się. 

Sprawdzam telefon, który jak się okazuje jest rozładowany do tego stopnia iż się wyłączył. W szufladzie biurka poszukuje ładowarki, jednak zastygam uświadamiając sobie, że coś tu nie pasuje.

- Agnes, grzebałaś mi w rzeczach?- Rzucam jej oskarżające spojrzenie.

- Nie.- Widząc moją minę dodaje.- Poważnie ci mówię. 

Wierze jej, po mojej siostrzyczce od razu można poznać kiedy stara się naginać fakty. A więc jeśli nie ona to rodzice. Nie podoba mi się naruszenie mojej prywatności jednak nie mam zamiaru robić afery. Zdaje sobie sprawę z faktu iż nie mogą przywyknąć do sytuacji, wciąż obawiają się powtórki z rozrywki. 

Wzdycham tylko cicho i dalej poszukuje nieszczęsnej ładowarki, czuje zbliżającego się Ricka. W jego obecności każda komórka w moim ciele aż krzyczy, że pojawia się niebezpieczeństwo. I chociaż uwielbiam tego gościa, jestem mu strasznie wdzięczy za to wszystko co dla mnie zrobił to i tak nie mogę pozbyć się uczucia niepokoju i czujności. 

Główny Anioł twierdzi, że normalne, mój instynkt podpowiada mi że nadchodzi ktoś znacznie ode mnie silniejszy, ktoś kto mógłby pokonać mnie małym palcem.

- Hej.- Witam go  w tym samy czasie, kiedy przekracza próg.- Jak tam?

- Przyszedłem powiedzieć ci, że nie musisz już przychodzić.- Smutek w jego głosie i ukryty przekaz jego wypowiedzi sprawiają, że szybko się odwracam.

Widać, że bardzo przeżywa śmierć "pisklęcia", które okazało się bardzo młodą bo piętnastoletnią dziewczyną. Udało jej się wyjść z grobu, na mojej warcie nawet sprawiała wrażenie silnej. Widziałem jak jej rany i proces rozkładu cofa się. Nie nawiązała ze mną kontaktu jednak co jakiś czas otwierała oczy. 

Anioł StróżWhere stories live. Discover now