12

404 28 0
                                    

Emily: 

Zbiegamy za Agnes po schodach, wybiegamy na podwórko, przed którym zdążyli już zebrać się gapie. Pani Evans z nadzieją i łzami płynącymi po policzkach patrzy na Anioła zadając mu telepatycznie pytanie.

- Witam państwa, mam bardzo dobre wieści.- Anioł uśmiecha się szeroko, co odejmuje mu kilku lat.

Okrzyk ulgi i radości rozbrzmiewa w moich uszach niczym muzyka. 

Mam ochotę skakać z radości, tańczyć i wykrzyczeć wszystkim dobrą nowinę.

Agnes chwyta mnie w ramiona, podnosi z ziemi i wykonuje obrót głośno się śmiejąc.

Rick przygląda się nam z czułością i rozbawieniem.

- Jak on się czuje?- Pytam zmartwiona.

- Jest jeszcze słaby, zmęczony ale poza tym czuje się dobrze. Obudził się nawet trochę porozmawialiśmy. 

- Czy może wrócić do domu?- Ojciec Nicka wpatruje się w Anioła, a w jego oczach czai się strach.

- Oczywiście, wróci jak tylko całkowicie wydobrzeje, muszę nauczyć go najpotrzebniejszych rzeczy i wszystko wyjaśnić. Co nie ukrywam może trochę potrwać, chociaż z nim nigdy nic nie wiadomo.

- Czy możemy go zobaczyć? - Agnes mocno ściska moje ramię, próbuje je wyciągnąć lecz wtedy pogłębia ucisk więc daje za wygraną.

- Na tę chwilę jest to nie możliwe, bardzo mi przykro.

Entuzjazm trochę przygasa, jednak uśmiech nie znikają z naszych ust. 

- Obiecuje, że dołożę wszelkich starań...

- Dziękujemy.- Przerywa mu pan Evans.- Naprawdę jesteśmy bezgranicznie wdzięczni. Nie ma pan pojęcia jak jesteśmy szczęśliwi.

- To niestety nie moja zasługa, to tych u góry. 

- Pana także, gdyby nie pan...

- Teraz ja panu przerwę. Robię to co uważam za słuszne, Nick potrzebuje mojej pomocy więc ją otrzyma. Od was jednak będzie potrzebował więcej.- Urywa na chwilę przyglądając się na wszystkim po kolei.- Musicie zapomnieć o tym co zrobił, zostawić tamto za sobą, nie kontrolować go, nie zadawać pytań. Zostawić za sobą tamte zdarzenie, puścić je w nie pamięć. Emocje Nicka zostaną... Jakby to powiedzieć pogłębione, wszystko będzie odczuwał kilka razy bardziej od was. 

- Zrobimy wszystko co konieczne.- Zapewnia mama Agnes.

- Nie wątpię... A i jeszcze jedno, nie miejcie do niego pretensji, nie stwarzajcie w nim poczucia winy sama Emily może poświadczyć jak bardzo cierpiał i żałował tego co zrobił. 

- Nic nie ma znaczenia oprócz tego, że do nas wróci.

Anioł rozkłada swoje ogromne skrzydła i wzbija się w powietrze, żegnając nas uśmiechem. 

Znika nam z pola widzenia, a my dalej stoimy wpatrując się w ciemne niebo. 

Sąsiedzi stoją na swoich podwórkach, a nawet przy płocie domu Agnes, wszyscy bez wyjątku wlepiają w nas wzrok, nieliczni nagrywają wszystko telefonem.

- Wracajmy do środka.- Pan Evans otwiera drzwi wejściowe i puszcza nas przodem.

Idziemy do salonu, gdzie wszyscy wybuchamy płaczem i obejmujemy się. Chociaż wiem, że nie należę do tej rodziny, jestem tu intruzem i powinnam zostawić ich samych, nie mogę tego zrobić. Przez te kilka dniu przywiązałam się do Nicka, polubiłam jego sarkastyczne uwagi, śmiech, ton głosu. W jakiś sposób zaprzyjaźniłam się z nim, odnalazłam wspólny język. Zajął ważną pozycję w moim życiu i chciałabym żeby tak pozostało. 

Siadamy wszyscy w salonie, patrzymy po sobie ciesząc się i zastanawiając jak to teraz będzie.

- Emily czy Nick wspominał dlaczego...?- Agnes zadaje pytanie, na które wolałabym nie odpowiadać. 

Nie wiem czy to w porządku, czuje się jakbym miała go zdradzić. 

Rodzice Agnes patrzą na nią ze zdziwieniem.

- Zapomniałam, że wy o niczym nie wiecie. Nick był Aniołem Stróżem Emily... Objawił się jej czy coś takiego, w każdym razie widziała go i słyszała...

- Naprawdę? 

- Tak...

- Co mówił, tłumaczył ci dlaczego to zrobił?- Agnes nie daje za wygraną. 

- Mówił, że nie miał już siły, depresja go do tego skłoniła, on o niczym innym nie mógł myśleć. Po prostu złapał cholernego doła i nie dał rady go pokonać. Zrobił to pod wpływem chwili, potem bardzo tego żałował. Cierpiał strasznie i za wami tęsknił. W ogóle bardzo dużo mi o was opowiadał...

- Jak wyglądał?- Kim zadając pytanie pochyla się w moją stronę.

- Normalnie tyle tylko, że miał białe skrzydła i lekko świecił. A no i był jak powietrze, nie mogłam go dotknąć...

- Nie mogę uwierzyć w to, że o niczym mi nie powiedziałaś.

- Kim przepraszam okey? Myślałam, że zwariowałam, a później w internecie wyczytałam, że nie wiadomo co się dzieje z Aniołem, który ma "defekt", więc bałam się komukolwiek powiedzieć. Nick powiedział, że pewnie przestanie istnieć, chciałam mu pomóc zakończyć jego sprawy i...

- Dobrze, już dobrze. Oddychaj, rozumiem.

Biorę głęboki wdech, uciekam od jej współczującego spojrzenia.

- Może wy dziewczynki położycie się już spać? Wszystkie dużo przeszłyście dzisiejszego dnia...

Bez słów protestu podnosimy się  z kanapy i zmierzamy na górę. 

- Jak któraś chce może spać w pokoju Nicka, we trzy się nie pomieścicie na jednym łóżku.

Na górze ustalamy, że ja będę spać u Nicka. Idę pod prysznic i przebieram się w ciuchy otrzymane od koleżanki.

Wchodzę do jego pokoju uważnie wszystko obserwując. 

Czuje zapach jego perfum, czuje się tu jak u siebie, zupełnie jakbym była tu milion razy. 

Kładę się do łóżka, wdycham jego zapach i zmęczona niemal natychmiast zasypiam.

Anioł StróżWhere stories live. Discover now