20

354 24 0
                                    

Emily:

- I co to znaczy Rick? Odszedł już na zawsze czy wróci do cholery?- Agnes wściekła chodzi od godziny w kółko. 

W trójkę ignorujemy leżące tuż za nami ciało Nicka. Jest to niezaprzeczalny dowód, którego tak potrzebowałam jednak odkąd weszłam do tego pomieszczenia nie podeszłam bliżej, nie przyjrzałam się. Odwracam wzrok, bojąc się że jeśli sprawdzą się najgorsze scenariusze Głównego Anioła zapamiętam Nicka właśnie tak. Bezwładnie leżącego na tym okropnie dużym łóżku. Pragę widzieć go takiego, jakiego go poznałam  uśmiechniętego, czasem sarkastycznego, czy zbyt pewnego siebie chłopaka. Osobę, która walczyła, a wciąż unosząca się klatka piersiowa była tego niezbitym dowodem. Teraz pozostała w bezruchu, oczy które zawsze uważnie śledziły otoczenie teraz nie przekazują już obrazu do mózgu. Nick prawdopodobnie nie ujrzy już wschodu czy zachodu słońca, nie zobaczy świata, właściwie nie zarejestruje już niczego swoimi oczami. Nie wypowie ani jednego słowa, nie zaśmieje się, nie dotknie niczego, nie poruszy dłonią...

Łzy ponownie płyną po moich policzkach. Pocieszam się myślą, że być może nie ma go tutaj z nami ale jest w lepszym miejscu. 

- A co jeśli zakończył już wszystkie niedokończone sprawy?- Pytam cicho jednak oboje mnie słyszą. 

- Wątpię aby góra postępowała w ten właśnie sposób. Spójrz na mnie, myślisz że ja nie mam...

- Rick, ty jesteś Głównym Aniołem, być może jesteś im potrzebny na ziemi, wśród żywych. Nick jednak był tym drugi, tym który właściwie starał się żyć własnym życiem, mało co angażował się w sprawy anielskie.

- Nawet tak nie myślcie. On jest wybrańcem musi wrócić i koniec kropka.- Rick gwałtownie wstaje i podchodzi do wielkiego łoża.- Czy ci się podoba mój drogi czy nie masz tu natychmiast wrócić.

- Wybrańcem?- Agnes zatrzymuje się w pół kroku, a ja mam ochotę udusić Anioła za to iż niepotrzebnie robi jej nadzieje.

To nie tak, że nie chce aby Nick wrócił, pragnę tego całą sobą jednak muszę myśleć o faktach. Moim obowiązkiem jest chronić przyjaciółkę, a nie pogłębiać się we własnym smutku i cierpieniu. Ja teoretycznie nie mam takiego prawa, był moim Aniołem Stróżem, znajomym i bratem mojej przyjaciółki. Dla osób z zewnątrz mogłoby to dziwnie wyglądać... Pojęcia nie mam dlaczego martwię się opinią innych. Pieprzyć to. Szlocham na całego pozwalając sobie na cały ból, częstuje świat swoimi emocjami.

-  Kiedy odradzałem się ci u góry wytłumaczyli, mi że pewnego dnia zostanie zesłany Wybraniec, chłopak który będzie posiadał moce... Ten mężczyzna mówił, że będzie żył tak długo aż świat nie będzie potrzebował jego ochrony, stworzy własną armie, która pomoże mu pokonać niebezpieczeństwo, które diabeł ześle na ludzi. Czarne skrzydła miały być jego znakiem rozpoznawczym, a on sam nie mógł być wolny od grzechu, tylko osoba znająca zło i niewierna Bogu może zniszczyć mrok... 

- Ale Nick nie jest zły. Przecież nikogo nie zabił, nie wyrządził nikomu krzywdy, nie znęcał się nad nikim...- Agnes oburzona podchodzi do Ricka.

- Jak to nie. Przecież popełnił samobójstwo, samemu sobie robił krzywdę, a psychicznie katował się ponurymi myślami.- Mężczyzna łapie moją przyjaciółkę za ramiona i potrząsa ją lekko.- Agnes pomyśl przez chwilę wszystko pasuje idealnie. Nick skrzywdził co najmniej jedną osobę. Siebie. 

Pod dziewczyną uginają się kolana, podtrzymana przez Anioła nie upada. Pomagam jej dotrzeć do kanapy, odwracam wzrok od leżącego ciała i staram się uspokoić. 

- I co teraz?- Sama słyszę w swoim głosie pustkę.

- Nie pozostaje nam nic innego jak czekać.- Główny Anioł wychodzi, zostawia nas same. 

Anioł StróżМесто, где живут истории. Откройте их для себя