/2/ 9 W końcu się odezwiesz prawda?

375 23 9
                                    

- Martwiłem się - powiedział, odwracając głowę naprzeciwko mnie, gdy oboje leżeliśmy na łożku

Nic nie opdpowiedziałam, zamiast tego Przybliżyłam się muskając lekko jego usta.

Przez chwilę nawzajem delikatnie złączaliśmy usta, przymykając oczy.

Nie były to namiętne pocałunki, jednak nie były one też bez uczuć, może z perspektywy osób trzecich można było by to zinterpretować inaczej, ale emocje były w nas,w środku i tylko my mogliśmy to poczuć.

*

- muszę do toalety zaraz wracam

- wszystko w porządku Weruś?

- tak...A Ty znowu z tą Weruś - wzdycham żartobliwie

- no co?

- no nic

- dobra idź do tej toalety bo jeszcze nie zdążysz i nie będzie już tak Wesoło

- ha.ha.ha - wypowiadam z przerwami, wychodząc z pokoju

- posłucham sobie na twoim telefonie tej nowej piosenki którą kupiłaś

- yhy

*Perspektywa Shawna*
Założyłem słuchawki i włączyłem wspomnianą piosenkę.
W pewnym momencie na telefonie pojawił się SMS

" Zosia : Proszę odezwij się...Przecież wiesz że tą sprawą z twitterem chciałam wam tylko pomóc..."

 Otworzyłem szeroko oczy i w tym momencie do pokoju weszła ona.

- Co się stało - zapytała
- może Ty mi powiesz? - wyciągam w jej stronę dłoń, z telefonem wyświetlającym treść sms'a

- dlaczego czytasz moje wiadomości?

W tym momencie, poczułem jakby to mnie o coś osądzała. A jedyną winną w tej sprawie jest ona

- słuchałem tej piosenki...I wtedy przyszedł ten sms

Jej twarz wyrażała zdziwienie. Chyba dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę z tego co tam piszę.

- komu chciała pomóc?

- N..nam

- czekaj co? Jakim twitterem pomóc nam?

- zresztą...przeczytaj wcześniejsze smsy

Shawn zaczął je czytać po czym znowu wyciągnął telefon w moją stronę.

- Czytałaś mojego Twittera? Mówiłem że nie chce żeby ktoś go znalazł...wiesz co nawet nic nie mów

*Perspektywa Weroniki*

Co ja głupia zrobiłam przecież Zosia pisała że czytałam jego Twittera.. Ale w sumie...chociaż nie mam przed Shawnem juz żadnej tajemnicy. Wiem, że nie powinnam robić czegoś wbrew jego woli, ale ja się wtedy martwiłam o niego. To jedyny powód.

- Shawn proszę porozmawiajmy spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy.

- Co jeszcze ukrywasz przede mną co? Może jeszcze detektywa wynajęłaś który mnie śledzi? - starał się ukryć złość

- Ale o tej sprawie z Zosią naprawdę nie miałam pojęcia

- dlaczego mam Ci wierzyć? - zabolały mnie jego słowa. Przecież powinien mi ufać

- bo powinieneś

- No już się przekonałem, jak można tobie ufać
- żegnam - dodał na koniec i wyszedł z pokoju.

Starałam się go zatrzymać, lecz zamiast osiągnięcia celu, dostałam szarpaninę i krótką wymianę niecenzuralnych słów.

Gdy udało mu się wyrwać, zbiegł po schodach, nie oglądając się za siebie otworzył drzwi wejściowe i opuścił mój dom.

Tak o to, zostałam sama ze swoimi wyrzutami sumienia, wymieszanymi ze złością na siebie i Zosie. 

Wyprana z sił, usiadłam na schodach cicho szlochając.

Nienienienie nie chce kolejnej kłótni.
Ale to nie jego wina...to moja wina wiem.

Chciałam dać mu trochę czasu. Ale nie wytrzymałam i szybko napisałam "tylko" tego sms'a.
Bynajmniej zamierzałem zatrzymać się na jednym.

"Przepraszam...wiem że nie powinnam czytać twoich tweetów wiem. Nie ma nic na moje usprawiedliwienie. Zawiodłam. Ale pomyśl chwilę o tym dlaczego to robiłam i czy miałam powód...Wtedy była ta cała sytuacja z Dawidem i po prostu...Chciałam zobaczyć jak to przeżywasz" 

Kurwa nie wiem, czy nawet ja sama sobie bym to szybko wybaczyła.

"A o sprawie z Zosią nic nie wiedziałam, naprawdę...Nie wiem na co mogę Ci przysiądz"

"Wiem że to za dużo na jeden dzień...dla mnie też"
"Shawn proszę. Nie skreślaj niczego"

"nie musisz dopisywać...odezwij się jak będziesz uważał że to odpowiedni moment"

"Bo chyba w końcu się odezwiesz?😔 prawda?"

Zablokowałam telefon i weszłam do swojego pokoju.

Znowu to samo znowu. Czemu nie może być spokojnie.  Tak bardzo jestem już zmęczona tym że ciągle się kłócimy...Wiem to moja wina.
Czasem się zastanawiam, czy w ogóle na niego zasługuje. Czy on zasługuje na tyle cierpienia?

Ilość myśli napływających do mojej głowy przerosła mnie.
Leżąc na łóżku liczyłam że uda mi się zasnąć.

Po kilku sekundach, minutach albo godzinach osiągnęłam ten mały cel - sen nadszedł

***
Przepraszam bardzo że taki krótki...może pomieszany.
Ale nie mogłam nic innego z tego rozdziału stworzyć :(

Regularnośc wstawiania? Nie ma jej.

Chciałabym zobaczyć czy ktoś jeszcze tutaj jest.

Jesteście?






Jestem i zawsze będę, ||S.M • D.K|| POPRAWKI Where stories live. Discover now