Rozdział 34

596 43 15
                                    

*Perspektywa Shawna*

W niedzielę nie robiłem nic ciekawego - uczyłem się na sprawdzian.

Jutro muszę iść do szkoły, bo to ostatni dzień, później jest już przerwa świąteczna...może jakby z moją mamą wtedy wypaliło, może nic by się nie stało...nie było by żadnego wyjścia do kina, nie było by tej całej sprawy...Ale może i tak kiedyś by się to wydarzyło. Jeśli Dawid coś czuł to i tak prędzej czy później by to zrobił...Ale ona mogła mu nie ulegnąć. Mam nadzieję że nic nie poczuła, ale pewien nie mogę być.

**
Wchodząc do szkoły byłem zestresowany. Nie wiedziałem co mam robić...unikać ich? Ile to potrwa? Nie ma sensu, po prostu nie będę zaczynał rozmowy - to ona powinna ze mną pogadać. A może to ja z nią...Nie wiem, lepiej nie będę niczego planował...wyjdzie jak wyjdzie.

Poszedłem odnieść do szatni kurtkę. Wchodząc minąłem się z Weroniką w "drzwiach" .Było jeszcze paru uczniów więc nie wiem czy po prostu mnie nie zauważyła, czy wręcz przeciwnie ale chciała na mnie w ogóle spoglądać.

Następnie udałem się pod klasę.

Każdy z naszej trójki stał jak najdalej od siebie
Ile to jeszcze potrwa...czemu to wszystko musiało się zdarzyć..ewww

Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy weszliśmy do klasy. Nie było żadnych wolnych miejsc dalej więc musiałem zająć normalne miejsce czyli z Weroniką. Przechodziło przeze mnie tyle emocji na raz...jednocześnie chciałem ją przytulić, nakrzyczeć i nie wiem co jeszcze.

Nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle...Nie chciałem sam zaczynać rozmowy.

Po lekcjach najnormalniej w świecie chciałem po prostu wrócić do domu. Poszedłem po kurtkę, gdy miałem już wychodzić że szkoły usłyszałem za sobą ,że ktos próbuje mnie zatrzymać.
Odwróciłem się a moim oczom ukazała się sylwetka Dawida.
Czego on chce?

- Zaczekaj
- na co mam czekać? Daj mi spokój...to co zrobiłeś...- Emocje zaczęły we mnie buzować
- Przepraszam, tak wyszło
- Tak wyszło?!- powtórzyłem jego słowa...Nie wytrzymałem uderzyłem go pięścią w twarz

Nie wiem co we mnie wstąpiło

Po moim uderzeniu i ciągłej szarpaninie usłyszałem głos...głos Weroniki

Dawid opadając z sił opadł na ziemię
- Dawid - krzyczała zaczynając płakać
- O niego się martwisz tak? Zapytałem w złości

Nic nie odpowiedziała, przybliżyła się do Dawida

- Shawn co Ty zrobiłeś? - płakała podnosząc do góry głowę Dawida

Następnie podbiegła nauczycielka...jeszcze tego brakowało

- Co tu się stało? Najpierw do pielęgniarki później do dyrektora

- To konieczne...proszę Pani? - spytała Weronika

- nie możemy ignorować takich zachowań

- Ale to się więcej nie powtórzy, prawda?- w tym momencie Weronika zwróciła się w moja i Dawida stronę

- naprawdę przepraszamy - powiedziałem...no co innego miałem powiedzieć

- Wam się wcześniej nie zdarzyło - powiedziała skupiona nauczycielka

- Obiecuję że więcej się nie zdarzy

- Ale...Ja Musze to zgłosić

- ughh

- najpierw idziecie do pielęgniarki JUŻ!

Weronika złapała Dawida pod pachę lecz wiedziałem że raczej nie dadzą rady

- Ty też Shawn! - powiedziała nauczycielka

Podszedłem aby im pomóc...Nie chciałem Ale cóż

Szliśmy tak w trójkę, aż Weronika nie przerwała ciszy pomiędzy nami

- Shawn...nie spodziewałam się po tobie takich rzeczy - powiedziała w smutku, nie w złości
- To teraz przejrzałaś na oczy

Co ja w ogóle powiedziałem, jestem idiotą to brzmiało jakbym z natury był agresywny...co ona sobie teraz myśli

Byliśmy już pod drzwiami gabinetu szkolnej pielęgniarki. Z trudem we trójkę weszliśmy przez drzwi do pomieszczenia. Dawid usiadł na "łożku" (wiecie o co chodzi...no takie jakby łóżko w gabinetach lekarskich)
Z nim było gorzej, obrażenia miał większe, ze mną aż tak źle nie było. W końcu to ja zacząłem on bardziej oberwał. Stałem teraz z boku i przyglądałem sie poczynaniom pielęgniarki, zajmujacej sie Dawidem. Weronika starała się być jak najdalej mnie. Chciałem coś powiedzieć a ona gwałtownie odsunęła się jeszcze dalej...jakby sie mnie bała.

- I jak ? Spytała Weronika pielęgniarki
- nie najgorzej, krwawiący nos, pare zadrapań i siniaków i przedewszystkim jest padnięty

- teraz czas na Ciebie - zwróciła się się moją stronę kobieta
- Ale nic mi nie jest
- sprawdzić nie zaszkodzi

Przełożyła mi lód do paru miejsc i to na tyle.

*perspektywa Weroniki*
Jak on mógł zrobić coś takiego. Rzucić się na Dawida. Ale czy to znaczyło że mu na mnie zależy, czy po prostu chciał mu dokopać. Nie wiem...Ale nawet jeśli zrobił to z uczucia do mnie to i tak było to cholernie głupie.
Nie mam zamiaru z nim narazie gadać...a chciałam z nim porozmawiać tak na spokojnie wyjaśnić.
Ale po tym...po prostu boję się TAK BOJĘ SIĘ GO I TYLE.
Jeśli on mi coś zrobi?

*****
No to się porobiło. 😱

Ciąg dalszy w następnym rozdziale...możliwe że wstawię go nawet w weekend

Nie wiem jak wam Ale mi szczerze podoba się ten rozdział...nawet jestem z niego dumna hehe😂😌

Piszcie co wy sądzicie

Kochaaam dziękuję wam za każde gwiazdki wyświetlenie i komentarze...naprawdę tak miło mi się m to patrzy 🙈💕






Jestem i zawsze będę, ||S.M • D.K|| POPRAWKI Where stories live. Discover now