/ 2 / 4 Czy...nasz związek ma jakis sens?

497 40 5
                                    

*Perspektywa Shawna*
Pójdę do niej jak najwcześniej...mam nadzieję że wszystko mi wyjaśni, martwię się o nią.
Muszę się dowiedzieć o co chodzi.

Obudziłem się około 9.
Szybko zjadłem śniadanie, ubrałem się i byłem gotowy do wyjścia. Ale bez przesady, jest trochę za wcześnie ona napewno jeszcze śpi. Około 10:30 powinno być chyba Okej. Chce to zrobić jak najszybciej bo nie mam zamiaru czekać. Dosyć się naczekałem gdy ona się z Dawidem...
Teraz wiem, że najlepiej wszystko od razu wyjaśnić.

Mam nadzieję, że dzisiaj nie będzie się wściekać, przecież ja chce dla niej jak najlepiej. Jeśli coś jest nie tak muszę być przy niej.

Gdy zbliżała się zaplanowana godzina wyszedłem z domu.

**
Drzwi otworzyła mama Weroniki

- dzień dobry
- Dzień dobry Shawn, przyszedłeś do Weroniki prawda?
- przytaknąłem
- jeszcze śpi...pójdę ją obudzić
- nie nie, nie trzeba przyjdę później
- no dobrze to do zobaczenia
- do widzenia

Odszedłem od drzwi ale po paru sekundach sie wróciłem

Po co tu przyszedłeś załatw to jak najszybciej! - powiedziałem sam do robie

**
Ponownie zapukałem

- Umm dzień dobry...mogę na nią poczekać

- jasne...dlaczego od razu nie spytałeś?
- lekko się zaśmiała

Nie chciałem być niemiły czy coś

Wszedłem do mieszkania i niepewnie spojrzałem na pokój Weroniki, jej mama uśmiechnęła się do mnie i ruchem głowy pokierowała mnie, abym wszedł do jej Pokoju.

Powoli otworzyłem drzwi i zaraz je zamknąłem.

Starałem się być jak najciszej...jednak ona tak słodko wyglądała jak spała.

Postanowiłem, że położe się obok niej ale tak aby jej nie obudzić.

Delikatnie położyłem się obok i caly czas wpatrywałem sie w jej twarz.

Na jej prawy policzek opadł mały kosmyk włosów więc ostrożnie zaczepiłem je o ucho. Choć jeśli nie spałaby mocno to napewno by się obudziła.

Po kilkunastu minutach zaczęła otwierać oczy a ja zbliżyłem się do niej.

- Shawn co Ty tu robisz?? Yyy

- spokojnie - próbowałem ją objąć i udało się

- kocham Cię wiesz...najmocniej...powiedz o co chodzi - wypowiedziałem z troską, poluźniając uścisk.

* Perspektywa Weroniki *

Myśl co masz robić myśl!

Aby nabrać trochę czasu ponownie go przytulilam, wciąż będąc w łóżku.

Mam! Wiem!

Shawn odsunął sie i spojrzał mi w oczy

- teraz mi wszystko powiesz - powiedział glaszcząc mój policzek

- ale co mam Ci powiedzieć?

- dlaczego się boisz zbliżenia przecież wiesz, że nawet nie miałem zamiaru

- po prostu to mnie stresuje...boję się tego

- ale dlaczego...przecież nawet jeśli...To nie zrobił bym nic czego byś nie chciała

- przepraszam...wiem

- martwiłem sie, że coś się stało...Tak bałaś się mi to powiedzieć, przecież to nic wielkiego

- to trochę krepujące bałam się, że nie zrozumiesz

- wiem, że jesteś wrażliwa...jeszcze tego nie robiłaś prawda?

- przytaknęłam zawstydzona

- ale...chciałbym z tobą przeżyć pierwszy raz...wiesz? - wyszeptał

- przepraszam jeśli te słowa są nie ma miejscu

- niee, spokojnie

-Shawn...ja...z tobą też chciałabym...

- będę czekał aż będziesz gotowa...Okej? - przerwał widząc że jestem trochę spięta, nastepnie złożył pocałunek na moim czole

W tym momencie do mojego pokoju zapukała mama z talerzem kanapek

- smacznego gołąbeczki - zaśmiała się lekko

- Kurde mamo powtarzałam Ci tyle razy że...

Moja mama w miarę szybko zorientowala sie ze chodzi o pomidory na kanapkach

- oj no tak...Zaraz wymienie te kanapki

- nie trzeba najwyżej je zdejme

- ja z chęcią je zjem

- No dobrze ale jeśli jednak...To daj znać

- nie nie naprawdę i tak dziekujemy

Po chwili rodzicielka opuściła pokój

- moja teściowa musi się nauczyć tego, że nie znoszę pomidorów

- teściowa...No no - poruszyłam brwiami

-to tylko kwestia czasu...chociaż

- hmm?

- muszę się zastanowić czy...nasz związek ma jakiś sens

- Cco...dlaczego? - zesmutniałam

- bo wiesz...twoja rodzina tak wielbi pomidory i Ty też...Boje się, że do was nie pasuje - zaśmiał sie

- Shawn! Wiesz jak mnie na początku wystraszyłeś! - uderzyłam go w ramię

- taka taktyka...To ja mam coś lepszego - rzucił we mnie poduszką

Tak to właśnie bawiliśmy się, w jakże dojrzałą jak na nasz wiek zabawę.

Aż w końcu spadłam z łóżka.

- Przepraszam - jak najszybciej podszedł do mnie smutny chłopak

- nic się nie stało

W tym momencie złączył nasze usta wyszeptując pomiędzy pocałunkami "To jako przeprosiny"
_______
Shawn poszedł do domu jakoś przed obiadem...resztę dnia spędziłam jak najbardziej zwyczajnie

********
Ostatnio tak mało udzielacie się w komentarzach :(




Jestem i zawsze będę, ||S.M • D.K|| POPRAWKI Where stories live. Discover now