Rozdział 5

1.4K 104 3
                                    

Po lekcjach wsiadłam do autobusu i zmierzałam w stonę szpitala . Wolałam Aby Dawid mi nie towarzyszył,Chciałam pobyć z Shawnem sam na sam .
Weszłam do sali zauważyłam, że Shawn zauważając mnie uśmiechął się. Shawn był pełen zadowolenia, że dotrzymałam słowa i przyszłam go odwiedzić.

Nie mogłam tego nie zrobić, za bardzo mi na nim zależało ,a przedewszystkim wciąż miałam do siebie wyrzuty sumienia. Lubiłam jego towarzystwo,czułam się przy nim komfortowo,mieliśmy wiele wspólnych tematów. Może to dziwne że w tak krótkim czasie tak bardzo zaczęło mi na nim zależeć ,mam wrażenie, że on też coś do mnie czuję...Na razie zachowam to dla siebie ,nie będę nawet mówić o tym Dawidowi, W końcu nie musi o mnie wszystkiego wiedzieć. Narazie sama muszę sobie to wszystko poukładać .Nie chcę też robić sobie żadnych nadziei . Nie chcę przez to popsuć naszych relacji...Czas pokaże jak to wszystko się ułoży.

S: Hej ,miło że przyszłaś
W: Ja zawsze dotrzymuje słowa ,a przecież wczoraj obiecywałam że przyjdę. Więc jestem...Jak się czujesz?
S: Przy tobie świetnie - odpowiedział ze słodkim uśmiechem
W: haha
W: a tak serio?
S: nienajgorzej, A Ty ?
W: dobrze...lecz wciąż mam wyrzuty
S: Przestań tak mówić,to nie twoja wina
To ja biegłem jak głupi do domu i przez to nie zauważyłem tego samochodu . No i stało się to przez co teraz tutaj jestem.
W: Nie kłóćmy się już kogo to wina
S: Nie myslmy mu o tym ,stało się to do nie odstanie.
S: Tak poza tym to dobrze mi się tutaj pisze piosenki ,jest tutaj taka cisza i spokój ,a w domu ciągle coś się dzieje ,tutaj mogłem się skupić i wiele rzeczy przemyśleć. Napisałem już dwie piosenki,
a jedną o tobie...kiedyś Ci ją zaspiewam ,ale musi nadejść ten odpowiedni moment.
W: Dlaczego odpowiedni moment ?
S: Dowiedz się w swoim czasie...mogę nawet określić że niedługo.

Rozmawialiśmy z Shawnem około 2godzin.
Opowiadłam mu o wielu rzeczach Ale przede wszystkim o sobie .Co dziwne ale zwierzyłam mu się nawet z nastawienia do mnie moich rodziców, co nie należało do moich ulubionych i łatwych do opowiedzenia. Nie mówiłam o tym nikomu innemu oprócz Dawida. Ale czułam że Shawnowi mogę zaufać ,od niego biła taka przyjemna energia...nie wiem jak to określić Ale po prostu czułam że jest godny zaufania .

Po naszych rozmowach wróciłam do domu .Byłam oczywiście sama, no bo przecież jak to by rodzice mogli być w domu.
Przecież ja ich w ogóle nie obchodzę,i czuję że tylko im przeszkadzam .
Nie lubię o tym rozmyślac ,bo za każdym razem łzy napływają mi do oczu.Żeby przestać o tym myśleć włączyłam na spotify płytę mojego ulubionego zespołu ,który odkryłam nie dawno .
Uwiebiałam słuchać ich piosenek ,bo zawsze podnosiły mnie na duchu i dawały nadzieję.

*
*

Minął kolejny tydzień w szkole ,kolejny tydzień codziennego odwiedzania Shawna.
Miałam wrażenie że z dnia na dzień czuję że jest on dla mnie coraz bardziej ważny .
Lecz czułam jakbym powoli traciła kontakt z Dawidem...Nie chciałam tego.
Postanowiłam zaprosić go do siebie w sobotę na 16:00 . Rano poszłam do sklepu kupić jakieś chipsy ,napój i parę innych rzeczy .

Dawid przyszedł punktualnie .
Zaproponowałam abyśmy pograli na moim xboxie...Wybraliśmy grę i zaczęliśmy grać ,najpierw w jedną, później w drugą i tak skonczylo się na tym że zabrakło mam już gier

Następnie poszliśmy się przejść do parku .
A tam jak zwykle Dawid się wygłupiał i opowiadał swoje "jakże śmieszne " suchary
Gdy zaczęło robić się ciemno wrocilismy do mojego domu i oglądalismy jakis film ktory leciał w telewizji . W pewnej chwili odziwo do mieszkania weslzi rodzice ..Ale przecież zamykalam drzw... A no tak zapomniałam

D: to ja już pójdę ...trzymaj się ,pa
W: Pa

Przez godzinę rodzice znowu prawili mi lekcje jaka to ja jestem nieodpowiedzialna ,że zostawiam otwarte drzwi...Miałam już tego dość ,oni nie umieją robić nic innego jak tylko na mnie krzyczeć .

Mieli jeszcze pretensje dlaczego nie zrobiłam do domu zakupów...Ale po chipsy i ciasteczka to chciało mi się iść.
Czego oni jeszcze ode mnie oczekują ,że Co ,że może będę gotować obiadki ,prać ,prasować , sprzątać...I kto wie co jeszcze .

Skończcie już -krzyknęłam nie mogąc już tego wszystkiego znieść .
A chwilę po tym pobiegłam na górę do pokoju.

Chciałam wygadać się Shawnowi ale wciąż nie mam jego numeru Ehhh jutro jak pójdę do niego to muszę pamiętać aby go o to spytać.

***
Przepraszam za wszelkie błędy,jeśli takowe wystąpią .

Piszcie w komentarzach co sądzicie .



Jestem i zawsze będę, ||S.M • D.K|| POPRAWKI Where stories live. Discover now