Zaskoczyłam go. To mało powiedziane, ale po przekonywującym pocałunku i obietnicy zwrócenia samochodu w jednym kawałku, zgodził się.

- Do czego to doszło, żeby baba panoszyła się w moim samochodzie – westchnął teatralnie. Ale widziałam ten lekko uniesiony lewy kącik ust, który był oznaką jego rozbawienia.

- Jeszcze będziesz chciał, żebym cię gdzieś zawiozła – droczyłam się z nim przez chwilę, jednak w końcu musiałam lecieć, bo Ida na pewno nie da mi żyć, jeśli bym się spóźniła.

Złożyłam na ustach Michała jeszcze jeden, krótki pocałunek i pędem ruszyłam po schodach na sam dół. Tak jak myślałam, Ida była już gotowa i czekała na mnie, starannie pilnując czasu.

- Masz szczęście. Minuta i byłoby po tobie – mruknęła.

Nie odpowiedziałam nic, tylko z uśmiechem na ustach skierowałam się do salonu fryzjerskiego.

Spędziłyśmy tam naprawdę sporo czasu. Ida, jak to miała w zwyczaju, trajkotała wesoło z pracownicami, zagadując je o najlepsze produkty do stylizacji włosów, a ja w tym czasie walczyłam z fryzjerem, który namolnie sugerował mi podcięcie włosów.

- Zapewniam panią, że wyglądałaby pani olśniewająco! Zmiany są dobre. Poza tym, to naprawdę byłoby tylko parę centymetrów – usiłował mnie przekonać.

Przypatrywałam się swojemu odbiciu w lustrze. Może i miał rację? W przypływie odwagi zgodziłam się na podcięcie i wycieniowanie. Fryzjer proponował mi także farbowanie, ale o tym nawet nie chciałam słyszeć. Podobał mi się kolor moich włosów i nie potrzebowałam aż takich zmian. Facet chyba nie był pocieszony moją odmową, ale musiałam przyznać, że spisał się na medal. Byłam zadowolona z efektu, a to chyba najważniejsze.

Zrobienie nam makijażu nie zajęło aż tak długo. I tym razem również pozwoliłam sobie na małe szaleństwo. Nawet Ida była zaskoczona, ale kiedy ją o to zapytałam, wzruszyła tylko ramionami i wróciła do rozmowy. A więc nie było o czym mówić.

Po wszystkim odwiozłam Idę pod jej blok. Dziewczyna była naprawdę podekscytowana dzisiejszym wieczorem i chyba trochę z jej nastroju udzieliło się również mnie. Teraz, kiedy miałam już gotową fryzurę i pełen makijaż na twarzy, czułam tę atmosferę. I cieszyłam się. Naprawdę byłam szczęśliwa, bo pójdę tam z Michałem. I co by się nie działo, on będzie tam ze mną. I będzie ubrany w garnitur. To dopiero było ekscytujące! Zaśmiałam się sama z siebie, ale to nie była moja wina, że miałam słabość do mężczyzn w garniturach. Szczególnie do Kubiaka w garniturze, a na moje nieszczęście, nie nosił go zbyt często.

Po powrocie do mieszkania pozostało mi właściwie tylko ubrać sukienkę i czekać na przyjście Michała. I tym się zajęłam. Wyciągnęłam z szafy sukienkę, a właściwie suknię, która nadal podobała mi się równie bardzo jak wtedy, kiedy zobaczyłam ją na wystawie, a nawet jeszcze bardziej. Stanęłam przed lustrem, przykładając wieszak do ciała i zastanawiając się, czy Michałowi się ona spodoba. Miałam się o tym przekonać już za chwilę. Położyłam suknię na łóżku, a chwilę później założyłam ją na siebie. Czułam się w niej naprawdę dobrze. Nie ograniczała moich ruchów, nie ściskała moich wnętrzności.

Włożyłam nawet kolczyki, a nie jestem ich zwolenniczką. Ale małe, czarne perełki tylko dopełniały cały strój. Przyjrzałam się sobie i naprawdę byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i skropiłam szyję perfumami. Teraz naprawdę byłam gotowa.

Nie musiałam długo czekać. Dosłownie minutę później rozległo się ciche pukanie do drzwi, a zaraz potem Michał wszedł do środka. Stałam kilka metrów od niego, czekając na jego reakcję. A była ona jak najbardziej prawidłowa, bo Kubiaka dosłownie zatkało z wrażenie. Stał przy tych drzwiach i wpatrywał się we mnie, a ja zarumieniłam się od intensywności tego spojrzenia. Spodobało mu się, to najważniejsze.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now