27. Obietnice.

119 30 0
                                    

Następnego dnia wróciliśmy do swoich domów. Wszyscy byliśmy zmęczeni, więc nikomu nie chciało się już nigdzie wychodzić tego dnia. Jimin najpierw odwiózł Tae i Hoseok'a, przez co zostaliśmy sami w samochodzie, aż do momentu gdy znajdowaliśmy się pod moim domem. Młodszy chciał pomóc mi wnieść walizkę, ale było już późno, więc stwierdziłem, że nie będę go niepotrzebnie zatrzymywał. Park niechętnie się zgodził, ale sam mi przyznał, że mam rację. W końcu następnego dnia czekały na nas studia, których nie powinniśmy opuszczać.
Pożegnałem się z moim chłopakiem i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Kiedy przekroczyłem jego próg, zamknąłem drzwi i upadłem na podłogę, plecami się o nie opierając. Nie sądziłem, że uda mi się tak szybko być z Jimin'em, ale gdyby ktoś mi powiedział przez co się z nim rozstanę, to zaśmiałbym mu się w twarz, mówiąc, że chyba za dużo wypił. Jednak, kiedy sam tak stwierdziłem nawet przez chwilę nie myślałem o tym, że to niedorzeczne.

Przypomniałem sobie o naszyjniku, który poprzedniego dnia Jimin mi podarował. Zdjąłem go z szyi i trzymałem w ręce dokładnie oglądając. Chciałbym, żeby jego widok przysuwał mi same dobre wspomnienia, jednak kiedy na niego patrzyłem pierwsze co pojawiało się w mojej głowie to świadomość tego, że muszę opuścić swojego chłopaka.


Minęły dwa dni od dnia, w którym wróciliśmy z tygodniowej przerwy od studiów. Przez ten czas prawie nic się nie zmieniło, oprócz tego, że zły humor mnie nie opuszczał. Jednak przy odpowiednich osobach udawałem, że wszystko jest w porządku. Również wiedziałem już kiedy wyjadę, tylko nie wiedziałem co mam powiedzieć Jimin'owi, bo niestety prawdy mu nie mogłem zdradzić.

I wtedy jak anioł zjawił się Hoseok z pytaniem, które rozwiązało mój ostatni problem. W czwartek był wyjazd na praktyki, na które między innymi zgłosił się J-Hope. Wszystkie miejsca były już zajęte i nagle jedna osoba zrezygnowała. Trzeba było szybko znaleźć kogoś na miejsce tej osoby, a ponieważ do wylotu zostały dwa dni nikt nie był za bardzo chętny. Jung nawet nie pytał Taehyung'a i Jimin'a o to czy chcieliby pojechać, ponieważ w tym czasie mieli ważne zajęcia. Dlatego Hoseok zapytał mnie czy pojadę. Normalnie bym się na to nie zgodził, ale w tej sytuacji byłem zmuszony powiedzieć " tak ".

Przez co w tej właśnie chwili pakowałem się na wyjazd do Ameryki. Bo to właśnie tam są organizowane praktyki. Bo właśnie tam mieszkają moi rodzice. Bo właśnie tam miałem zamiar wyjechać i nie wrócić przez długi czas.
Sam wyjazd był organizowany na dwa tygodnie, dlatego Jimin koniecznie chciał spędzić ze mną cały ostatni dzień przed wyjazdem. Ja również tego chciałem i właśnie tak zrobiliśmy. Park zaprosił mnie do siebie do domu, ale nie chciał mi zdradzić co będziemy robić.

Kiedy stałem przed drzwiami do mieszkania Jimin'a, postanowiłem całkowicie zapomnieć o całym świecie i skupić się na tym, żeby ten dzień był jednym z najlepszych w naszym życiu.
Dlatego już po chwili zapukałem do drzwi, a kilka sekund po tym one się otworzyły, bym na ich miejscu mógł zobaczyć młodszego.

- Witam. Proszę wejść. - odezwał się i odsunął w bok, robiąc mi miejsce w drzwiach. Po chwili wszedłem do jego mieszkania, a dlatego, że młodszy był ubrany w garnitur i puścił wolną muzykę nie wiedziałem czego mam się spodziewać.
Ale wiedziałem tyle, że ten dzień zapamiętam na bardzo długo.

- Nie wiedziałem, że tak dobrze wyglądasz w garniturze. - powiedziałem, kiedy Jimin zamknął drzwi.

- Dzięki. - odpowiedział cicho się śmiejąc. - A teraz, proszę podaj mi swoją dłoń. - dodał i pochylił się w moim kierunku, wystawiając swoją rękę. Uśmiechnąłem się i zrobiłem tak, jak prosił. Młodszy wyprostował się i zaczął mnie prowadzić w głąb swojego mieszkania. Po chwili znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, na którego środku stał okrągły stół. A na nim znajdowała się jedna, czerwona róża w wazonie, biały obrus i dwa talerze z jakimś jedzeniem.

- Ładnie to przygotowałeś, tylko ja psuje nastrój. - odezwałem się gdy już siedzieliśmy przy stole naprzeciwko siebie. Jimin spojrzał na mnie zdziwiony. - Bo widzisz stworzyłeś taki nastrój, przygotowałeś to wszystko i do tego ubrałeś ten garnitur. A ja wyglądam tak nieelegancko. - kompletnie tu nie pasuje.

- Nie, nie. To i tak tylko na chwilę. - zaraz po mnie odezwał się Park. - I tak mam zamiar się przebrać, bo skoro to jest... Dzięki, Yooni. - przerwał kiedy już nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem.

- To ja dziękuję, Jimin. - odezwałem się po chwili, kiedy już przestałem się śmiać. Młodszy się do mnie uśmiechnął i zaczęliśmy jeść potrawę, którą jak się okazało, sam przygotował.

- Tak w ogóle to cieszysz się, że tam jedziesz? - zapytał po chwili Park. No jasne, że nie byłem z tego zadowolony. Jadę tam przecież tylko dlatego, żeby uciec z Korei.

- Niby tak, ale cieszyłbym się bardziej, gdybyś ty jechał tam ze mną. - skłamałem, ale to, że gdyby Jimin mi towarzyszył to byłbym szczęśliwy było prawdą.

- W sumie zawsze chciałem odwiedzić Amerykę. - zaczął młodszy patrząc rozmarzonym wzrokiem na okno, za mną. - Może nie jakoś szybko, ale znajdziemy czas, żeby tam razem pojechać.

- Obiecujesz? - zapytałem całkiem poważnie. W końcu w przyszłości przyjdzie mi możliwość dowiedzenia się, czy...

- Obiecuję. - Jimin spełni swoją obietnicę. - Ach, jak to tam się robiło... A, mogę nawet ci to przesiąść na mały palec. - dodał, machając swoją dłonią przede mną, z wystawionym małym palcem. Dlatego mi nie pozostało nic innego, jak się uśmiechnąć i spleść swój palec z tym Jimin'a.

- Zawsze czułem, że czegoś mi brakuje. Niby byłem szczęśliwy, ale jednak gdzieś tam z tyłu głowy zawsze miałem to poczucie pustki, w pewnym sensie. - odezwał się Jimin po chwili ciszy, kiedy siedzieliśmy już na jednej z ławek jedząc lody, które kupiliśmy w budce stojącej zaraz przy wejściu do parku. Zanim znów usłyszałem głos młodszego patrzyłem na trawnik, który dzięki małym, kolorowym kwiatkom był bogatszy w kolory. Jednak po chwili swój wzrok skierowałem na Jimin'a, który opierając się plecami o ławkę, patrzył przed siebie. - Jednak od jakiegoś czasu, tej pustki nie ma. Ty się pojawiłeś, ona zniknęła. Mam nadzieję, że wiesz o czym mówię. - kontynuował, wyrzucając resztę swojego loda do kosza, a po chwili wstał i zrobił kilka kroków przed siebie. Ja ciągle siedziałem na ławce, kończąc jeść swoją przekąskę i czekając na dalszy przebieg akcji. - Ach. - westchnął i odwrócił się w moją stronę, by już po chwili znajdować się tuż przede mną i patrzeć w moje oczy. - Chciałbym, żebyśmy już zawsze byli razem. - dodał i uklęknął, wyciągając z kieszeni spodni małe pudełeczko.
W tamtym momencie wszystkie moje myśli zniknęły, serce zaczęło szybciej bić. Nie rozumiałem co się w tamtym momencie działo. - Ale czy ty tego chcesz? - dodał i otworzył pudełko. - Yooni, czy zostaniesz ze mną na zawsze? - zapytał, po czym między nami zapadła chwilowa cisza.

- Czy to... Oświadczyny?

- Ach, na oświadczyny to chyba za wcześnie, ale...

- Tak, będę z tobą na zawsze. Jak tylko wrócę z Ameryki. Obiecuję. - odpowiedziałem i przytuliłem Jimin'a.

Tymi zdaniami nie skłamałem. Będę z nim już do końca i choć na mój powrót będzie trzeba długo czekać, mam zamiar spełnić moją obietnicę. Tak samo jak mam nadzieję, że Jimin spełni swoją.

Dream | YoonMinWhere stories live. Discover now