15. Szczęście.

205 50 2
                                    

Szczerze to myślałem, że Jungkook będzie wściekły i swoją złość ukarze w ten sposób, że będzie krzyczał. Jednak nawet nie nalegał, żeby Jimin dał im jeszcze jedną szansę. Zamiast tego po prostu zaczął płakać. Chociaż, czy to nieśmieszne, że kiedy nie ma Park'a w pobliżu Kook umie pokazać pazurki, jednak kiedy jest obok zachowuje się jak ciota? Tak, to zdecydowanie śmieszne i dzięki temu czuję też większą satysfakcję. - Przecież jest już dawno ciemno. Gdzie ty chcesz mnie zabrać? - zapytałem przerywając moje rozmyślanie, kiedy opuściliśmy budynek.

- Proszę, wejdź. - powiedział Jimin otwierając mi drzwi od swojego samochodu.

- Ale nic nie piłeś, tak? - zapytałem zanim usiadłem w pojeździe. Jednak od razu młodszy odpowiedział mi, że jest odpowiedzialny i na pewno nie wsiadłby do auta pod wpływem, a już szczególnie kiedy ma jechać ze swoim chłopakiem. Od razu uwierzyłem jego zapewnieniom i usiadłem w samochodzie, po chwili w nim znalazł się również Park.

- To jak podobało ci się u Kook'a? - zapytał kiedy odpalił samochód i wjechał na drogę.

- No nie wiem. Za długo tam nie posiedziałem.

- Ale uwierz, nie będziesz tego żałował. - odpowiedział uśmiechając się pod nosem. Widząc jego uśmiech, na mojej twarzy on również się pojawił. - A co myślisz o samym gospodarzu? - co o nim myślę? Jebany kretyn, który przy tobie udaje niewiniątko, ale naprawdę taki nie jest.

- Spoko koleś z niego. - skłamałem. Gdybym powiedział prawdę, Jimin pewnie pytałby się dlaczego tak myślę, a nie mam zamiaru o nim rozmawiać. - To, gdzie jedziemy?

- Niespodzianka. Pozwól, że cię zaskoczę. - powiedział skręcając w jakąś uliczkę obok lasu. No cóż, wygląda to dziwnie, ale przez to jeszcze bardziej jestem ciekaw co mnie czeka.

- No dobrze, z każdą chwilą jestem bardziej ciekawy co szykujesz.

Jechaliśmy prosto, a po chwili zauważyłem światło, do którego zaczęliśmy się zbliżać. Kilka sekund później Jimin zatrzymał samochód, a ja zobaczyłem...

- Jak myślisz? Kolacja w takim miejscu powinna być niezapomniana. - powiedział młodszy kiedy wyszedł z samochodu.

- Kiedy ty to...

- Powiedzmy, że Hoseok i Taehyung to dobrzy przyjaciele. - powiedział o objął mnie w pasie.

- Oni to zrobili?

- Ale pomysł był mój. - odpowiedział, szeroko się uśmiechając. Jimin złapał moją rękę i ruszyliśmy w stronę stolika, na którym znajdowała się nasza kolacja. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Zacząłem rozglądać się dookoła. Znajdowaliśmy się na jakiejś łące. Został na niej rozwinięty namiot z szeroko otwartym wejściem, a w nim postanowiony był stolik z jedzeniem.
Nie wiem jak on to wpadł, ale jeszcze bardziej się dziwię, jak udało im się to tak przygotować, kiedy Tae też tam był. Jednak to nie było ważne. Ważne było to, że siedziałem tam z Jimin'em.

- Jak wpadłeś na taki pomysł? - zacząłem. - To wygląda bajkowo. - dodałem patrząc się na młodszego z uśmiechem.

- No wiesz, starałem się. Dla ciebie warto. - odpowiedział chwytając moją dłoń. Patrzałem na Park'a i nie mogłem się napatrzeć. Kiedyś był dla mnie taki nieosiągalny, a teraz siedzimy przy jednym stoliki, trzymając się za ręce. - Yoongi, naprawdę mi na tobie zależy. Nie jesteśmy ze sobą bardzo długo, ale czuję, że jesteś jedynym, który wystarczy mi do szczęścia. - moje serce mocniej zabiło. On to powiedział. Naprawdę to powiedział, do tego w takim pięknym miejscu.

- Dziękuję. - powiedziałem spuszczając głowę w dół, ponieważ wzruszyłem się. Moje największe marzenie właśnie się spełniało.

- Stało się coś?

- Nie, tylko bardzo się ucieszyłem. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy. - takie szczęście spotykało mnie tylko w snach...

Dream | YoonMinWhere stories live. Discover now