85

532 95 7
                                    

Gerard nie wiedział, gdzie dokładnie chce iść. Szedł przed siebie i miał nadzieję, że w końcu gdzieś dojdzie.
Trafił do McDonalda.
Był to jeden z tych całodobowy, który nadawał Gerarda mieszaniną radości i zniesmaczenia. Nie podobała mu się myśl, że miałby kiedykolwiek tam pracować. Wcale nie kusił go ten charakterystyczny zapach, a  wizja sprzątania po rodzinach z dziećmi dość mocno go odrzucała. Dla niego McDonaldy były symbolem współczesnych Stanów, tak jak konsumpcjonizmu i komercji. A zarazem pokrzepiała go myśl, że nawet, jeśli uprze się, by o jedenastej w nocy opuszczać mieszkanie, to zawsze znajdzie się gdzieś tam jedno małe, zawsze zapalone światełko na wielkiej mapie Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie, wydawałoby się, nikt go nie chce. McDonald chciał go zawsze, dwadzieścia cztery godziny na dobę, a ta myśl była całkiem pocieszająca.
Gerard wstąpił więc tam. Jak na tak późną porę było tak całkiem sporo klientów. To znaczy, on, starsza kobieta, bezdomny i nastoletni chłopak, mający nie więcej niż piętnaście lat. Kobieta jadła zimną porcję małych frytek, bezdomny pił coś z parującego kubka; chłopiec nie jadł nic. Trzy osoby, tyle różnych historii. Tyle możliwości.
Zazwyczaj czerwonowłosy o tym nie myślał. Myślał o wynikach egzaminów, wypłacie, rachunkach. I - oczywiście - o Franku, ale obcy ludzie zazwyczaj go nie interesowali. Jednak w takie dni jak dzisiaj, kiedy pokłócił się z własnym chłopakiem, kiedy nie miał gdzie wracać, bo za bardzo ucierpiałaby jego duma, w takie dni Gerard zaczynał myśleć o innych ludziach.
Ale o kawie myślał zawsze, więc chwilowo przerwał rozmyślania i podszedł do kasy. Kasjerka miała jakieś trzydzieści lat i kolczyk nad brwią. Chłopak przejrzał zawartość swojej kieszeni i zamówił duże cappuccino, bo na to go jeszcze było stać. Jednakże w ten prosty sposób pozbył się pieniędzy, jakie mógł przeznaczyć na bilet autobusowy. Cóż, o tej godzinie i tak nikt tego nie sprawdzi.
Gerard odebrał swój napój i skierował się w stronę wyjścia, gdy zaczepił go ten chłopiec.
- Masz może jakieś drobne? - zapytał niepewnie.
- Na co ci? - zainteresował się Gerard, który miał w kieszeni nie więcej niż pięćdziesiąt centów.
- Na kwiaty.
- Dla kogo?
- Na grób - zachmurzył się chłopiec.
- Tylko tyle mam - czerwonowłosy oddał mu wszystkie drobne.
I poczuł się odrobinę lepiej.

~

Gerard, bez biletu, pojechał do Mikey'ego, który płacił jedną trzecią czynszu za mieszkanie w centrum. Mimo, że dochodziła pierwsza, ani on, ani jego współlokatorzy, Patrick i Pete, jeszcze nie spali. Gdy chłopak przyszedł, dali mu koc i włączyli pierwszą część trylogii Władca Pierścieni. Po pierwszym filmie włączyli drugi, a potem i trzeci, ale tylko Gerardowi i Mikey'emu udało się nie zasnąć w połowie.
- Co się stało? - zapytał młodszy.
- A co miało się stać? - czerwonowłosy unikał odpowiedzi.
- Coś musiało, skoro przełożyłeś nasze towarzystwo ponad Franka - powiedział chłopak rozsądnie.
Gerarda trochę zirytowało to, jak domyślny był jego brat, ale pod wpływem jego sugestywnych spojrzeń opowiedział mu całą historię.
- Czasem jesteś przerażająco głupi - stwierdził Mikey z niesmakiem. - Powinieneś gnać tam w podskokach i natychmiast go przeprosić. - dodał i szczelniej opatulił się kocem.
- Znalazł się dobry doradca - ironizował czerwonowłosy.
- Najlepszy. A teraz dobranoc. - zakończył rozmowę młodszy i sugestywnie przymknął powieki.
Cóż, było to na tyle sugestywne, że po chwili obaj już spali.

~

Gerard nie był najlepszy w przyznawaniu się do winy, ale tym razem czuł, że musi się postarać. Dlatego kupił wino i kwiaty i czekał na Franka przed domem. Jednak nic nie poszło po jego myśli, bo chłopak nagle prawie wskoczył mu na ramiona.
- Boże, Gerard. Nie rób mi tego nigdy więcej. Tak się martwiłem. - prawie płakał.
- Przepraszam. I przepraszam że na ciebie krzyczałem. I że w ogóle wyszedłem. To bylo głupie. Przepraszam. - wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Kocham cię - szepnął mu Frank do ucha. - Ale nie przepraszaj. Ten casting nie jest ważny. Pewnie nawet nie wygrałem. - dodał.
Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił.

~

Macie jakieś plany na Sylwestra? Albo postanowienia noworoczne? Co w ogóle o nich sądzicie?

friends • 2:21 book IIWhere stories live. Discover now