77

585 101 16
                                    

Wiele ludzi deklaruje, że wolą oni dawać, niż dostawać prezenty. Frank zastanawiał się, ile w tym było prawdy. Bo w końcu kto nie uwielbia podarunków? A z drugiej strony - kto w ogóle lubi je dawać?
Dobre prezenty były jedną z najtrudniejszych części Świat Bożego Narodzenia i stanowiły coroczną górę problemów na morzu wigilijnych przygotowań. Zaczynając od pieniędzy, które można było na nie wydać. Żeby je kupić, niektórzy oszczędzali już od października. Niestety, Frank nie był jedną z takich osób, ponieważ w październiku w ogóle nie spodziewał się takich świąt.
Kolejnym problemem była cena prezentu. Ile można było wydać, by adresat nie poczuł się urażony, a zarazem by portfel nie był całkowicie pusty? W dodatku, co można kupić taniej niż za pięćdziesiąt dolarów? Chyba tylko przejazd taksówką.
Nawet samo kupno idealnego prezentu było skomplikowane. Żeby w ogóle zacząć szukać, trzeba przepchnąć się przez tłumy ludzi przy wejściu, półkach i produktach. Spotkanie ekspedientki lub konsultanta graniczyło z cudem. A gdy już znalazło się coś odpowiedniego, musiało się stać w kilometrowej kolejce do kasy.
Frank wolał nawet o tym nie myśleć i praktycznie zrobił zakupy przez internet. Jednakże, gdy miał je w końcu dać, był przerażony.
W przeciwieństwie do wszystkich ludzi przy tamtym stole.
Bardzo go to zdziwiło. Oni zdawali się kompletnie nie przejmować ani dawaniem, ani dostawaniem prezentów. Owszem, Gerard ucieszył się z książki od Franka (Lot nad kukułczym gniazdem, używana, ale pierwsze wydanie), a Mikey zakochał się w skarpetkach i kubku w jednorożce, ale nie przejmowali się oni wcale, czy ich matce spodoba się wyjątkowo oryginalny naszyjnik (spodobał). A gdy weszli Kellin i Vic, uwaga wszystkich skoncentrowała się wyłącznie na ich opowieści o śnieżycy na którą trafili. I aż do północy, kiedy Donna kazała "gdzieś to schować", nikt dalej nie zwracał uwagi na prezenty.
Frank, który na noc został ulokowany w pokoju wraz z Gerardem i Mikeyem, postanowił ich o to zapytać.
- U nas każdy przed Świętami pisze coś w rodzaju listu do Mikołaja - wytłumaczył starszy.
- Albo listy życzeń na Amazonie - dodał młodszy z braci. - I nikt nie ma takiego problemu.
A Frank znowu zastanowił się nad tym, co woleliby ci ludzie - dawać, czy dostawać. O to też postanowił zapytać.
- Dostawać - stwierdził Mikey, i bezceremonialnie obrócił się na drugi bok na starym, skrzypiącym tapczanie.
- On zawsze tak mówi - wytłumaczył brata Gerard. - Od dziecka uwielbia prezenty. I chyba dalej wierzy w świętego Mikołaja. - prychnął.
- Mikołaj istnieje - wyraził przekonanie Frank. - A co ty byś wybrał? Dawać, czy dostawać?
- Ja bym wolał pieprzyć prezenty - wypowiedział się czerwonowłosy. - I lecieć na Majorkę w wakacje.

~

W tym roku wysyłam duużo kartek świątecznych i jestem b podekscytowana

edit. wattpad ma mn gdzieś i mi nie publikuje supi

friends • 2:21 book IIWhere stories live. Discover now