69

604 109 13
                                    

Coś było nie tak.
Wprawdzie z pozoru nic się nie zmieniło. Zajęcia wciąż były wyczerpujące, nauczyciele wymagający, a jedzenie paskudne jak zawsze. Vic dalej przychodził do niego w każdej sekundzie wolnego czasu, szatnie śmierdziały tak okropnie jak za każdym innym razem. Jedyny element wystroju wnętrz, jaki ciągle się zmieniał, to grzyb pod prysznicem w łazience.
A jednak coś było nie tak.
Zajęcia stały się jakby nudniejsze, za to wszystko za oknem było coraz bardziej kuszące. Sami nauczyciele zestarzeli się o kolejne sto lat, Vic był online dwadzieścia cztery godziny na dobę, a szatnie wzbudzały w nim jeszcze większe obrzydzenie.
Coś było nie tak.
Może tęsknił? A może doszedł do wniosku, że ma w dupie szkołę, nauczycieli i prysznic, czyli wszystko, co wiązało się dla niego z siatkówką.
Tęsknił.
Za Frankiem i za hokejem.
Gerard nie miał w naturze przez dłuższy czas robić rzeczy, której strasznie, strasznie nie lubił. Może było to trochę egoistyczne, nie dbał o to. Bo był egoistą. Egoistą, który bardzo kochał swojego chłopaka.
Chwilowo jednak musiał iść na angielski, zamiast wyrażać swoją miłość. Cóż, życie było smutnie prozaiczne, nawet przy omawianiu Romea i Julii.
W Gerardzie zaczynał jednak kiełkować bunt, który, choć chłopak jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, w przyszłości miał zapoczątkować wiele zmian w jego życiu.
Chwilowo jednak doprowadził tylko do tego, że czerwonowłosy, zamiast iść na angielski, poszedł do biblioteki.
Szaleństwo.

~

obiecuję, że od piątku rozdziały będą się pojawiać normalnie

swoją drogą, miałam w poniedziałek wigilię klasową XD

edit. od wczoraj nie działa mi publikacja wth

friends • 2:21 book IIWhere stories live. Discover now