- Czy ktoś może mi podać cukier? – zapytał Damian, stukając palcami o blat ze zniecierpliwienia.

Ja zajęta byłam podziwianiem niespotykanego u Kubiaka zachowania, a on był zbyt zajęty wpatrywaniem się we mnie, choć nie miałam pojęcia, co było jego wytłumaczeniem. Koniec końców Damianowi nikt cukru nie podał, choć oczywiście, gdyby tylko podniósł tyłek, sam by bez problemu dosięgnął.

- Stoi obok ciebie, Kubiak – przeciągnął ostatnie słowo, szukając uwagi, jednak jej nie znalazł. Głośniej uderzał palcami o blat stołu. – Halo, halo, ja tu jestem – zironizował.

W dalszym ciągu nie zwracaliśmy na niego uwagi, co bardzo mu się nie spodobało. Wstał energicznie, nie przejmując się hałasem, jaki wydały nogi krzesła szurające o płytki na podłodze.

- Czuję się ignorowany. Wychodzę – rzucił ostro, ubierając się w pośpiechu i wychodząc z mieszkania, trzasnąwszy drzwiami.

To nadal nie zwróciło naszej uwagi. Jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się z uśmiechami w siebie, ale przerwałam tę niesamowitą chwilę, bo przypomniałam sobie o bałaganie książkowym, jaki zostawiłam w salonie. Podniosłam się z miejsca i uprzątnęłam szybko porozrzucane kartki. Ułożyłam je w stosie na biurku i wróciłam do kuchni, nikogo w niej nie zastając. Ze zmarszczonymi brwiami wróciłam się do salonu, gdzie zauważyłam Michała majstrującego przy DVD.

- Siadaj, zaraz włączę film – uśmiechnął się do mnie przelotnie.

- Nie macie dzisiaj treningu? – zapytałam, choć nie chciałam, by jednak się okazało, że tak.

- Mieliśmy o 14. Zaraz po nim przyszliśmy z Damianem tutaj.

- Zastając mnie z nosem w książkach – mruknęłam zła na siebie, że musiał tyle czekać. – Przepraszam. Kiedy zabieram się za naukę, wyłączam się całkowicie – zwiesiłam głowę.

Michał usiadł obok mnie i chwycił mój podbródek, unosząc moją twarz w górę.

-Nie przepraszaj mnie za to, że podchodzisz do życia poważnie i stawiasz naukę na pierwszym miejscu. Nie mogę ci przecież zabronić się uczyć, tym bardziej, że przed tobą ważne egzaminy. Kim bym był, gdybym miał do ciebie pretensje?

Pogładził mój policzek, a ja wtuliłam się w jego dotyk.

- Ale nie przyszedłeś tu, by patrzeć na największego kujona świata.

- Przyszedłem tu dla ciebie, by móc spędzić z tobą choć trochę czasu. A nie po to, by odciągać cię od nauki. Może i jesteś kujonem, ale za to moim – powiedział i ucałował moje czoło.

Niesamowite ciepło rozlało się po moim wnętrzu, kiedy nazwał mnie swoją. Nawet nie marzyłam o tym, by usłyszeć takie słowo z jego ust. Wtuliłam się w niego, wiedząc, że zawsze mogę na niego liczyć.

Michał był moją ostoją. Był osobą, której powiedzieć mogłam wszystko i zawsze miałam pewność, że będzie próbował mi pomóc, że da dobrą radę. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie stanie się tak ważną częścią mnie. A właśnie tak było. Znaliśmy się długo, wiedzieliśmy o sobie dość sporo, choć zawsze pozostawały między nami sprawy, o których nigdy nie słyszeliśmy, a mimo to przytulałam się właśnie do niego, czując się bezpieczna jak nigdy, czując jego ciepło, które potrafiło leczyć, jak najdroższy medykament świata. Byłam szczęśliwa. I potrzebowałam jeszcze kilka razy sama się zapewnić o tym, że Michał był mój, że byliśmy razem, że to właśnie on stał się całym moim światem. Bo nadal nie wierzyłam, że ten piękny sen, to rzeczywistość.

Usiedliśmy na kanapie. Wtuliłam się w siatkarza siedzącego obok i wlepiłam wzrok w ekran telewizora, na którym pojawiały się pierwsze napisy siódmej części 'Szybkich i wściekłych'. Nagle zdałam sobie sprawę, że oboje przejawialiśmy niespotykane zamiłowanie do filmów akcji, w których główną rolę grały szybkie samochody. Zaśmiałam się pod nosem, zwracając na siebie uwagę Michała, ale pokręciłam tylko głową, mając na myśli, że to nic ważnego.

Serca DekalogWhere stories live. Discover now