Rozdział 52

69 17 7
                                    

Emma: Ja...

Max: Hejka Conorek tęsknił.

Ja: *biore go na ręce* Hej maluszku.

Conor uśmiechnął się i spojrzałem na Emme...znikneła.

Max: Przeszkodziliśmy?

Ja: Troche, ale jest dobrze.

Max: Wracam bo Kai'a zgubiłem (szukaj na rądzie w lewo xd)

Ja: Trzymaj się.

Agata

Jednak nie wróciliśmy do domu tylko do lasu. Tak ładnie jest, a poza tym słyszałam, że ludzie Toresa szukają czegoś.

Ja: Jeśli chcesz to wróć do domu.

Cole: O nie! Zostaje z tobą.

??: Jak miło.

Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie, a sznur mocno mi się wciska. Okropny ból. Okazało się, że to ludzie Toresa i sam pan Tores.

Tores: Może i zabiliście Seliel...chociaż jakoś za nią nie tęsknie. Ułatwiliście mi zadanie.

Ja: Czego chcesz?!

Tores: Twoich łez.

Ja: Jeszcze czego!

Tores: Tak? Chłopcy!

Wzieli Cola przedemnie i trzymali przy nim nóż. Boje się co mu zrobią, ale łez mu nie dam! Zaczeli lekko bić Cola, a ja nic. Potem...

Tores: Ahh chłopcy zabić go!

Wzieli nóż i przecieli mu coś na klacie. Cole upadł na ziemie, a ja próbowałam nie uronić łzy.

Tores: Te Assassinki są jakoś twarde. Dobrze rozbijamy obuz tutaj, a ją przywiązać do drzewa.

3 godziny później

Cole

Wstałem i okaxało się, że leżałem na ziemi. Co ja....Agata?!!! Pobiegłem jej szukać...zobaczyłem światło, na pewno ognisko. Biegnąc tak ujżałem Agatę przywiązaną do drzewa. Podbiegłelm i zacząłem odwiązywać ją.

Agata: Cole?

Ja: Tak.

Agata: Idź stąd. Mi nic nie zrobią.

Ja: Nie zostawie cię.

Agata: Prosze...

Ja: Nie. Za bardzo cię kocham, żeby stracić.

Agata zaczeła płakać ze szczęścia. Zobaczyłem jak ktoś przystawia fiolke do jej policzka.

Tores: Brawo. Łza szczęścia też mi pasuje. Zabrać ją, albo nie...

Nie zdążył powiedzieć bo Agata żuciła na nkego bąbe dymną i uciekła ze mną.

Już w domu

Agata: Już po nas. Za chwile zrobi co tylko będzie chciał. Mogłam zabrać mu fiolke.

Jacob: Czyli to już. Musimy się śpieszyć!

Ja: Pójde z wami!

Agata: Zostań....damy rade.

Agata i Jacob wybiegli, a ja zostałem sam z Conorem.....nie pozwole im zginąć. Poleciałem z małym do Nati.

Natalia: Co się dzieje?

Ja: Popilnuj go prosze, a ja lece do Agaty i Jacob'a.

Jay: Ale...

Wybiegłem i poleciałem. Wiem gdzie są więc szybko ich znajde.

Już taka połowa walki

Agata

Ja: Jacob teraz ja go zaatakuje.

Jacob: Nie!

Podbiegłam do Tores'a i wbiłam mu ostrze w serce, ale rana się zagoiła, a on złapał mnie za szyje i podniusł do góry.

Tores: Żałosne! Mogłem zabić waszą matke zanim was urodziła, ale wasz ojciec wszystkiego pilnował.

Ścisnął moją szyje mocniej i puścił. Nie mogłam oddychać i ledwo co widziałam. Usłyszałam tylko...

???: Agata!

Spojrzałam w prawo, a tam biegł Cole wprost na Tores'a razem z Jacob'em. Cole odwrócił jego uwage, a Jacob wbił w niego ostrze... Ja ledwo wstałam i zdjełam mu chuste.

Ja: Tores nie żyje, a gdzie miecz taty?

Pideszłam do Tores'a i złapałam za kołnież. Kto go ma!?

Ja: Gadaj!

Tores: Mój szpieg go ma..*kaszle krwią*

Ja: Kto!?

Tores: J...Ja..

Dam dam dam :3
Ciekawe kto? Podpowiedź to chłopak ;) pomogłam? xdd
Wiem okropna jestem i nie to nie koniec jeszcze. Moge napisać jeszcze jeden, ale mi się nie chce xd mało motywacji.
Do kolejnego chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin